Strony

9/26/2015

(#6) "Monument 14. Odcięci od świata". E.Laybourne







„Monument 14” jest najbardziej znaną książką pióra amerykańskiej pisarki, Emmy Laybourne. Ja także poznałam ją przy tej właśnie lekturze. Przyznaję, po tej książce nie będziecie płakać w poduszkę, myśląć „czemu oni nie są razem?!”. Tutaj chodzi o coś zupełnie innego.

 

Historia zaczyna się całkiem zwyczajnie.Tylko pozory? Zdecydowanie!

 Dzieci z podstawówki, gimnazjum i liceum jadą do swoich szkół. Gdy na ziemię zaczyna spadać ogromny, śmiercionośny grad, część grupy i nauczyciel giną, a sześcioro licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka mniejszych dzieci chroni się w pobliskim supermarkecie.

Gdy wydaje się, że najgorsze już za nimi, z radia dowiadują się o groźnej broni chemicznej, wydostającej się z ośrodka wojskowego.

W zależności od grupy krwi ludzie stają się agresywni, dostają krwotoku, tracą zdolność posiadania dzieci lub mają zwidy i paranoje.

 Tymczasem w  supermarkecie powoli zaczyna działać prawdziwa społeczność. Starsi dbają o młodszych. Wybierani są przywódcy. Ukazują się prawdziwe przyjaźnie i miłości.

Pewnego dnia nastolatkowie dowiadują się o możliwości ucieszki z Monumentu i powrotu do normalnego życia... Jak jednak pokonać setki kilometrów w kraju zniszczonym śmiercionośnym wirusem, który może zmienić Twojego najlepszego przyjaciela w zabójcę?



Fabuła

Muszę przyznać, że bardzo oryginalna. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek z Was słyszał o pomyśle społeczności dzieci żyjącej w supermarkecie.

Głównym narratorem jest Dean, licealista prowadzący dziennik. To właśnie z jego zapisków poznajemy każdego z bohaterów i każdą przygodę, jaka im się przytrafiła.

Emmy miała ciekawy, niebanalny pomysł i moim zdaniem genialnie przeniosła go na papier. Ukazała myśli i wahania, a także tęsknotę i strach bohaterów. Ogromnym plusem „Monumentu” jest niezmienienie nastoletnich bohaterów w dorosłych. Cieszę się, że pani Laybourne wykreowała każdą postać na dziecko lub nastolatka, a nie zmieniła każdego z nich w dorosłą lecz niepełnoletnią postać.

Mimo, że pomysł życia w supermarkecie wydaje się być  z początku ciekawy, lecz potem nieco nużący-no bo co można robić przez kilkanaście dni w supermarkecie? Jeść, bawić się i korzystać z okazji?-autorka nie zanudza nas ani na chwilę, nie pozwalając bohaterom, a także nam, czytelnikom, popaść w rutynę.

Istnieją książki pełne magii, fantastyki i akcji, gdzie logiczne jest, że nie będziemy się nudzić. Znacznie trudniej jest stworzyć historię, gdzie tempo i akcja nie zwalniają, chociaż,jak się wydaje, niewiele się w niej dzieje. Za to ogromny, ogromny plus.

Ocena: 4/5



Bohaterowie

Na okładce napiasne jest:” Świetnie przedstawieni młodzi bohaterowie, ze swym charakterystycznym językiem, buzującymi emocjami i odmiennymi osobowościami (...) sprawią, że czytelnicy nie będą mogli oderwać się od lektury!”. Mimo, iż recenzje innych nie zawsze do mnie trafiają, z tą muszę się zgodzić całkowicie.

Pokochałam każdego z bohaterów osobno, nawet tych „złych”, co naprawdę rzadko mi się zdarza, więc ogromne brawa dla autorki J Każda postać wykreowana jest na oryginalną, inną niż wszystkie. Moją ulubioną postacią niemal od razu stał się  Niko. Czy Niko zapunktował u mnie z powodu imienia (dziwnym trafem podobnego do Nica z PJ)? Możliwe... ;)

Były oczywiście postacie, które mi się nie spodobały ze względu na czyny czy charakter, ale i tak nie mogę napisać, że ich nie polubiłam.
Jedynym wyjątkiem był Jake,jeden z licealistów. Mimo, że momentami wydawał się być w miarę normalnym chłopakiem, którego da się polubić, nie mogłam wybaczyć  jednego z czynów [nie mówię o który mi chodzi, aby nie zrobić spojlerów, ale wydaje mi się, że ci, co czytali, wiedzą, o co mi chodzi ^^ ]. Mimo to uważam bohaterów za największą zaletę tej historii.

Ocena: 5/5



Styl pisania

Muszę przyznać szczerze: nie bardzo polubiłam styl pisarski Emmy Laybourne. Według mnie lepszym pomysłem byłoby opowiadanie z punktu widzenia trzecioosobowego, gdyż Dean momentami pisał nieco chaotycznie, czasem po prostu się gubiłam.

Najbardziej denerwowały mnie jego opisy o Astrid, dziewczyny, w której główny bohater jest zakochany. Okej, rozumiem, że Deanowi się podoba, nic do tego nie mam (mimo, że zdecydowanie im nie kibicowałam :D ), ale jego zapiski na temat tego, jaka to ona jest świetna, przepiękna, idealna i perfekcyjna, czasem nudziły. Przynajmniej mnie.

Na szczęście tych opisów zbyt wiele nie było, więc nie mogę ich uznać za niewiadomo jak wielki problem.

Ocena: 3/5



Okładka

Bardzo mi się spodobała. Idealnie oddaje to, o czym czytamy. Tajemnicza, trochę groźna. Idealnie dopasowane ciemne kolory. Świetnym pomysłem było też dodanie małej mapki supermarketu (z której i tak nie korzystałam, ale ćsii. Ja nie korzystam z map. Pomysł dobry-to najważniejsze).

Jedyne, do czego mogę się przyczepić przy oprawie wizualnej to czcionka. Była ona zbyt...cienka, jak dla mnie. Przez to nie zawsze dobrze mi się czytało, ale było to tylko na początku, ponieważ potem jakoś się przezwyczaiłam. Poza tym-super.

Ocena: 4/5

OCENA KOŃCOWA: 16/20

PODSUMOWANIE: „Monument 14:odcięci od świata”Emmy Laybourne to z pozoru lekka książka, kryjąca w sobie jednak nutę grozy i chęci przetrwania. Na długo pozostaje w pamięci, a czytelnik przez całą książkę wierzy w historię bohaterów.

Zombie Apocalypse book TAG


Czego dawno nie było? A obiecałam, że będzie? TAGów, oczywiście ;D
Za co tak bardzo kocham Tagi? Przede wszystkim za to, że mogę się wypowiedzieć na interesujący mnie temat. Czytając je, poznaję zdanie innych.

Zwykle na tym blogu dodawałam tylko Tagi z pytaniami dotyczącymi mojego zdania na temat książek. Teraz, w świecie zaatakowanym przez zombie trzeba zdać się na szczęście...Zapraszam na mój Zombie book Tag!

~~Krótkie wyjaśnienie~~

W tym Tagu potrzebne będzie 10 dowolnych książek. Mamy także 10 pytań. Do każdego pytania losujemy po jednej książce, otwieramy na dowolnej stronie i czytamy pierwsze imię, jakie się na niej pojawi. „Wyczytana osoba” będzie odpowiedzią na nasze pytanie.

Moje przygotowane książki to:
Akademia dobra i zła  [Klik przenoszący do recenzji :)]

Monument 14:Odcięci od świata[Klik przenoszący do recenzji :D]

Wilczy brat


Zwiadowcy.Ruiny Gorlanu

Rywalki

Harry Potter i więzień azkabanu

Drużyna. Wyrzutki

Gwiazd Naszych Wina


Teraz już nikt nie może się czuć bezpiecznie...Zapraszam!
 

 <3
************************************




1.               Osoba, która zginie jako pierwsza

No i w tej kategorii padło na...Drużyna. Wyrzutki Johna Flanagana. No, więc żegnamy się z...Halem, czyli głównym bohaterem! A bardzo, bardzo szkoda, bo przydałby się jako strateg czy coś...No cóż, żegnaj Hal!
HalMikkelson.png



2.Osoba, której podstawię nogę, by uciec przed Zombie

Hm, padło na kogoś z Rywalek Kiery Cass... Na kogo tym razem? Ashley! *kto to kurde był?* No, nieważne, ekhem, raczej Cię nie lubiłam, żegnaj, jaka szkoda itede itepe :))
 



3.Osoba, która jako pierwsza przemieni się w Zombie

Niee, ktoś z Wilczego brata Michelle Paver, kocham tam niemal każdego... Niefart, ale cóż. A więc żałuję,że to był...Wilk?  Niee :/ chyba najgrosza postać, na jaką mogłam trafić (w sensie że najgorsza do tego pytania, bo kocham Wilka xD). A jeszcze lepiej, że wilk jako zombie jest 10 razy niebezpieczniejszy od człowieka.Zginiemy, pozdrawiam. 
 

4.Osoba, która mi podstawi nogę, by uciec przed Zombie

Padło na któregoś z czarodziei z Harry’ego Pottera J.K.Rowling... Dlaczego mi to zrobiłeś...Harry?! A ja cię lubiłam :/ No cóż, takie życie . Trzeba się poświęcić :’) (nie znaczy to, że Ci wybaczam!)
 

5.Drużynowy idiota

Tym razem będzie to ktoś z przyszłości, a mianowicie z Monumentu 14 Emmy Laybourne. Ulysses? Niestety, muszę przyznać, że raczej pasuje. Od razu mówię, że nie w takim sensie,jak myślicie! Ulysses był fajny i inteligentny, ale mówił tylko po hiszpańsku, więc mógłby czasem coś źle zrozumieć i...no, sami wiecie. Ale i tak szkoda.
 

6.Mózg drużyny

PRZEŻYJEMY! Halt ze Zwiadowców Johna Flanagana! No przyznajcie, mogłam lepiej trafić? 
 

7.Drużynowy medyk

Ooo, z książką trafiłam, Gwiazd Naszych Wina Johna Greena  :D Zobaczymy, czy tak samo będzie z postacią, czyli... Hazel! No, będzie ciężko, skoro ona nie może się nawet normalnie wspinać po schodach, a co dopiero uciekać przed zombie i ratować życie innym... No ale cóż, może chociaż ma wiedzę medyczną przez częste wizyty w szpitalu?
 

8.Ekspert do spraw broni

Pff. Trafiłam na książkę, gdzie połową postaci są księżniczki i książęta, a połową czarne charaktery.A wszystko dzieje się w bajce, gdzie broń palna nie istnieje... Tak, chodzi o Akademię dobra i zła Somana Chainanina. Chyba mam małe szansę trafić na kogoś pasującego do tego pytania... Miałam rację? Trafiłam na Agatę, jedną z dwóch głównych bohaterek. Może ekspertem nie jest, ale cechuje ją odwaga i zimna krew. Chyba w sumie nie mogłam lepiej trafić ;)



 9.Awanturnik drużyny

*Błagam nie Zed. Błagam nie Zed* Gator. Z Kim jesteś, Sky? Joss Stirling.

No, wiemy o nim niewiele.Miał włosy związane w kucyka. Pojawił się na, ilu, pięciu stronach? Był zły. Nic do niego nie czułam. No, nie wiem, co jeszcze o nim dodać, bo go nie znam. Pomysł akceptuję.
 

10.Kapitan drużyny

No i ostatnia książka, wielkie zaskoczenie co to może być...Wow, to Atramentowe serce Corneli Funke. Mimo, że do Mo nic nie mam, nie pasuje mi on na Kapitana. Gdyby nie Halt jako mózg, moglibyśmy nie przeżyć...
  (no nie wiem jak wygląda Mo...)

~~
Jeśli tu jesteś, czytasz to i masz bloga- automatycznie czuj się nominowany, bo szczerze to świetna zabawa :D

9/23/2015

(#5) 7 razy dziś-L.Oliver



Mniej więcej w połowie książki obiecałam sobie, że na tym blogu do końca września znajdzie się jej recenzja. No, i jak postanowiłam tak jest. Zapraszam ;)
 
17-letnia Sam ma wszystko, czego pragną dziewczyny w jej wieku na całym świecie: trzy najlepsze, szalone przyjaciółki, chłopaka w którym kochała się od małego i idealną pozycję w szkole. Jest lubiana wśród (większości) rówieśników (ale kto by się przejmował takimi odludkami jak np. Juliet?).
Wydaje się, że ta sielanka będzie trwać wiecznie. Jednak całe jej życie zmienia się w ciągu jednego dnia. To właśnie 12 lutego dziewczyna umiera w wypadku samochodowym...
I to 12 luty jest, gdy budzi się nagle w swoim łóżku. Zdrowa, bezpieczna, a jej ludzie wokół niej nie wiedzą, że to już kolejne ‘dziś’...
Czy Sam odkryje, dlaczego dostała drugą szansę? I czy będzie umiała ją wykorzystać?

Fabuła
Nie bardzo wiem o co chodzi, ale ostatnio naszła mnie ochota na tematykę cofania się w czasie, ponownych żyć i takie tam (jestem za lekturą „Misji naczterech łapach”, a przede mną „Dziewięć żyć Chloe King” i „Trylogia czasu”), więc kiedy tylko przeczytałam opis bestsellera Lauren Oliver „Siedem razy dziś” wiedziałam, że muszę go mieć.
Historia opowiada o Sam, idealnej dziewczynie o idealnym życiu. Wielu z nas chciałoby być jak ona, dla wielu stanowi inspirację-nie tak dawno była na samym dnie popularności, nosiła okulary i aparat na zęby (!).
W lekturze poruszane jest wiele problemów codziennego świata (takich jak samoakceptacja, uznanie wśród innych a nawet chęć samobójcza) łączonych ze sprawami sciene-fiction (ponownie odradzanie się).
Na początku Sam korzysta z okazji- ale, przyznajmy się, kto by nie skorzystał? Możesz robić wszystko! Żaden, nawet najgłupszy i najgorszy uczynek nie poniesie za sobą żadnych konsekwencji, gdyż jutro znów będzie... „dziś”. Lecz potem sytuacja staje się coraz bardziej przerażająca. Czy tak już będzie zawsze?
Gdy Sam w końcu zrozumie warunek, dzięki któremu będzie mogła odejść, przyjdzie jej wybrać: ona sama czy ktoś potrzebujący?
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Naturalni, szczerzy, nieprzerysowani. Nie miałam chyba bohatera, którego nienawidziłam, a Sam wręcz uwielbiam za jej styl życia (chyba wiecie, że zwykle nie darzę zbyt wielką sympatią głównych bohaterów). Szczególnie ciekawymi postaciami były Juliet i Kent (czy jest osoba, która go nie lubi?).
Sam była postacią bardzo naturalną, za co ją polubiłam, ale też wredną i samolubną (zwłaszcza na początku). Może to i źle, a ja powinnam ją doszczętnie znienawidzić, ale dzięki tym wadom  zaimponowała mi jej zmiana i decyzja pod koniec książki. Ale, ale, żeby bronić swoje dobre imię lubię-tylko-tych-dobrych, do końca jej nie wybaczyłam. Mimo to polubiłam ją za jej naturalność, jakiej czasem mi brakuje u bohaterów (zwłaszcza tych głównych, którzy chyba powinni być najlepiej wykreowani, ekhm).
Ocena: 5/5

Styl autorki
Niedawno dodałam post „5 cech stylu pisarskiego, przez które zwykle nie kończę książki”. Na miejscu pierwszym znalazło się pewność autora, że pisze jak nastolatek, choć to zupełna bzdura.
Natomiast pani Oliver udało się to idealnie. Nie wiem, czy poprosiła córkę, żeby to ona wszystko opisała, bo tutaj po prostu czuje się duch nastolatki. Nie bardzo wiecie o czym mówię? Nie dziwię się, sama chyba nie potrafiłabym tego zrobić bez wcześniejszego sięgnięcia po tę książkę ;)
Ocena: 5/5

Okładka
Wiem, że są dwie, ale ja opiszę tą, z której korzystałam ja.
Mimo, że bardziej podoba mi się ta ponieważ  bardziej oddaje ducha powieści, w tej „mojej” również się zakochałam. Bardzo dopasowana, a dziewczyna na okładce (prawie) idealnie wpasowała mi się w postać Sam.
Ocena: 5/5

RAZEM: 20/20
PODSUMOWANIE: Uwaga, uwaga, drodzy Państwo-pierwsza książka na tym blogu, której przyznaję 20/20. To już samo w sobie może coś znaczyć,a ja dodam tylko że to bardzo inteligentna, życiowa, zabawna i prawdziwa powieść.

9/22/2015

(#4)"Próba Ognia"-J.Angelini



Recenzja #4:
 „Próba ognia” Josephine Angelini


O tej autorce na moim blogu już słyszeliście, mianowicie  gdy wychwalałam jej „Spętanych przez bogów”. Kiedy więc brałam się za jej kolejne dzieło, „Próbę ognia”, miałam wrażenie, że nie dam rady go polubić, podświadomie porównując go do pierwszego bestselleru pani Angelini. Czy miałam rację? Przeczytajcie moją recenzję i przekonajcie się :).

Lily Proctor, 16-letnia dziewczyna z ogniostorudymi włosami, nigdy nie miała łatwego życia. Jej matka kompletnie oszalała, twierdząc, że „widzi inne wrzechświaty”, ojciec dziewczyny przestał nocować w domu nie biorąc jednak rozwodu, by nie musieć zajmować się córkami, a sama Lily cierpni na przeszkadzającą normalnie funkcjonować chorobę. Jej jedynymi światełkami w mrocznym tunelu życia są ukochana, starsza siostra Juliet i przystojny przyjaciel Tristan, który był z nią od zawsze.
Jednak gdy pewnego dnia Tristan zabiera ją na imprezę, dochodzi do tak okropnego zdarzenia, że dziewczyna pragnie uciec. Zniknąć.
Jej marzenie się spełnia.
Lily ląduje w równoległym Salem, które jednak w niczym nie przypomina jej domu. Lekarze, naukowcy i nauczyciele są tu tępieni i zabijani, a światem rządzą...wiedźmy. Najwyższą władzę w tym świecie sprawuje właśnie Lily...a raczej jej drugie, okropne ja-Lillian.
Wrzucona w wir wydarzeń, Lily musi odpowiedzieć się za jedną ze stron-wiedźmami lub rebeliantami, nazywanymi koczownikami, którzy walczą o wolność... Czy w tym świecie pełnym magii, przygód i zdrady jest miejsce na miłość?

Fabuła
Na wstępie muszę dodać, że dopiero po przeczytaniu „Próby ognia” uświadomiłam sobie, jak mało wiem o wiedźmach i że nie są one tylko starymi, łysymi kobietami rodem bajek o Roszpunce czy Śnieżce. Więc-ogromne podziękowania dla autorki za wprowadzenie mnie w temat. Miło myśleć, że w przyszłości nie umrę jako osoba o tak błędnych przekonaniach...
Co do samej fabuły. Opowiada ją  osoba trzecia w czasie przeszłym (standard). Większość historii dzieje się w równoległym do naszego świata Salem. Miastem rządzą wiedźmy, gdyż tylko one mogą zapewnić ludziom prąd, wodę, jedzenie, lekarstwa i ubrania. Pomocnikami, lekarzami, ale i poniekąd sługami wiedźm są ich mechanicy. Jak to teraz często w książkach młodzieżowych bywa-istnieją także rebelianci, próbujący obalić rząd.
Mimo to nie jest to zwykła książka młodzieżowa, o czym przekonacie się czytając dalszą część recenzji.
Ocena: 4.5/5

Bohaterowie
Wszyscy, co do jednego, wykreowani są genialnie. Każdy ma inny zestaw cech, którego się trzyma. Autorka nie pozwala bohaterom zmieniać się w chwiejnych, niezdecydowanych szczeniaczków, wachających się przez całe życie. Każdy wierzy, że to, co robi jest słuszne. W tej książce nie ma miejsca dla słabych. 
To prawda, wiele z postaci przechodzi zmianę, ale nie zmienia się. Na którejkolwiek stronie możemy dostrzec tą samą osobę co na początku.
Czy to źle?
Jak dla mnie z pewnością nie, ale przecież zawsze może się znaleźć niewielka liczba osób, którym coś takiego przeszkadza. Dlatego rozbuduję ten temat bardziej, mając nadzieję mocniej Was przekonać.
Lily poznajemy, gdy wymiotuje w szkolnej toalecie. Według mnie autorka idealnie dobrała ten czas i miejsce, pokazując ją jaką słabą i chorowitą, a potem zmieniając całkowicie. Dzięki temu dostrzegamy jak to, przez co przeszła, wpłynęło na jej życie. Mimo, że główna bohaterka nie jest postacią idealną, większość jej cech-brak pokory, czasem lekkomyślność, ale połączona z odwagą-można uznać za niejako zalety. To dlatego tak bardzo ją polubiłam.
Rowan. Od początku jest tajemniczy, skryty, przez pewien okres czasu nic o nim nie wiemy. Na pierwszy rzut oka autorka przedstawia nam go jako samolubnego chama bez serca. Mimo to z każdą kolejną przygodą, ba, każdym kolejnym zachowaniem, poznajemy go lepiej-i coraz bardziej lubimy go i rozumiemy lub też czujemy do niego jeszcze większą niechęć. Ja także zmieniłam opinię o nim, gdy poznałam jego przeszłość. Dlatego mała rada dla Was: nie oceniajcie go zbyt szybko, pewni, że zostanie taki sam przez całą książkę. W nowym Salem każdy się zmienia.
Jeśli chodzi o bohaterów-nie mam serca i po prostu nie mogę dać czegoś mniejszego niż 5.
Ocena: 5/5

Styl pisania
Mimo, że mniej więcej w 50 stron po rozpoczęciu styl pisania pani Angelini idealnie wpasował mi się w tematykę powieści, pierwsze –dziesiąt stron były napisane, jak dla mnie, zbyt chaotycznie. Zwłaszcza pierwsze kilkanaście stron opisujące pojawienie się Lily w nowym Salem były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Wolity? Naznaczenie? Mechanicy?
 Co?
Dopiero kiedy naprawdę rzuciłam się w wir wydarzeń, doceniłam styl pisania autorki i nie mam mu nic do zarzucenia.
Co prawda Angelina Josephini zostawiła naprawdę sporo pytań bez odpowiedzi, ale liczę, że odpowie na nie w II tomie. Zwłaszcza trzy z nich najbardziej mnie nurtują:
1)            Wiem, że Lillian podróżowała po światach, ale dlaczego wróciła ledwie żywa?
2)            Dlatego w świecie Lily była ona sama i Tristan, a Rowan nie?
3)            Znam historię ojca Rowana (…), ale co z jego matką? Żyje? I dlaczego chłopak nigdy o niej nie wspomniał?
Ocena: 4/5

Okładka
Piękna.
Kolorystyka-idealna. Postać na okładce-(niemal) idealna. Czcionka-idealna.
 Oprawa wizualna miała tylko jeden błąd, który bardzo, bardzo mnie irytował (i irytuje nadal). Dziewczyna miała brązowe, długie włosy, mimo, że w książce cechowała się płomiennorudymi, przez znaczny okres czasu krótkimi. Jejuu, jak mnie to złości. Tutaj więc nie mogę dać max punktów, ponieważ byłoby to całkowicie sprzeczne ze mną.
Ocena: 3.7/5 (taka fajna cyfra ;D )
OCENA KOŃCOWA: 17,2/20
PODSUMOWANIE: „Próba ognia” to zadziwiająco fantastyczne połączenie magii, humoru i przygody. Pod takim pomysłem i wykonaniem podpisać się może jedynie Josephine Angelini. Sądzę, że nikt inny nie zrobiłby tego tak, jak ona. Lepiej? Możliwe. Ale nie z tym klimatem, jaki tworzy jedynie wspomniana wyżej autorka. Czekam na drugi tom! :)

9/21/2015

5 cech stylu pisarskiego, przez które zwykle nie kończę książki


Wiem, że każdy ma swoją listę i to, co denerwuje mnie, może być (nie wyobrażam sobie tego ale) plusem danej powieści u kogoś innego! Dlatego nie mam zamiaru „obrazić” żadnego gustu czytelniczego, a jedynie wyrazić swoją opinię :)



~~

1.           „Moja książka jest jakby pisana przez nastolatka, chociaż mam 50 lat!”

Niestety, muszę Pana zmartwić. Rozumiem, że chce być Pan mega fajny, co drugie słowo pisać „luz”, „cool” i „OMG!!!”, ale to Panu nie wychodzi.

To właśnie chyba taki styl pisania denerwuje mnie najbardziej. Autorzy myślą, że piszą jak nastolatki, ale w tym po prostu czuć ich prawdziwy wiek. A co jest najgorsze? Kiedy pisarz nagle stwierdza, że nie, że to nie ma sensu, i bohater nagle zaczyna mówić zupełnie inaczej. Znam parę takich książek i żadna z nich nie została przeze mnie skończona.



2.           „Nikt nie wie o co chodzi, ale pff, po co tłumaczyć?”

Taak, sądzę że wszyscy z nas znają ten ból. Siadamy sobie z ciekawą książką, za oknem pewnie pada deszcz (no wiecie, klimat), staramy się zrozumieć wykreowany świat...ale nie, autor nie miał, no po prostu nie miał czasu tłumaczyć o co z czym chodzi. Albo miał zaplanowane, ale zapomniał. A ty do końca książki nie wiesz o co chodzi.

Podobnie jest z pomijaniem wątków. W I tomie zdarzyło się coś ważnego...ale przeminęło z wiatrem. „Ok”-myślisz- „Przecież jest jeszcze drugi tom!” Ech, jednak nie.  I tak oto po drugim tomie siadasz sobie i pytasz: „O co chodziło z tym w pierwszym rozdziale pierwszego tomu?”



3.           „Hm...Hej, mam pomysł! Wykreuję głównego bohatera tak, żeby wszyscy go nienawidzili!”

Dobra, rozumiem jeszcze czarne charaktery znienawidzone przez wszystkich (ekhem, Umbridge), ale no błagam, dlaczego to główny bohater, który towarzyszy nam przez całą książkę, musi być leniwy, chamski, wredny, samolubny, nudny lub (co chyba najgorsze!) wiecznie niezdecydowany. Taka postać od razu zabiera urok całej powieści. Autorzy, błagam, pamiętajcie o tym.



4.           „Kurczę, kurczę, kurczę. Moja książka jest za cienka. Muszę coś dodać, ale co...? Ha! Wiem! Powciskam wszędzie nudne opisy uczuć i wnętrz! Każdy będzie to omijał, ale przynajmniej zapełnię większą liczbę kartek!”

Kiedy mamy jeden opis na całą stronę-ok, fajnie.

Przy drugim-przewracamy oczami, ale czytamy dalej.

Przy trzecim-czujemy irytację, szepczemy sami do siebie na temat inteligencji autora, ale zacisamy zęby i nie poddajemy się.

Ale przy tysiąc siedemstem czterysta trzecim i pół-po prostu nie dajemy rady. Albo, przezwyciężając chęć rzucenia książką o podłogę, delikatnie ją odkładamy (bo o książki trzeba dbać!) albo omijamy każdy tekst ciągły dłuższy niż trzy zdania i tracimy połowę akcji.

5.           Ile lat mają moi czytelnicy? No, powiedzmy średnio 13-18. Ale oni są tak nierozumni! Wszystko trzeba im wyjaśniać!

Starałam się nie podawać przykładów, żeby nie obrazić czyjegoś gustu czytelniczego, ale tu pokuszę się o wspomnienie "Dotyku" Główna bohaterka i pewna organizacja. Denazen i Deznee. Kiedy tylko poznałam obie nazwy, pomyślałam „ta autorka pomysłu nie miała? Tyle imion na świecie, a ona musiała dać niemal takie same?”. A co się okazuje? Bohaterka pod koniec (!) pierwszego tomu łapie się za głowę i stwierdza: „o kurczę! Przecież moje imię brzmi jak ta organizacja! Czemu wcześniej tego nie zauważyłam?!”.

~~

Oto moje propozycje. A co Was denerwuje w stylach pisarskich? Będę wdzięczna i odpiszę na każdy komentarz :) .

A pod spodem zapraszam na kilka obrazków z serii "Za co każdy z nas kocha autorów?"



<3 <3 <3
 

9/17/2015

(#3) "Łza" L.Kate





Lauren Kate wielu z Was zna pewnie z serii „Upadli”. Lecz mimo światowej sławy, ja z twórczością tej aktorki spotkałam się po raz pierwszy zaledwie tydzień temu, właśnie dzięki „Łzie”.
 
Osiemnastoletnia Eureka straciła matkę i słuch w lewym uchu poprzez dziwny „wypadek”:ogromna fala zrzuciała samochód, w którym jechała Eureka i jej mama, Diana, do oceanu. Jednak dziewczyna przeżyła... Szczęście i przypadek, czy może to wszystko było ustalone?
Od tamtej chwili główna bohaterka nie widzi sensu życia, a za sobą ma próbę samobójczą.
Pewnego dnia od zmarłej matki dostaje tajemniczy spadek:list, medalion, który Diana stale nosiła, kamień i księgę zapisaną w języku, którego niemal nikt nie rozumie.
Księga opisuje historię dziewczyny o złamanym sercu, której łzy zatopiły cały kontynent. Zwykła legenda o miłości z nietypowym bagendem? Eureka przekonuje się, że jest inaczej, a także jak niewiele znacząca legenda wpłynie na jej dotychczasowe, zwyczajne życie...

Fabuła
Pomysł na fabułę jest bardzo oryginalny, ale przez to ciekawy. Szczególnie spodobało mi się nawiązanie do pewnej legendy (którą zapewnę wszyscy znacie, ale na razie nie zdradzam o jaką chodzi, by nie psuć Wam przyjemności z czytania J  ). Autorka w zręczny sposób wprowadza magię  w życie, jak się wydaje, zwykłej dziewczyny. Pani Kate nie popełniła błędu, na którym potyka się wielu pisarzy: jednego dnia zwykła dziewczyna chodzi do zwykłej szkoły, prowadząc zwyczajne życie, a następnego w innym wymiarze pokonuje kosmitów, strzelając ogniem z rąk.
Za to ogromny plus, ponieważ dzięki temu czytelnikowi łatwiej jest uwierzyć i wczuć się w historię Eureki.
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Niestety, właśnie bohaterów uważam za największą wadę tej historii. Najgorszą jak dla mnie postacią była...Eureka. Jak dla mnie zgrywała dzielną, nieustraszoną bohaterkę, a w głębi siebie była zagubiona i niepewna. Poza tym zdecydowanie zmieniłabym to, jak traktowała Andera. Ciągle mówiła swojej przyjaciółce, jaki to on jest przystojny, obserwowała go i czasem nawet śledziła, ale gdy tylko na niego trafiała, stawała się nieufna i obojętna.
Jedynymi postaciami, które polubiłam były Cat (przyjaciółka Eureki), Brooks, będący najstarszym przyjacielem dziewczyny(miałam nadzieję, że będą razem :D ) i bliźnięta, ale ich chyba nie dało się nie lubić J Co do Andera, jest dla mnie obojętny. Podziwiam jego zdolność do poświęceń i bezgraniczną, godną podziwu miłość do Eureki...Ale nie potrafiłam go pokochać, jak większość czytelniczek. Mimo, że lubiłam go zdecydowanie bardziej od głównej bohaterki, mimo, że był niemal idealny i bez wad... po prostu czułam, że nie jest w moim typie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić go jako prawdziwą postać, wydawał mi się zbyt sztuczny. Cóż, niektórym dobrze wychodzi pakowanie samych pozytywnych cech do swoich postaci. A czasem, jak się przed chwilą przekonałam-nie.Ocena: 3/5

Styl pisania autorki
Niestety nie powiem, że idealny, ale bardzo mnie zaciekawił.
Autorka podzieliła historię na „tłumaczenie, przemyślenia” i „akcja”. Dla mnie nieco lepszym rozwiązaniem byłoby połączenie ich. Każda z tych kategorii była niezbędna, ponieważ bez przemyśleń i tłumaczeń książka stałaby się po prostu zbyt chaotyczna, a czytelnik cały czas gubiłby się w natłoku wydarzeń. Poza tym myśli Eureki tłumaczyły jej późniejsze decyzje, a bez akcji powieść byłaby nudną, filozoficzną pozycją. Mimo to łatwiej czytałoby się powieść, gdyby te dwa motywy częściej się łączyły.
Ogromną zaletą Lauren Kate jest umiejętność zaciekawienia czytelnika nawet wtedy, gdy niewiele się dzieje. Mimo, że prawdziwa akcja zaczyna się mniej więcej od środka książki, czytelnik niemal od początku chce poznać losy dalszych bohaterów. Uwielbiam, kiedy autorowie to potrafią, więc, no-brawo!
Niestety za spory minus muszę uznać prolog. Nieco nudzący i niezbyt zachęcający. Tutaj autorka popełniła błąd, wprowadzając zbyt wiele informacji w zbyt krótkim czasie. Po przeczytaniu prologu przestraszyłam się, że cała książka taka będzie i miałam ochotę w ogóle jej nie czytać. Oczywiście bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam. ;)
Fajnym dodatkiem jest krótki wywiad z Lauren Kate na temat „Łzy”, który możemy przeczytać po epilogu.
Ocena: 4/5

Okładka
Idealna, perfekcyjna, śliczna <3 Dziewczyna z okładki idealnie pasuje mi na Eurekę, co jest dla mnie dużym plusem. Lubię wiedzieć, jak wyglądają bohaterowie. Czasem wyobrażam ich sobie zupełnie inaczej niż wyglądają w rzeczywistości, o czym dowiaduję się dużo później...
Spory plus za tajemnicę i magię, która przyciąga czytelnika od pierwszego spojrzenia!
 Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 17/20
PODSUMOWANIE: „Łza” Lauren Kate to pełna magii, tajemnic i legend książka, którą pokochają wszyscy miłośnicy fantastyki i przygody! Nie jest to lektura, którą przeczytamy w jeden wieczór i szybko o niej zapomnimy.

10 ulubionych (kanonicznych!) par książkowych





„10 najlepszych par książkowych (kanonicznych!)”, czyli rzuciłam sobie mega trudne zadanie...

 



Tutaj nieskromnie- jestem z siebie bardzo mega dumna, że wypisałam te 10 par. Łatwo nie było. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta-ja nie shippuję par kanonicznych (dla niewiedzących: pary kanoniczne-takie, który wymyślił autor/autorka, a nie fani). No, więc mam nadzieję, że docenicie mój trud :D
No, ale oczywiście musiałam sobie życie utrudnić i stwierdziłam, że to dobry pomysł, aby ułożyć je w kolejności od tej najgorszej do najlepsze (10-najgorsze).
Zaaczynamy!
~~

 1)Percy i Annabeth
~Percy Jackson~Tutaj chyba zgadza się każdy. Oni są po prostu parą idealną. Nie łączy ich tylko zauroczenie, jak w licealnych romansach ("Pewnego dnia Lily szła sobie korytarzem, gdy zobaczyła jego. Ethana. Już wiedziała, że się zakochała".), ale także wojna, cierpienie i oczywiście rodzicie bogowie, ale to tam  mało ważne ;) No i to, co Percy zrobił na koniec III tomu "Olimpijskich Herosów"... <3
 
   2) Sky i Zed
Mało osób zna "Sagę o braciach Benedictach", a bardzo szkoda. W skrócie, opowiada ona o rodzinie posiadającej ponadnaturalne moce. (A nie w skrócie--> tutaj :) ). Sky i Zeda także nie łączy coś więcej niż tylko "miłość od pierwszego wejrzenia" (ekhem), nieważne jak głęboka. Duży plus parze i autorce :D 
(Jedyny obrazek, który znalazłam, z miejsca nie stał się moim ulubionym :/ )

   3)Orion i Kasandra 
~Spętani przez bogów~Oriona od zawsze lubiłam bardziej od Lucasa i cieszę się, że autorka połączyła go z Kasandrą. I znowu, co chyba zaraz zacznie Was nudzić-nie łączy ich tylko miłość. Chłopak posiada bowiem pewien szczególny dar, który potrafi ochronić młodą córkę Mojr przed szaleństwem...



   4)Jonasz i Kira(co prawda nie są jeszcze razem, ale mogą być. Wierzę w to. Moje OTP <3 )
~Saga o Dawcy~Jedno z moich dwóch OTP (oprócz Reynico), a nie dość, że nie są razem, to jeszcze chyba nawet nie widzieli się na własne oczy. Ale ja wiem, że ich coś połączy. I chociaż tym razem to nie będzie nic więcej niż miłość (i może ich ciężka przeszłość), stuprocentowo im kibicuję! (Chociaż, znając moje szczęście, jedno z nich zginie lub będzie z kimś innym. Szczerze, nie wiem co by było gorsze). *Ta dziewczyna obok Jonasza to nie Kira, ale ćsiii. Nie zwracamy na to uwagi!*


  5)Horace i Evanlyn 
Pff, ja bym dała tekst bez "Zwiadowców"? Proszę Was! Ale oczywiście nie shippuję (choć toleruję) związek Willa i Alyss, szanuję Halta i Pauline, ale kocham Horace'a i Evanlyn. No bo-najsławniejszy rycerz królestwa i jego księżniczka? Idealna para!

  6) Sam i Szóstka 
~Jestem numerem Cztery~. Poczułam, że będą razem, gdy tylko znaleźli się w tym samym pomieszczeniu. Ale potem dolazł jeszcze John i sam zaczął interesować się  Numerem Sześć...OK, pozostał wierny pierwszej dziewczynie, ale to, jak krzywdził Sama... Tak, dobra, nie rozmawiamy o Johnie. Sam i Szóstka są tak odmienni, że idealnie do siebie pasują. Kibicowałam im przez wszystkie tomy i w końcu są razem! B|

   
  7)Neville i Luna
 ~Harry Potter~. Tu stwierdziłam, że nie dam rady i troszkę nagnę zasady. No, oni są (przez chwilę) kanoniczną parą (ale tylko w filmie). Przepraszam, ale za bardzo ich lubię. No musiałam ich dać. To było silniejsze ode mnie...

 
 8)  Emrys/Merlin/Młody Sokół i Hallia
~Saga o Merlinie~. Nie dziwię się, jeśli ktoś czytając podpunkt 9) pomyślał:" Dlaczego ona pisze o serialu?", ale zapewniam Was, że istnieją książki fantasy o młodym (jeszcze) czarodzieju i to stąd lepiej go znam. A jeśli chodzi o Merlin+Hallia, to nie przez myśl mi nie przeszło, że będą razem, póki nie zostali razem.  To chyba przez zaskoczenie tak bardzo ich polubiłam. (Wstawiam tylko Merlina bo Hallia za mało znana :/ )


 9)  Torak i Renn
~Kroniki Pradawnego Mroku~. Pewnie nikt nie zna. Cóż, przezwyczaiłam się do tego. Nie było ciężko, skoro jedno z Twoich TOP 5 jest niby bestsellerem, a tak mało znana... :( No, ale nie piszę tylko o książcę, a o Toraku i Renn. W czasie 5 tomu myślałam, że autorka okaże się tak bezduszna i pozostawi Renn w wiosce, by ta została szamanką, a Toraka nie widziała już do końca swych dni. Na całe szczęście M.Paver zlitowała się nad fanami, w końcu, po 5 długich tomach nareszcie ich łącząc. 
(Zdjęcia oczywiście nie ma. Przeszukałam chyba cały internet :D )
 

10)  Tris i Cztery
~Niezgodna~ Przy FourTris nie miałam takiego szału jak przy wcześniejszych parach, ale nawet lubiłam  Tris i kochałam Tobiasa, a on był z nią szczęśliwy, więc ich związek...no, akceptowałam.
~~
No, ja gadać skończyłam. Teraz Wasza kolej :D Potraficie wymienić 10 Waszych ulubionych par książkowych?