Jak trafiłam na tę książkę?
Najpierw poleciła mi ją koleżanka, potem jakoś zobaczyłam ją w bibliotece…Czy
żałuję, że ją przeczytałam? W sumie nie,bo miałam zajęcie na jeden
wieczór, ale niewiele straciłabym,
gdybym tego nie zrobiła.
Jest rok 1996. Siedemnastoletnia Emma dostała od swojego ojca komputer, co
w tamtych czasach znaczyło naprawdę wiele. Josh, przyjaciel Emmy, który mógłby
być kiedyś jej chłopakiem, ale wszystko zepsół (serio, wszystko!), dał jej link
do...facebooka. Należy też wspomnieć, że ten portal zostanie założony dopiero
za kilka lat...
Emma, pod wpływem chwili, loguje się do swojej przyszłości. Jej wpisy
sięgają piętnastu lat do przodu. Z kim jest w związku? Jakich ma znajomych? Czy
jest szczęśliwa?
Gdy dziewczyna czyta swoje wpisy, wnioskuje, że jej życie za paręnaście lat
będzie okropne i że koniecznie musi je zmienić. Właśnie dlatego zaczyna
eksperymentować z przyszłością... Czy odnajdzie prawdziwą miłość? A może...
facebook nie zawsze jest najlepszym przyjacielem i doradcą?
Fabuła
Jak już pisałam, sama z siebie raczej nie sięgnęłabym po tę książkę.
Zdecydowanie nie kręcą mnie nastolatki, które kłócą się z przyjacielem
(oczywiście z jego winy te kłótnie wynikają, bo jakżeby inaczej!), a potem
przez pół roku mają trzech kolejnych facetów...
(Dlatego też nie polubiłam zbytnio bohaterów,ale o tym potem). Co do
fabuły, jest ona w miarę ciekawa, no bo wiecie-co byście zrobili, gdybyście
dostali linka do swojego fejsa, tylko że za piętnaście lat? I gdyby okazało
się, że nie jesteście szczęśliwi?
Narracja książki przeskakuję z Emmy na Josha i z Josha na Emmę, co uważam
za spory plus. Nie zawsze pasuje mi pomysł dwóch narratorów, ale tutaj nie
wyobrażałabym sobie tej książki z perspektywy tylko jednego z nich. Akcja
rozwija się stopniowo, choć, muszę przyznać, za wielę jej tam nie ma. Cała
książka kręci się wokół dwóch tematów: igrania z przyszłością, którą chcą
zmienić (lub nie) bohaterowie i związku (lub nie) Emmy i Josha. Mało akcji,
czasami nudnawa-to zdecydowanie nie moja bajka. Tutaj niestety nie mogę dać
zbyt wysokiej opinii- jedyny plus za dwójkę narratorów i pomysł.
Żałuję też, że nie rozwiązał się temat związku Davida, brata Josha i sprawy
dotyczącej Kellan, przyjaciółki Emmy *nie spojlerując :) *
Ocena: 3/5
Bohaterowie
I tutaj, niestety, posypią się kolejne minusy.
Zdecydowanie, ani trochę nie polubiłam Emmy. Dziewczyna jest samolubna,
zgrywająca pokrzywdzoną przez los i miejscami nieszczera. Ma pretensję do
Josha, że spotyka się z pewną dziewczyną (mimo, że sama odrzuciła jego miłość
zaledwie pół roku temu!),gdy sama miała w tym czasie około trzech chłopaków, a
już lata za następnymi. Mało kto w mało jakiej książce wkurzał mnie tak jak
ona.
Co do Josha, nie jest może moim idealnym bohaterem, ale zdecydowanie
polubiłam go bardziej od Emmy (każdego
polubiłam bardziej od Emmy). Nie mam mu wiele do zarzucenia: jest szczery,
roztropny, uważny i oryginalny, nie poddaje się. Za niego mogę dać autorkom
duży plus J Jedyne, co nie podobało
mi się w Joshu, było nazwanie Sydney „nieco zadufaną w sobie”. Według mnie
dziewczyna wcale, a wcale taka nie była, wręcz przeciwnie! Przykładając cytat:
„-Trochę gram w nogę-powiedziała.
-I jak ci idzie?-spytał Josh.
-Nie najgorzej-uśmiechnęła się-ale nie jestem tak zakręcona wokół sportu
jak moje siostry”. A jak przyznał sam Josh-Sydney grała świetnie. Moim zdaniem
chłopak nazwał ją tak, bo była inna od niego, bo zadufanie w sobie pasuje do osób ze sfery Sydney. Bo każdy
tak myśli, więc on też.
Co do Kellan i Tysona raczej lubiłam ich oboje, jednak miejscami Tyson
denerwował mnie swoimi głupimi żartami czy tekstami. Co do Kellan, miejscami
dziwiłam się, że wytrzymuje z Emmą. Według mnie główna bohaterka nie
zasługiwała na taką przyjaciółkę. No, ale może autorki chciały ukazać je jako
TOTALNE przeciwieństwo?
Ocena: 3/5
Styl
pisania autorek
Tutaj, muszę przyznać, trochę mnie zaskoczyły. Myślałam, że będzie to słaby
romans z nutą s-f, ale dzięki stylowi pisania zadziwiająco szybko przeczytałam
tą książkę. Nie mam chyba nic do zarzucenia. Idealnie wykreowały wszystkich
bohaterów, tak, że wydawali się niezwykle realistyczni. Czasem miałam ochotę
spotkać ich na żywo, co rzadko mi się zdarza, nawet przy fantasy, które są moim
ulubionym gatunkiem.
Ocena: 5/5
Okładka
Nie, nie i jeszcze raz nie. Ta okładka jest na wielkie NIE.
Chłopak i dziewczyna na okładce (to Josh i Emma, prawda? Bardziej pasują mi
na Tysona i Kellan) ani trochę nie wpasowali mi się w moje wyobrażenia o ich
wyglądzie. Wygląda to tak, jakby wzięli pierwszą lepszą ładną dziewczynę i
pierwszego lepszego przeciętnego chłopaka i kazali im się przytulić. Koniec.
Jedyne, co jest spoko, to prawdziwy wygląd wpisów na facebooku (czyli pod
każdym postem godzina, lubię to!, komentarz itp.) i czcionka, która nie była
idealna, ale nie była też zła.
Ocena: 2/5
OCENA KOŃCOWA:13/20
PODSUMOWANIE: „Ty, ja i
fejs” to raczej mało abmitna lektura na max dwia wieczory, o której możemy
zapomnieć już w przyszłym tygodniu. Mimo to nie mówię oczywiście, że nie polecam-każdy
ma swój własny gust
Widziałam te pozycję w jakiejś księgarni jednak nie było dane mi jej nabyć może kiedyś to nadrobie ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie książka się spodoba, bo mi raczej nie przypadła do gustu :P
Usuń