A żeby lepiej Wam się recenzję czytało, garstka informacji.
Po pierwsze to moja pierwsza biografia w życiu, ale pokochałam ją całym sercem.
Po drugie, głównym bohaterem, autorem i narratorem jest Lopez Lomong, amerykański olimpijczyk.
Dlaczego Lopepe wydał książkę? Skąd wziął się bawełniany pierścionek, który zawsze nosi na palcu? Jaka jest jego druga ojczyzna? Czym zajmuje się Lopez Lomong Foundation?
Lopepe (czyli szybki) został porwany przez rebeliantów w wieku sześciu lat. Jego pierwsza ojczyzna, Sudan Południowy, była w stadium krwawej wojny domowej, a on i paredziesiąt innych chłopców mieli zostać wyszkoleni na żołnierzy. Niestety był na to zbyt młody, więc całymi dniami siedział w drewnianej chacie bez okien, żywił się kaszą z piaskiem i patrzył, jak umierają jego przyjaciele.
Na szczęście, jak bardzo często wspomina Lopez, Bóg go nie opuścił. Zesłał mu trzech "aniołów stróżów", starszych kolegów, którzy nie dość, że postawili sobie za punkt honoru opiekować się nim, to jeszcze zorganizowali ucieczkę. Mały Lomong musiał biec z nimi 3 dni i 3 noce po pustyni, niemal bez wody, jedzenia i snu. Podołał temu i zdołał schronić się w obozie dla uchodźców w Kenii. Swoich Aniołów już nigdy więcej nie widział.
W obozie przetrwał 10 długich lat wypełnionych walkami o jedzenie, grą w piłkę i...bieganiem. Bieganie pozwalało mu nie myśleć o głodzie, chorobach, wojnie, utraconej rodzinie. Pozwalało mu nie oszaleć, dawało chwilę wytchnienia.
Pewnego dnia okazuje się, że 350 chłopców może pojechać do Ameryki. Na stałe. Z miejsca, gdzie nie ma internetu, wody bieżącej i telewizji do jednego z najwyżej rozwiniętych krajów świata. Gdy Lopezowi się to udaje, w nowej rzeczywistości bieganie jest jedyną rzeczą którą zna, jedyną wspólną cechą z tymi dziwnymi, białymi ludźmi.
I tak stał się nie chłopcem, który biegł po życie ale mężczyzną, dla którego bieganie stało się życiem.
Fabuła
Mówiłam Wam kiedyś dlaczego nie przepadam za recenzowaniem świetnych książek? Boję się, że napiszę coś co Was zrazi, co sprawi, że mając okazję sięgnąć po daną pozycję, zawahacie się. Dlatego zaufajcie mi, że każde słowo napisane w tej recenzji ma Was zachęcić.
Historia zaczyna się w momencie, w którym żołnierze wyrywają małego narratora z rąk mamy. Potem razem z nim czekamy na uwolnienie, biegniemy po życie, staramy się przetrwać codzienność w Kenii.
Życie tam jest naprawdę szokujące (i to nie pozytywnie). Dla przykładu powiem Wam, który dzień tygodnia chłopcy lubili najbardziej. Wtorek. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że właśnie we wtorki dowożone były śmieci i odpadki z Ameryki, co dla dzieci oznaczało ucztę i jedzenie. Co dziwne, Lopepe nie skarży się na swój los, a niemal wręcz dziękuje za niego Bogu. Akceptuje to, co się stało i stara się czerpać z życia to co najlepsze.
Bieganie towarzyszyło mu od zawsze, nawet w domu rodzinnym. Teraz je doskonali- aby zagrać w piłkę trzeba było przebiec 18 mil (to 30 kilometrów!). Bez butów, bez przerwy, bez wody-a to wszystko aby kolejne godziny spędzić na boisku.
Nie powiem Wam na razie jak Lopez wygrał "wycieczkę" do Ameryki, chociaż jest to wyjaśnione już w początkach powieści. Powiem tylko, że trafił do przybranej rodziny, która wspierała go jak mogła i bez której mało co by osiągnął. To oni odkryli u niego prawdziwy talent i przekazali go profesjonalistom.
Do tego mamy też kilka wydarzeń ogólnoświatowych, które jakoś Lopeza dotyczyły, na przykład 11 września (WTC) czy różne ważniejsze biegi.
Odkąd około dziesięcioletni Lomong obejrzał bieg pewnego olimpijczyka, Michaela Johnsona, jego marzeniem stało się pojechanie na olimpiadę. Ten cel przyświecał mu podczas wielogodzinnych treningów-fizycznych i psychicznych. Zdradzę Wam tylko, że udało mu się spełnić to marzenie. Jak tego dokonał? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Ocena: 5/5
Bohaterowie
Biografie dziwnie się recenzuję, bo nie mogę powiedzieć "ta postać jest słabo wykreowana, nie powinno jej tu być", czy "ta przygoda mi się nie podoba, autor powinien ją zmienić". Na szczęście tutaj nie mam takich problemów, bo wszystko jest idealne, ale nie sądzicie, że to prawda?
Wracając do tematu, główny bohater to cudo. Naprawdę, jest zabawny, odważny i mega, mega pozytywny. Wierzy w siebie i przekazuje tę wiarę nam w chwilach, gdy nam jej brakuje. Wystarczy przeczytać kawałek jego książki, a już jesteśmy zarażeni pozytywną energią, która drzemie w każdym słowie, zdaniu i rozdziale.
Poza tym Lopeza bardzo podziwiam. Niemało przeszedł, musiał wykazać się wytrwałością i siłą. A mimo tego nie ustawał, szedł przed siebie, słowo "przegrana" nie istniało. I co? I w końcu się udało. Ostatni dużo mówi się o poradnikach Reginy Brett ("Jesteś cudem", "Bóg nigdy nie mruga" i "Bóg zawsze znajdzie ci pracę"). Czytałam tylko pierwszy z nich i jest on niemal niczym w porównaniu z tą motywacyjną bombą!
Dalej, przybrana rodzina Lomonga, małżeństwo Rob i Barbara Roberts. Wzór idealnych, ciepych, wspierających i troskliwych rodziców. Wspierali adoptowanego syna w każdym momencie jego życia, zawsze stojąc po jego stronie i pomagając mu jak tylko mogli.
Tak naprawdę to poza samym Lopezem, jego rodziną i dziewczyną (Brittany), żadna z postaci nie była idealnie wykreowana, choć uznaję to za plus, bo mogliśmy lepiej skupić się na historii głównego bohatera (którego pokochałam, mam ochotę go wyściskać!)
Ocena: 5/5
Styl pisania
Głównemu autorowi, Lopezowi, pomagał Mark Tabb. Kiedy tak przeglądam jego stronę internetową, bardzo rzuca się w oczy jego drugoplanowość. Zawsz jest "Autor jeden" i mniejszym druczkiem "oraz Mark Tabb"
Niestety nie wiem jaki wkład miał Mark, a jaki Lomong w "Bieg po życie", ale poradzili sobie naprawdę świetnie. Stylem pisania potrafili wywołać uśmiech (a nawet śmiech :D), smutek, wzruszenie i skłonić nas do reflekcji. Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych stylów pisania z jakimi miałam doczynienia.
Teraz bardzo ważna informacja. Ja nie lubię ani biegać, ani czytać biografii, a o Lopezie pierwszy raz usłyszałam dzięki tej książce. Wynika z tego, że nawet amatorzy sportu (ja), nieprzekonani do biografii (ja) czy nieznający głównej postaci (ja), znajdą tam coś dla siebie. Wsparcie, kilka cennych rad i oczywiście wiele cudownych chwil spędzonych z Lopezem.
Styl pisania był zabawny, lekki i jakiś taki Lomongowy. Wydaje mi się, że bardzo do niego pasował. Nie wiem jak to działa, ale kto czytał ten może potwierdzić :D
Ocena: 5/5
Okładka
No czy ktoś się nie zgodzi, że przecudna? Prosta, ale wpadająca w oko.
Ciekawym, dla jednych dobrym, a dla drugich złym pomysłem są te "brudne" czerwone i czarne plamy, które na pierwszy rzut oka naprawdę mogą wydać się zabrudzeniem. Mi to oczywiście nie przeszkadzało, ale na wszelki wypadek warto zwrócić na to uwagę.
Strony są wygodnie zszyte, o fajnym kolorze (takim jakby brudnobeżowym, wiecie o co chodzi, prawda?), a po środku- spora ilość zdjęć z życia bohatera. On sam w ważnych momentach, on z prezydentem i pierwszą damą, z rodziną, z dziewczyną, z przyjaciółmi. Według mnie to naprawdę wielka zaleta, podczas czytania uwielbiałam co kilkanaście stron wracać do nich wracać (a kiedy w fabule natrafiłam na zobrazowaną sytuację, ojeju, jaka to była radość :D).
Jedyną maleńką, maluteńką wadą jest to, że zdjęcie jest spoilerem. Wyobraźmy sobie taką sytuację: bohater zgubił w przeszłości ulubionego misia i myślał, że już go nie znajdzie, a zanim w fabule jest mowa o jego odnalezieniu, widzimy jego zdjęcie. Rozumiecie mniej więcej o co chodzi?
Gdybym była wredna, albo recenzowała książkę, której nie lubię, to napisałabym, że to ogromny minus i od razu punkty w dół. Ale teraz mogę uznać, że ten zabieg miał na celu zwiększenie nadziei i poprawę humoru u czytelnika. Ot, taki ze mną mistrz manipulacji :")
Ocena: 5/5
OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Bieg po życie" Lopeza Lomonga i Marka Tabba to naprawdę piękna opowieść o chłopcu, który wierzył w siebie i osiągnął cel. Który wierzył w swoje marzenia i nie dopuszczał do siebie myśli o przegranej.
Zabawna, mądra, wzruszająca książka nie tylko dla fanów sportu czy samego Lopeza, dodaje nam wiary w siebie i pokazuje, żeby nigdy się nie poddawać. Przepiękna, motywacyjna powieść o życiu jednego ze sławniejszych amerykańskich olimpijczyków, który teraz chce pomóc nam spełniać marzenia, wspominając jak sam potrzebował takiej pomocy. Bardzo, bardzo polecam <3
Zabawna, mądra, wzruszająca książka nie tylko dla fanów sportu czy samego Lopeza, dodaje nam wiary w siebie i pokazuje, żeby nigdy się nie poddawać. Przepiękna, motywacyjna powieść o życiu jednego ze sławniejszych amerykańskich olimpijczyków, który teraz chce pomóc nam spełniać marzenia, wspominając jak sam potrzebował takiej pomocy. Bardzo, bardzo polecam <3
~~
Ale, ale, wydawało mi się, że wspominałam coś o powodzie napisania "Biegu po życie". Niektórzy z Was pewnie jako pierwsze pomyślą "Pff, robi to dla kasy!"... i będa mieli rację. Lopez, a dokładniej jego fundacja Lopez Lomong Foundation część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży książki trafia do Sudanu Południowego. Olimpijczyk ma 4 cele do zrealizowania: woda, jedzenie, edukacja i medycyna. To wszystko musi zostać polepszone (lub nawet wprowadzone!). Jak już wiemy, Lopez się nie poddaje, więc nie zostaje nic innego jak życzyć mu powodzenia i pogratulować osiągniętych już wyników! :)