9/22/2015

(#4)"Próba Ognia"-J.Angelini



Recenzja #4:
 „Próba ognia” Josephine Angelini


O tej autorce na moim blogu już słyszeliście, mianowicie  gdy wychwalałam jej „Spętanych przez bogów”. Kiedy więc brałam się za jej kolejne dzieło, „Próbę ognia”, miałam wrażenie, że nie dam rady go polubić, podświadomie porównując go do pierwszego bestselleru pani Angelini. Czy miałam rację? Przeczytajcie moją recenzję i przekonajcie się :).

Lily Proctor, 16-letnia dziewczyna z ogniostorudymi włosami, nigdy nie miała łatwego życia. Jej matka kompletnie oszalała, twierdząc, że „widzi inne wrzechświaty”, ojciec dziewczyny przestał nocować w domu nie biorąc jednak rozwodu, by nie musieć zajmować się córkami, a sama Lily cierpni na przeszkadzającą normalnie funkcjonować chorobę. Jej jedynymi światełkami w mrocznym tunelu życia są ukochana, starsza siostra Juliet i przystojny przyjaciel Tristan, który był z nią od zawsze.
Jednak gdy pewnego dnia Tristan zabiera ją na imprezę, dochodzi do tak okropnego zdarzenia, że dziewczyna pragnie uciec. Zniknąć.
Jej marzenie się spełnia.
Lily ląduje w równoległym Salem, które jednak w niczym nie przypomina jej domu. Lekarze, naukowcy i nauczyciele są tu tępieni i zabijani, a światem rządzą...wiedźmy. Najwyższą władzę w tym świecie sprawuje właśnie Lily...a raczej jej drugie, okropne ja-Lillian.
Wrzucona w wir wydarzeń, Lily musi odpowiedzieć się za jedną ze stron-wiedźmami lub rebeliantami, nazywanymi koczownikami, którzy walczą o wolność... Czy w tym świecie pełnym magii, przygód i zdrady jest miejsce na miłość?

Fabuła
Na wstępie muszę dodać, że dopiero po przeczytaniu „Próby ognia” uświadomiłam sobie, jak mało wiem o wiedźmach i że nie są one tylko starymi, łysymi kobietami rodem bajek o Roszpunce czy Śnieżce. Więc-ogromne podziękowania dla autorki za wprowadzenie mnie w temat. Miło myśleć, że w przyszłości nie umrę jako osoba o tak błędnych przekonaniach...
Co do samej fabuły. Opowiada ją  osoba trzecia w czasie przeszłym (standard). Większość historii dzieje się w równoległym do naszego świata Salem. Miastem rządzą wiedźmy, gdyż tylko one mogą zapewnić ludziom prąd, wodę, jedzenie, lekarstwa i ubrania. Pomocnikami, lekarzami, ale i poniekąd sługami wiedźm są ich mechanicy. Jak to teraz często w książkach młodzieżowych bywa-istnieją także rebelianci, próbujący obalić rząd.
Mimo to nie jest to zwykła książka młodzieżowa, o czym przekonacie się czytając dalszą część recenzji.
Ocena: 4.5/5

Bohaterowie
Wszyscy, co do jednego, wykreowani są genialnie. Każdy ma inny zestaw cech, którego się trzyma. Autorka nie pozwala bohaterom zmieniać się w chwiejnych, niezdecydowanych szczeniaczków, wachających się przez całe życie. Każdy wierzy, że to, co robi jest słuszne. W tej książce nie ma miejsca dla słabych. 
To prawda, wiele z postaci przechodzi zmianę, ale nie zmienia się. Na którejkolwiek stronie możemy dostrzec tą samą osobę co na początku.
Czy to źle?
Jak dla mnie z pewnością nie, ale przecież zawsze może się znaleźć niewielka liczba osób, którym coś takiego przeszkadza. Dlatego rozbuduję ten temat bardziej, mając nadzieję mocniej Was przekonać.
Lily poznajemy, gdy wymiotuje w szkolnej toalecie. Według mnie autorka idealnie dobrała ten czas i miejsce, pokazując ją jaką słabą i chorowitą, a potem zmieniając całkowicie. Dzięki temu dostrzegamy jak to, przez co przeszła, wpłynęło na jej życie. Mimo, że główna bohaterka nie jest postacią idealną, większość jej cech-brak pokory, czasem lekkomyślność, ale połączona z odwagą-można uznać za niejako zalety. To dlatego tak bardzo ją polubiłam.
Rowan. Od początku jest tajemniczy, skryty, przez pewien okres czasu nic o nim nie wiemy. Na pierwszy rzut oka autorka przedstawia nam go jako samolubnego chama bez serca. Mimo to z każdą kolejną przygodą, ba, każdym kolejnym zachowaniem, poznajemy go lepiej-i coraz bardziej lubimy go i rozumiemy lub też czujemy do niego jeszcze większą niechęć. Ja także zmieniłam opinię o nim, gdy poznałam jego przeszłość. Dlatego mała rada dla Was: nie oceniajcie go zbyt szybko, pewni, że zostanie taki sam przez całą książkę. W nowym Salem każdy się zmienia.
Jeśli chodzi o bohaterów-nie mam serca i po prostu nie mogę dać czegoś mniejszego niż 5.
Ocena: 5/5

Styl pisania
Mimo, że mniej więcej w 50 stron po rozpoczęciu styl pisania pani Angelini idealnie wpasował mi się w tematykę powieści, pierwsze –dziesiąt stron były napisane, jak dla mnie, zbyt chaotycznie. Zwłaszcza pierwsze kilkanaście stron opisujące pojawienie się Lily w nowym Salem były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Wolity? Naznaczenie? Mechanicy?
 Co?
Dopiero kiedy naprawdę rzuciłam się w wir wydarzeń, doceniłam styl pisania autorki i nie mam mu nic do zarzucenia.
Co prawda Angelina Josephini zostawiła naprawdę sporo pytań bez odpowiedzi, ale liczę, że odpowie na nie w II tomie. Zwłaszcza trzy z nich najbardziej mnie nurtują:
1)            Wiem, że Lillian podróżowała po światach, ale dlaczego wróciła ledwie żywa?
2)            Dlatego w świecie Lily była ona sama i Tristan, a Rowan nie?
3)            Znam historię ojca Rowana (…), ale co z jego matką? Żyje? I dlaczego chłopak nigdy o niej nie wspomniał?
Ocena: 4/5

Okładka
Piękna.
Kolorystyka-idealna. Postać na okładce-(niemal) idealna. Czcionka-idealna.
 Oprawa wizualna miała tylko jeden błąd, który bardzo, bardzo mnie irytował (i irytuje nadal). Dziewczyna miała brązowe, długie włosy, mimo, że w książce cechowała się płomiennorudymi, przez znaczny okres czasu krótkimi. Jejuu, jak mnie to złości. Tutaj więc nie mogę dać max punktów, ponieważ byłoby to całkowicie sprzeczne ze mną.
Ocena: 3.7/5 (taka fajna cyfra ;D )
OCENA KOŃCOWA: 17,2/20
PODSUMOWANIE: „Próba ognia” to zadziwiająco fantastyczne połączenie magii, humoru i przygody. Pod takim pomysłem i wykonaniem podpisać się może jedynie Josephine Angelini. Sądzę, że nikt inny nie zrobiłby tego tak, jak ona. Lepiej? Możliwe. Ale nie z tym klimatem, jaki tworzy jedynie wspomniana wyżej autorka. Czekam na drugi tom! :)

2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale książka mnie nie przekonała... Nie potrafię tego wytłumaczyć - po prostu mnie nie zaciekawiła i tyle.
    Jednak to, że fabuła do mnie nie przemawia, nie oznacza, że książka jest zła - wręcz przeciwnie, zapewne jest ciekawa, jednak raczej się za nią nie zabiorę ;)
    Pozdrawiam,
    Feltson
    accio-love-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaję mi się, że tą książkę można zaakceptować po przeczytaniu recenzji, ale naprawdę polubić tylko po jej przeczytaniu (no, ekhem, po skończeniu-początek jest bardzo taki sobie .-.). Ja tez przeczytałam ją tylko dlatego, że pokochałam inne dzieło jej autorki. Sama z siebie chyba bym po nią nie sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie ogromną motywacją ;) Zostawcie linka do swojego bloga, na pewno wpadnę :D