Brat Sloane nie żyje. Jej najlepsza przyjaciółka została zabrana. Depresja czyha na nią na każdym kroku, tak samo jak agenci, którzy na każdy podejrzany sygnał gotowi są wziąć sprawy w swoje ręce.
Swoją jedyną nadzieję widzi w ukochanym chłopaku, Jamesie, i swoim przyjacielu, Millerze. Cała trójka codziennie musi ukrywać przed dorosłymi, rówieśnikami a nawet samym sobą swój strach, rozpacz i obawę-wiedzą bowiem, że gdy dopadnie ich Program, ich życie zmieni się na zawsze.
Gdy pewnego dnia dochodzi do straszliwego zdarzenia, który burzy mur, który nastolatkowie postawili wokół swoich uczuć, nie potrafią już dłużej ukrywać prawdy. Wiedzą jedno-będą walczyć. Nie poddadzą się. Nie ugną.
Ale czy nie to samo mówił każdy "wyleczony"?
Fabuła
Okej, po kolei, bo mam tyle do powiedzenia, że nie wiem, od czego zacząć.
Po pierwsze- w tej książce niewiele się dzieje. Serio, całość możnaby streścić w, powiedzmy, dwie minuty, a same najważniejsze wątki i ich objaśnianie zajęłyby połowę mniej. Czy to znaczy, że przy tej lekturze można się nudzić? A gdziee tam :D
Pewnie jest to zasługa stylu pisania i to tam powinnam bardziej się o tym rozpisać (co zrobię), po prostu musiałam o tym wspomnieć. No bo jeju, świat, gdzie niewiele się dzieje, nie mamy pędzącej akcji i nieoczekiwanych wydarzeń (w większości), a błyskawicznie zostawiamy za sobą kolejne strony?
Po drugie, pani Young zastosowała naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ ciekawy zabieg, z którym chyba nie spotkałam się jeszcze nigdy.
To teraz taka zagadka- co łączy Sky z Hopeless, Thomasa z Więźnia labiryntu, Charlie i Silas z Never, never, Estellę z Gdzie jest Mia?, Noami z Zapomniałam, że Cię kocham czy Christinę z Zanim zasnę i oczywiście Sloane z Plagi samobójców?
Żebyście się za bardzo głowić nie musieli, odpowiedź jest tutaj-oni wszyscy stracili pamięć. Jak, dlaczego i przez kogo to już nieważne, ale w historiach wystąpił-i był dość istotny- ten motyw.
A czym się różni Plaga od Hopeless, Więźnia, Never, never i Zanim zasnę? Znamy wspomnienia bohaterski SPRZED, a we wszystkich pozostałych samą postać poznajemy już PO.
Książkę ogólnie można podzielić na 3 części- przed Programem, Program, po Programie. Zwykle autor wrzuca nas w świat po, a my nie wiemy co się dzieje- nie mówię oczywiście, że mi to przeszkadza, ale nie zaprzeczycie, że to prawda. A tu? Pierwsze dwie części zwykle są spisane dużo później, często jako osobny tom. Teraz więc znałam te wszystkie sekrety, które normalnie poznawałabym z biegiem historii. Dodatkowego smaczka dodawały te ciągłe wahania typu: "Jaką ten chłopak ma tajemnicę? Chciałabym to wiedzieć!" czy "Wiedziałam, że to imię coś mi mówi, ale nie mogłam sobie przypomnieć co". Ale tak serio, te zdania nie brzmią Wam jak w typowych książkach z motywem utraty pamięci?
Ocena: 5/5
Bohaterowie
Dobrze wykreowani i to w mocnym tego słowa znaczeniu.
Dzięki zabiegowi, o którym wspomniałam wyżej niemal każdego bohatera znamy na wylot. Obserwujemy jego zmianę i możemy bardzo dokładnie "przestudiować" jego charakter.
Sama Sloane przypadła mi do gustu, choć nie stała się moją ulubioną postacią-chyba zabrakło jej tylko "tego czegoś", bo była naprawdę wspaniałą bohaterką. Walczyła o to, co słuszne, nie poddawała się, była silna i nie bała się wyrażać tego co myśli.
Jamesa też od razu polubiłam. Opiekuńczy, silny chłopak, który dla swojej dziewczyny zrobiłby chyba wszystko. Szczególnie pozytywnie autorka zaskoczyła mnie relacją Jamesa i Sloane (zwłaszcza po osobie o inicjałach M.R, po prostu nie chcę spoilerować :D) PO, jeszcze raz udowadniając, że Plaga samobójców wyłamuje się ze stereotypów.
Niestety, kolejne osoby, które bym opisała byłyby już za dużym spoilerem i nie chcę Wam psuć przyjemności z odkrywania wszystkiego samemu. Powiem tylko, że nawet po tym, co zrobił M.R nadal go lubię i mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że rozumiem jego postępowanie.
Ocena: 5/5
Styl pisania
Żeby nie było, ostrzegałam! :D
Pani Young dość mocno skupiła się na nakreśleniu tego, co bohaterowie czuli. Strach, rozpacz, przerażenie i niepewność tylko dodawały bohaterom realizmu, a my jeszcze bardziej czuliśmy się jakbyśmy sami przeżywali te wszystkie przygody (zwłaszcza, że narratorem była sama Sloane, co tym razem bardzo mi pasowało).
Nie wiem, czy to dzięki stylowi pisania tak szybko przewracałam karty powieści, ale napewno odegrał on w tym jakąś rolę. Serio, nie pamiętam, kiedy ostatnio aż tak bardzo wkręciłam się w wykreowany przez kogoś świat. Fajnie, że zaczęłam czytać tę książkę w weekend-uwierzcie, ciężko mi było się oderwać :D
Ocena: 5/5
Okładka
W takich chwilach zastanawiam się czy ta kategoria jest sprawiedliwa. Przecież może podwyżyć pozycję przeciętną lub obniżyć ocenę końcową lektury, która zasługuje na maxa. Ale wtedy sobie myślę o tym "ocenianiu książki po okładce" (tak, wiem, że to robicie. To normalne :D).
Kiedy pierwszy raz ujrzałam tą okładkę, od razu stwierdziłam, że jest brzydka. To znaczy sama czcionka i kolorystyka były bardzo ciekawe, ale ta twarz nie dość, że niewiadomo skąd to jeszcze jest z dość przesadnym makijażem (choć może chodziło o to, aby był on mroczny? Jeśli tak, wyszło im to bardzo dobrze :D).
Potem, kiedy już sama trzymałam ją w ręcę i mogłam jej się przyjrzeć uznałam, że może nie jest tak źle i ta buźka...może nie ma w sobie uroku, ale jest do przetrawienia (ach, ta dyplomacja)
Ocena: 3.5/5
OCENA KOŃCOWA: 15/15 + 3.5/5 (ma być max? To będzie!)
PODSUMOWANIE: "Program, tom I. Plaga samobójców" to co prawda nic niewnosząca, ale bardzo przyjemna, wciągająca i warta uwagi młodzieżówka z dobrze wykreowanymi bohaterami. Jej znakiem charakterystycznym jest, niestety, dziwna twarz na okładce, której do tej pory nie rozumiem i, zdecydowanie stety, wyłamywanie się ze stereotypów. Podsumowując, jeśli masz ochotę na coś, od czego nie będziesz mógł się oderwać, ale znudziły Cię już popularne-i w większości podobne-młodzieżówki, sięgnij po "Plagę". Mało akcji sprawi, że fabuła pozostanie Ci w pamięci na długo, a jeśli jakimś cudem ją zapomnisz, wystarczą dwie minuty, abyś na nowo przypomniał sobie o tej mrocznie nakreślonej rzeczywistości.
~~
Pojęcia nie mam czy chodzi o wenę, ale tę recenzję pisało mi się lekko jak nigdy dotąd- każdy, kto sam pisze chyba wie, o czym mówię. Kocham ten stan <3