Leonard to dziwny, i zdecydowanie inny od reszty chłopak. Nie dający sobie rady z wiecznie nieobecną matką, dla której praca jest ważniejsza od syna, tragicznym wydarzeniem z przeszłości, nastoletnimi miłościami i strachem przed nudnym, szarym i nieszczęśliwym światem dorosłych, w dzień swoich 18 urodzin (o których nikt, oczywiście, nie pamięta) postanawia powiedzieć "dość". Czterem, jedynym w jego życiu ważnym osobom rozdaje prezenty, a do szkoły zabiera broń z czasów wojennych, którą najpierw zamierza zabić byłego przyjaciela, a następnie siebie. Kto okaże się jego ratunkiem...a może ratunek nie przybędzie a Leo w końcu będzie mógł zostawić to, z czym musi mierzyć się dzień w dzień?
Fabuła
Dobra, ta książka jest dziwna. Jeju, jest tak dziwna, że pierwszy raz od dość długiego czasu nie mam pojęcia co o niej powiedzieć. Ale nie jest to szok w sensie pozytywnym.
Zacznę od tego, że Wybacz mi, Leonardzie jest zwyczajnie nudne. Całe 401 stron to troszkę ponad jedna doba, a wiecie, jakoś trzeba było ją zapchać. Było duuużo retrospekcji i duuuuuuuuuużo rozmyślań. Wynudziłam się okropnie a w nagrodę dostałam przewidywalne zakończenie i troszkę negatywnych emocji, takich jak złość na głównego bohatera i niedowierzanie jak jedna, mała osóbka może aż tak wnerwiać.
Ogólnie ta książka to psychologia sama w sobie. Odbywamy dość długą, dość nudną, ale za to dokładną podróż po umyśle bohatera, któremu brakuje miłości, spokojnego domu i akceptacji. Co prawda wiedziałam, że nie powinnam się spodziewać wybuchów, strzelanek i portali do innych wymiarów, no ale błagam, coś, cokolwiek?
Ale nie, chwila, czas ratować honor,jedna rzecz mnie zaskoczyła! Od samego początku wiemy, że Leo zamierza zabić swojego byłego najlepszego przyjaciela ale do mniej więcej trzech czwartych książki nie wiemy dlaczego. Prawda jest dość brutalna i dopiero po poznaniu jej stwierdziłam, że troszkę chłopaka rozumiem (co nie oznacza że go lubię!).
Ocena:2.5/5
Bohaterowie
Zacznijmy od tych dobrych stron. Ej, nie jest tak źle, ze trzy powinny się znaleźć. Let's do that!
Okej. Po pierwsze, główny bohater jest inny od wszystkich. Serio, jeśli zdarza Wam się myśleć, że wszystkie postacie w książkach młodzieżowych są takie same (mi też się to zdarzało :D), Leo nie powinien Was zawieść. Wiedzieliście na przykład, że owszem, robi sobie wagary, ale spędza je zakładając garnitur, wchodząc do metra i udając dorosłego? Potem wyłapuje najsmutniejszą osobę w środku komunikacji i śledzi ją, przesyłając pozytywne myśli. Wydaje mi się, że niewielu bohaterów ma tę cechę charakteru- strach przed dorosłością. Większość dorośleje niewiadomo kiedy, z dnia na dzień.
Miały być trzy pozytywne cechy? Kurczę. Myśl, Pola, myśl!
O, wiem, raz, nie chcę spoilerować więc mówię ogólnikowo, przeznaczył naprawdę sporą sumę pieniędzy na ofiary któregoś z afrykańskich krajów. Ha, dwie trzecie za nami.
Leo potrafi docenić to, co ktoś dla niego zrobił (świadczy o tym końcówka).
Brr, nigdy więcej. Mówienie dobrze o tym bohaterze przypomina mi konieczność chwalenia ohydnego ciasta, które zrobiła ciocia i mówimy to wszystko aby sprawić jej przyjemność.
Dobra, to teraz będzie szybko i łatwo. Leonard jest głupi, zapatrzony w siebie i przekonany o swojej wyższości i lepszości nad innymi. Sądzi, że ma prawo mówić innym co mają robić i że on to taki świetny na wszystkim się zna. Jego znajomi ze szkoły, cokolwiek by nie powiedzieli, są głupi, dziecinni i tylko biedny Leoś jest taki dojrzały i mądry (ludzie, błagam, przecież on nie chciał dorosnąć! Halo, logika?). Z jednej strony czegoś chce (np. by ludzie domyślili się, że ma w plecaku pistolet), a gdy to się dzieje stwierdza, że jednak to nie to czego pragnął i jest całkowicie przerażony.
To denerwowało. Bardzo.
I obiecuję już, że to ostatnie plucie jadem- posądzał wszystkich, że są tacy sami. Oprócz niego, oczywiście, bo kto śmiałby powiedzieć złe słowo na taki chodzący ideał jakim był on?
Ja naprawdę przepraszam że tak długo. Tak rozpisuje się tylko w dwóch przypadkach- kiedy kogoś pokocham i kiedy znienawidzę. Zgadnijcie do której kategorii pasuje wymiemiony wyżej ;)
Pozostali bohaterowie byli wykreowani przeciętnie- dobrze, ale bez szału. Na upartego dało się tu kogoś polubić, więc jakikolwiek honor pozostał :D
Ocena: 2/5
Styl pisania
Miałam to nieszczęście trafić na pierwszoosobówkę, i to jeszcze w czasie teraźniejszym. Tak, 401 stron męczenia się z rozmyśleniami Leo. Sama nie wiem, jak to wytrzymałam.
Sam styl pisania może nie był taki zły, okej, niech już będzie. Ale tego, że narrację prowadził Pan Idealny... Naprawdę staram się pozytywnie ocenić tę lekturę, ale autor zdecydowanie mi tego nie ułatwia.
Ocena: 3/5
Okładka
W końcu coś, o czym
Ta okładka jest tak przeciętna, jak tylko przeciętna może być oprawa graficzna książki o wspomianym wyżej poziomie.
Nie jest zła czy odrażająca, ale też zdecydowanie niewybijająca się czy warta uwagi.
Najbardziej podobały mi się w niej liczne nawiązania do treści. Pistolet, rozdarty papier urodzinowy, młodu, łysy chłopak w garniturze, w tle widać metro... Nie mogę powiedzieć, że grafik przeszedł sam siebie, ale to tak przyjemnie cieszy oko ;)
A teraz co podobało mi się najmniej, wiecie, tak żeby była równowaga :D
Uwaga, Panie i Panowie, proszę zwrócić uwagę na...kolorystykę. Tak, coś, na co zwykle nie zwracam uwagi, ale teraz nieprzyjemnie aż razi. Nie wiem, czy jestem jakaś przerażliwiona czy co, ale...oj, no po prostu mi się nie podoba (po cichutku liczę, że komuś też, bo możliwe, że niska ocena jest spowodowana słabym gustem oceniającej :) )
Ocena: 3/5
OCENA KOŃCOWA: 10.5/20
PODSUMOWANIE: "Wybacz mi, Leonardzie" Matthewa Quick'a to nudna powieść młodzieżo-psychologiczna, w której przez ponad 400 stron nie dzieje się nic. Można sądzić, że planem autora było wzbudzenie w nas tolerancji i potrzeby zastanowienia się nad swoim życiem, ale jedyne, co odczuwamy to wściekłość i chęć uduszenia/ew. zabicia w inny bolesny sposób głównego bohatera. Ja żałuję, że przeczytałam choć wiem, że są osoby, którym ta pozycja się podobała, a do tego ta sława skądś musiała się wziąć...
Podsumowując, ja nie polecam ale nie odradzam sięgnięcia. W sumie jak w każdej lekturze, która mi nie podpasowała :)
~~
A teraz Was zaskoczę (chyba), bo ogłaszam wszeb i wobec, że mam zamiar przeczytać inne książki tego autora. Naiwność? Może troszeczkę, ale każdy zasługuje na drugą szansę, jak to mówią. Trzymajcie kciuki! :D
Znam Poradnik pozytywnego myślenia, ale tylko z filmu :)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię książki pisane w pierwszej osobie, ale nie jeśli opisy przeżyć dłużą się i dłużą, a w konsekwencji jest to nabijanie stron.
Szczerze mówiąc ja też oglądałam tylko film, ale książkę mam w planach :)
UsuńTzn ogólnie ja też nie mam nic do pierwszoosobówek. Tak naprawdę to nie wiem nawet który rodzaj narracji wolę :D Ale co za dużo, to niezdrowo ;)
Nawet czasem w tych zwykłych narracjach, autor/autorka wymyśla coś niesamowitego i przez kilka stron rozdrabnia mały szczegół i roztkliwia się nad czymś, co nie jest istotne, a po jakimś czasie po prostu irytuje.
UsuńRacja :D Niestety to, co opisujesz chyba częściej zdarza się w pierwszoosobówkach...eh, ciężkie jest życie książkoholika :D
UsuńHaha :D Nie ważne, jaka narracja... ważne by książka wciągnęła :D
UsuńW 99% tak :D Ale nie wiem czy czytałaś moją recenzję "Piątej fali". Tam akcja była okej, ale główna bohaterka i to, że to ona prowadziła narrację... W skrócie, niemiło wspominam to spotkanie :D
UsuńOsobiście kocham, kocham i jeszcze raz kocham tę książkę ♥ Uwielbiam, gdy książki są napisane w narracji pierwszoosobowej, a gdy jest w czasie teraźniejszym to jest to dla mnie raj :D
OdpowiedzUsuńKsiążka jest niebanalna i podejmuje wiele trudnych tematów, ale to czy "Wybacz mi, Leonardzie" się komuś spodoba zależy głównie od gustu. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę ;) Po za tym ma wiele genialnych przemyśleń.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://zanimdorosne.blogspot.com/2016/08/nie-chce-dorosnac.html
Upss... Teraz sobie poważnie u Ciebie nagrabiłam, prawda? :P
UsuńZ początkiem niestety nie zgadzam się w ogóle (przepraszam!), ale prawda, nie można powiedzieć, że "wybacz mi Leonardzie" to książka banalna lub coś w tym stylu :)
Pozdrawiam także :)
Słyszałam o tej książce ale nie miałam zamiaru się za nią zabierać a po twojej recenzji na pewno po nią nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie powinnam się cieszyć, bo gusta są różne, ale myśl, że kogoś "ostrzegłam"...aż się ciepło na serduszku robi 😋
UsuńDosłownie wczoraj wypożyczyłam ją z biblioteki! Jestem jej bardzo ciekawa, jak to zwykle bywa zdania są podzielone, ale zawsze warto wyrobić sobie własną opinię :D
OdpowiedzUsuńchocabooks :)
I tak właśnie powinni być :D ja nigdy nie odradzam sięgnięcia po jakąś lekturę choć nie wiem jak ona może się komukolwiek podobać :')
UsuńSkutecznie mnie odstraszyłaś, dzięki Tobie nie rozczaruję się tą książką :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Niby powtarzam, że gustą są różne, ale miło słyszeć, że kogoś przed nią "uratowałam" :D
UsuńPozdrawiam ;)
Nie wszystkie książki mogą być dobre :(
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com
To byłoby zbyt piękne :(
UsuńA ja właśnie rozmyślałam nad kupnem tej książki, bo znalazłam ją w dobrej cenie. Dziękuję bardzo za ostrzeżenie i dzięki twojej recenzji wydam te parę złotych na coś wartego przeczytania. Ta książka zdecydowanie nie jest czymś, co by mi przypadło do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoonybookishcorner.blogspot.com
Nie dziwię się, że jest w dobrej cenie :D Nie no, tak serio to według mnie podjęłaś najlepszą możliwą decyzję, ale jak to mówią, "wszystkiego warto w życiu spróbować"...
UsuńChoć jeśli masz podobny gust do mnie w kwestii fabuły, bohaterów czy nawet stylu pisania, to naprawdę nie sądzę, byś mogła ją polubić :D
A ja tam Matthew Quicka i "Wybacz mi, Leonardzie" uwielbiam, i naprawdę nie wiem, w którym miejscu była ona przewidywalna (zakończenie?). Myślę, że nie każda książka musi mieć wartką, szybką akcję niczym przygodówka, a tutaj właśnie chodzi o przemyślenia głównego bohatera - on przedstawia nam swoje poglądy na świat.
OdpowiedzUsuńApel do osób, które nie chcą teraz sięgnąć po Quicka - nie zrażajcie się, naprawdę warto choćby bo to, by wyrobić sobie własną opinię! :)
Jak to się mówi, Twój punkt widzenia szanuję, ale nie rozumiem :D
UsuńCo do przewidywalności *UWAGA SPOILER HALO*
było jasne, że jie zabije swojego przyjaciela, a do tego siebie, chociażby po to, aby poznać sekret niepodwijanych rękawów (wtajemniczeni wiedzą :`) ).
Za to całkowicie zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem- sięgnijcie, spróbujcie. Ale jak się sparzycie, to żeby nie było, że nie ostrzegałam :D
Pozdrawiam ^^
Kiedyś również zaczęłam czytać tę książkę, ale jej nie skończyłam, ponieważ była głupia. Po prostu. Bardzo wciągający i dobry pod względem estetycznym post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
https://colorka.blogspot.com/
O ile się nie mylę to Twój pierwszy (lub napewno jeden z pierwszych) komentarzy u mnie, ale za pierwsze zdanie masz u mnie ogromnego plusa na start! :D
UsuńNo i dziękuję ^^
Pozdrawiam także :)
Ja na chwilę obecną podziękuję, ale nie mówię nie. Może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O, i to jest najlepsza opcja :) z dystansem, ale nie mówisz nie. Tacy powinni być wszyscy książkoloholicy! ^^
UsuńNoo... raczej nie dla mnie :/ Jak dla mnie to trochę za trudna do ogarnięcia ta książka :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Nie znam Twojego gustu, ale jeśli jest on choć troszkę podobny do mojego to podjęłaś bardzo mądrą decyzję :P
UsuńPozdrawiam także ^^
No i super, te książki za mną chodzą. :/ Widzę je wszędzie w księgarni, bibliotece czy blogach. Chyba pragną żebym je przeczytała. Ale jak widać ta książka jest taka średnia.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Też tak z niektórymi mam :D Najpierw przeczytam recenzję w necie, potem koleżanka powie, że fajne, potem na półce w bibliotece, za chwilę jakąś promocja w księgarni...
UsuńChociaż, bardzo mądrze powiedziane, ta książka jest średnia :D
Kurczę, szkoda. Szczerze mówiąc, o tej książce słyszałam bardzo podzielone opinie, więc jakoś nigdy mnie nie ciągnęła do siebie. A ostatnio zobaczyłam ją w bibliotece, więc pomyślałam, że wypożyczę i sama się przekonam...:/
OdpowiedzUsuńJak widać, chyba nie warto ;)
Buziaki :*
Viks Follow
To chyba jedna z tych książek które albo się kocha, albo nienawidzi :D Ogólnie to jakoś szczególnie nie odradzam sięgnięcia (to znaczy odradzam, ale wiem, że są osoby, którym "Wybacz mi, Leonardzie" się podobało). Ale jak już przeczytasz, to żeby nie było, że nie ostrzegałam :D
UsuńPozdrawiam! ;)
Z twórczości Quicka czytałam jedynie "Poradnik pozytywnego myślenia", który niezwykle mi się podobał. Jednak należy przyznać, że Quick ma specyficzny styl pisania, który nie trafi do wszystkich ;)
OdpowiedzUsuń"Wybacz mi, Leonardzie" czeka na półce, aż znajdę więcej wolnego czasu. Przeczytam, ocenię, może mi bardziej przypadnie do gustu. :)
Pozdrawiam! :*
Ola z bloga Zaczytana Iadala
Ja z Quickiem spotkałam się tylko dzięki "Wybacz mi Leonardzie", ale planuję dać mu kolejną szansę właśnie chyba z "Poradnikiem pozytywnego myślenia". Trzymaj kciuki żeby się udało <3
UsuńPozdrawiam także ^^
Mi bardzo, bardzo, bardzo się ta książka spodobała i urzekła mnie swoim "wnętrzem". Ale każdemu podoba się co innego i to jest w tym wszystkim najlepsze i najpiękniejsze ;)
OdpowiedzUsuńJak to mówią, szanuję, ale nie rozumiem :D
UsuńAle prawda, gdyby wszyscy lubili to samo to po pierwsze byłoby po prostu nudno, a po drugie blogi książkowe nie miałyby sensu (jeju, wyobraziłam sobie świat bez możliwości pisania/czytania bloga ;-;) :D
Jestem załamana! Był kod w Moondrive Box na trzy książki i z tych trzech książek wybrałam akurat "Wybacz mi Leonardzie" ... Cholerka, już mi się odechciało ją czytać... Nie lubię monologów... Doprowadzają mnie do szału... Więc chyba będę musiała sobie darować czytanie tej książki. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! <3
Aaa, słyszałam o tej promocji i mało brakowało, a bym się na nią skusiła :D
UsuńPamiętaj też, że gusta są różne i nawet znam osoby, które Leonarda (jak?) lubiły. Może też należysz do tego grona osób...ekhm, o odmiennym punkcie widzenia? :D