Londyn, XIX w. 17-letnia, jak się wydaje całkowicie zwyczajna Tessa Gray odbywa podróż z Nowego Jorku do Londynu aby odnaleźć brata. Nie spodziewa się, że zostanie porwana przez Mroczne Siostry, które nie dość, że schwytały także Nathaniela, to jeszcze wymagają od Tessy użycia jej daru.
Okazuje się, że dziewczyna jest Zmiennokształtną- dotykając rzecz należącą do danej osoby potrafi się w nią zmienić. Pani Black i pani Dark skutecznie uczą ją panowania nad swoją mocą, a to wszystko dla tajemniczego Mistrza, który pragnie ją poślubić.
Gdy Tessa zostaje uratowana przez sarkastycznego, choć nieziemsko przystojnego Willa Herondale'a, Nocnego Łowcę, ma szansę zemścić się na porywaczach i doprowadzić do upadku Mistrza. Czy dziewczyna będzie potrafiła porzucić to, co zna i poświęcić się dla całkowicie nowego świata? W wiktoriańskim Londynie czekają na nią nowe miłości i przyjaźnie, ale także zdrada, niebezpieczeństwa i sekrety, o jakich nawet nie śniła.
Fabuła
Gdybym była sobą czytającą tą recenzję, już po pierwszym zdaniu miałabym wyrobioną opinię. Przeczytałabym całość, ale nieważne jak cudni są bohaterowie, jakie ciekawe przygody i jaka piękna jest okładka, bez wątpienia zostawiłabym komentarz "Dzięki, ale to nie dla mnie". A to mi się podobało, i to bardzo bardzo bardzo. Taka zachęta dla kogoś, kto ma podobny gust do mnie :)
Wydaje mi się (i sądzę, że Wam też), ale Dary Anioła są popularniejsze od ich prequela. Ale, co rzadko się zdarza, ta niepozorna trylogia na pierwszy rzut oka podobała mi się o wiele, wiele bardziej.
Fabuła jest tu idealna. Zdrada, tajemnice, pędząca akcja, magia, sekrety przeszłości, niebezpieczeństwa i różne przygody przeżyte z ludźmi, Nocnymi Łowcami, czarodziejami czy wampirami. Tu dosłowne nie ma miejsca na nudę, ciągle coś się dzieje.
Ta książka, a właśnie cała trylogia to takie fantasy w czystej postaci, ale o wiele lżejsze niż chociażby Hobbit, Władcy pierścieni czy Miecz prawdy. W skrócie to czysta przyjemność i nagroda dla wszystkich fanów fantastyki, którzy musieli wycierpieć czytanie nieudanych prób zaistnienia niedoświadczonych pisarzy (przepraszam że tak ostro, przypomniał mi się Xanth)
Autorka tak sobie wszystko zaplanowała, że razem z Tessą odkrywamy drugi, ukryty przed naszym wzrokiem świat. Dlatego dla wszystkich zainteresowanych: po Diabelskie maszyny można sięgnąć nawet jeśli nie czytało się Darów Anioła! Ja tak zrobiłam i w najmniejszym stopniu nie żałuję, a teraz daję tę radę każdemu, kto chce się zapoznać ze światem wykreowanym przez Cassandrę Clare. A uwierzcie mi, warto to zrobić :)
Ocena:5/5
Bohaterowie
Przygotujcie się na słowotłok na temat Jema, który jest jednym z najcudowniejszych postaci książkowych ever.
Żeby Was troszkę przygotować, zacznę kogoś, na punkcie kogo nie mam całkowitej obsesji :')
Tessa jest postacią zdecydowanie do polubienia, nawet do pokochania. Bardzo skromna, bardzo sprytna, mądra i inteligenta, z ciętym językiem. Oczywiście żyje w świecie XIX-wiecznych dam i myśli tak jak ona: że kobieta nie powinna walczyć i takie tam, ale to po prostu czuć, że to nie jej własna opinia, a wpływ, jaki świat wywiera na każdego z nas.
Will jest postacią naprawdę wartą uwagi. Jak wspominałam już raz czytałam całą trylogię, więc znam pewien...sekret Willa (naprawdę nie mam serca mówić Wam o co chodzi. Gdybym była sobą i przed przeczytaniem Diabelskich maszyn ktoś zaspoilerowałby mi o co chodzi z tą tajemnicą, chyba bym go zabiła) i teraz patrzę na niego całkowicie inaczej.
Wiecie, czemu tak kocham Jema, mimo, że mam wrażenie, że 90% Nocnych Łowców woli jego przyjaciela? Bo Will zraził mnie do siebie i teraz nawet to, co całkowicie tłumaczyło jego zachowanie, nie mogło tego zmienić. Chciałabym, żeby było inaczej, naprawdę. Młody Herondale to naprawdę wspaniały bohater, który powinien zajmować w moim sercu jedno z pierwszych miejsc. Ale nie potrafię, naprawdę nie potrafię tego zrobić. Dlatego rada do Was: nie oceniajcie go zbyt pochopnie i dajcie mu szansę aż to samego końca.
No i Jem... Pani Clare ma to do siebie, że tworzy naprawdę świetnie wykreowane i różniące się od innych postacie. Taki Deamon z Obsydianu, na przykład oczywiście, to typowy sarkastyczny bad boy, dla którego główna bohaterka traci głowę.
James Carstairs jest jednym z moich trzech największych książkowych miłości. Miły, cichy, uprzejmy, spokojny, ma się wrażenie, że zawsze parę kroków przed innymi. Całkowicie poświęca się dla tych, których kocha cierpliwie znosząc ból, bolące uwagi czy upokorzenia. Nie mam zielonego pojęcia, jak wytrzymuje z Willem, który jest jego totalnym przeciwieństwem, ale uwierzcie mi, ten chłopak to wzór do naśladowania.
Jakoś tak się na moim blogu przyjęło, że opisuję tylko głównych bohaterów, więc już powoli mój wykład o wspaniałości postaci zakończę. (Przepraszam, że wyszło tak długo :") )
Ocena: 5/5
Styl pisania
W fabule wspomniałam, że Mechaniczny Anioł to idealny przykład, że fantasy może być lekkie i równocześnie na bardzo wysokim poziomie. Napewno część roboty odwalają bohaterowie, inną przygody, ale nie można nie wspomnieć tu o stylu pisania (pamiętacie moją recenzję Zanim się pojawiłeś i nawiązania do tortu? KLIK).
Jak cała ta historia, był idealny. Tak delikatny i subtelny, że prawie w ogóle nie zwracało się niego uwagi, ale gdyby nie on, cała powieść mogłaby stracić ten swój... magiczny urok, który towarzyszył nam przez cały czas.
Niewątpliwym plusem pierwszego tomu Diabelskich maszyn (ale potem także kolejnych :D) jest przewijający się humor, choć zwykle tylko w wypowiedziach bohaterów. Will, Tessa i Jem to tacy cisi mistrzowie ciętej riposty, a o ich zmaganiach o tytuł mistrza mistrzów czytało się bardzo przyjemnie :D
Ocena: 5/5
Okładka
Oczywiście tu też będe się rozwodzić, jaka to ona nie jest piękna, ale zacznijmy od czegoś innego.
Powiedzcie mi jedno: czy Wy widzieliście stare oprawy graficzne tej lektury? Nie? I lepiej dla Was, bo są tak okropne, że aż szkoda na nie patrzeć.
Tak, wiem, nie powinnam Wam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. Czy tylko ja sądzę, że to jedna z najgorszych okładek ever?
Dobra, skończę już pluć jadem i przejdę do czegoś znacznie, znacznie przyjemniejszego dla oka, czyli okładek nowych.
I ja nie wierzę, jakie one są piękne.
Mam czasem tak, że co chwila zamykam książkę i patrzę się na jej oprawę graficzną przez ładnych parę minut. I tak miałam w tym przypadku. Ten Will na okładce, ta kolorystyka, Big Ben w tle, tajemnicze symbole, światło pochodzące od run...No po prostu cudo jakieś.
Poza tymi wszystkimi atutami, wielką zaletą jest jeszcze jedna rzecz: zarówno tom I jak i pozostałe na przedstawiają głównych bohaterów, najpierw mamy Willa, potem Jema, a na końcu Tessę. I przynajmniej wyglądają jak ludzie i pasują do opisów bohaterów, nie tak jak w tym...czymś, co możecie zobaczyć na górze.
No, miałam rację, że jest na czym oko zawiesić? :D
Ocena: 5/5
OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Mechaniczny Anioł" Cassandry Clare to lektura po prostu idealna dla wszystkich miłośników fantasy, przygód, akcji, humoru, tajemnic i świetnie wykreowanych bohaterów. Jeśli jesteś fanem choć jednej rzeczy, którą wymieniłam (lub po prostu, tak jak ja, zakochałeś się w okładce), zaufaj mi i po prostu biegnij do biblioteki-lub księgarni, nie powinieneś żałować- i jak najszybciej zaopatrz się w tę cudowną trylogię. Uwierz mi, warto. Już dawno nie dostałam aż takiego fioła na punkcie jakiejś książki, a zakończenie- i to każdego z tomów!- pozostawia w wielkim niedosycie. Tak, trzeciego też...Zna ktoś jakieś porady na solidny kac książkowy?
~~
Dziwna sprawa z tą Cassandrą Wam powiem. Jej Dary Anioła były miejscami nużące i gdyby nie ten światowy szał na pewno bym ich nie skończyła, ale gdyby nie one, nie powstałyby Diabelskie maszyny... Wiecie, o czym mówię, prawda? :D
Mi osobiście bardziej ta seria podobała się od "Darów anioła". To była piękna trylogia. :D Kocham ich tam wszystkich, ale koniec był mega, chodź trochę mi się nie podobał.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Pjona! :D
UsuńKońca tak już stuprocentowo nie pamiętam, ale wiem, że byłam na mega kacu książkowym po nim :')
Pozdrawiam ^^
Wybacz, że nie przeczytałam Twojej recenzji, ale kocham Clare i mam tę ksiażkę w domu i nie chcę przed jej przeczytaniem wiedzieć absolutnie NIC. Widzę, że Ty też nie cierpisz tych ohydnych okładek xD Z jednym się nie zgodzę. Jest coś gorszego. Stare wydanie "Darów anioła", zwłaszcza "MIasto popiołów" aż brak słow.
OdpowiedzUsuńCzasem mam tak samo jak Ty :D Niby wiem, że blogerzy starają się nie spoilerować, ale że nikt nie jest idealny...Lepiej nie ryzykować :D
UsuńI prawda, stare wydanie "DA" jest złe. Proszę, nie mówmy o tym. Po prostu powiedzmy, że to jest złe.
Zabieram się za tą trylogię i zebrać nie mogę, a dookoła same pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuńMuszę to w końcu zmienić.
Książki jak narkotyk
Mam tak samo :D Z chociażby "Drżenie" które czeka na mnie od bardzo bardzo bardzo bardzo dawna, ale... no po prostu nie mogę na nią trafić. Życzę nam szczęśćia! ;)
UsuńHej! Nominowałam Cię do LBA, zapraszam --> http://www.uwielbiamczytac.pl/2016/09/liebster-blog-award-1_81.html#more
OdpowiedzUsuńHej, dziękuję za nominację, postaram się odpowiedzieć ;)
UsuńPozdrawiam ^^
Ja całą serię mam w planach, ale jeszcze nie miałam okazji, żeby się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńWierz mi warto <3
UsuńDary Anioła lubię.
OdpowiedzUsuńDiabelskie maszyny KOCHAM NAD WŁASNE ŻYCIE!
Tyle chciałam powiedzieć o porównywaniu tych serii. :D
moonybookishcorner.blogspot.com
Jesteś pewna, że Jarecka to Twoje prawdziwe nazwisko?
UsuńCzyżby zaginione siostry? :D
Nie sięgam po takie książki, ale te okładki mnie zachęcają ;)
OdpowiedzUsuńnieperfekcyjna-panienka.blogspot.com
Wydawało by się, że to też całkowicie nie moja tematyka, ale strasznie mi się spodobało, więc mam nadzieję, że dasz tej książce szansę ^^
UsuńPozdrawiam ;)
Mi udało się przeczytać tylko dwie części "Darów anioła". O Tej książce i również o innych częściach tej serii słyszałam, ale nie miałam okazji przeczytać.
OdpowiedzUsuń"Dary anioła" bardzo mi się spodobały i mam nadzieję, że będę miała możliwość przeczytania kolejnych części ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
O ile dobrze pamiętam, to właśnie dwa pierwsze tomy Darów Anioła były tymi najsłabszymi (oczywiście dla mnie :D), więc skoro one Ci się podobały, to całą serię powinnaś polubić.
UsuńA skoro polubisz DA, powinnaś pokochać DM <3
Pozdrawiam :)
Kolejny raz widzę ochy i achy nad Jemem. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam żadnej książki tej autorki :d Chyba czas nadrobić zaległości w szczególności po takiej recenzji :D
OdpowiedzUsuńBO JEM JEST IDEALNY.
UsuńDziękuję, skończyłam.
I zdecydowanie musisz nadrobić zaległości :D Może niekoniecznie z Darami, ale z Maszynami napewno ^^
Mam wielką... Nie,poprawka. OGROMNĄ!, ochotę na książki Cassandry Clare! :) I mam takie pytanie: od czego mam zacząć - Dary czy Diabelskie Maszyny? Bo boję się, że jak zacznę od Maszyn to nie zrozumiem tego świata łowców itp...:/ Co radzisz? :)
OdpowiedzUsuńOch... Jem musi być fajny, skoro tak go lubisz ^^
Recenzja świetna! <333
Buziaki
Viks Follow
Boję się źle doradzić ;-;
UsuńAle i tak, choć oczywiście indywidualna sprawa, naprawdę polecam zacząć od Diabelskich Maszyn. Nawet nie wiesz jak się serduszko cieszy kiedy są o nich wzmianki w Darach Anioła <3
A co do świata to zrozumiesz napewno, mam wrażenie, że jest lepiej wytłumaczone niż w DA czasami :D
I dziękuję <3
Czytałam ale książka do mnie jakoś szczególnie nie przemawiała i ogólnie nie wiem czy zajmować się tą całą serią Darów Anioła bo jakoś nie jestem przekonana po lekturze mechanicznego anioła.
OdpowiedzUsuńJakim cudem? :O Nie wiedziałam, że tak się da :D
UsuńSeria "Dary anioła" ogólnie jest bardziej popularna i lubiana, ale jak wiesz mi podpasowała mniej... Naprawdę nie wiem, co Ci doradzić :/