Nie spodziewałam się,że zrecenzuję tę książkę (albo że nawet ją przeczytam), bo wydawała mi się kolejną powieścią sciene-fiction, oczywiście z obowiązkową tyranią i buntownikami. Po przeczytaniu nie mogę jakoś szczególnie nie zgodzić się z tą definicją, ale miałam do wyboru (kolejną) powieść Jodi Picoult lub opowieść o dziewietnastowiecznym mazowieckim rodzie (koleżanka mnie zmusiła, żebyście nie myśleli że czytam takie książki z własnej woli :D), więc stwierdziłam, że wybiorę "mniejsze zło". Zapraszam! ^^
Akos pochodzi z miłującego pokój narodu Thueve, zamieszkującego planetę o tej samej nazwie w bliżej nieokreślonym układzie słonecznym. Często się rumieni, kocha swoją rodzinę i jest gotów poświęcić dla niej wszystko.
Cyra jest narzędziem w rękach brata - tyrana przewodzącego ludowi Shotet. Szantażowana tajemnicami przeszłości, zabija, kaleczy i osieroca jego przeciwników, robiąc to wbrew sobie.
Bohaterowie żyją w kompletnie różnych światach, które łączy jedno - Nurt. Według definicji książkowej, jest to...energia, która przepływa przez każdą żywą istotę, dając jej szczególne, indywidualne zdolności.
Jak dojdzie to zetknięcia losów tej dwójki? Jakie dary otrzymają od losu? Czy ich przeznaczenie, przepowiedziane wiele lat wcześniej przez Wyrocznie naprawdę się spełni?
Fabuła
Jak już wspomniałam, Naznaczonych śmiercią od przeczytania opisu do skończenia ostatniej strony uważałam za ciekawą, choć na pewno nie oryginalną historię. Igrzyska śmierci czy chociażby sama Niezgodna (napisana przez tę samą autorkę) opierają się na bardzo podobnym schemacie. Ratującym sprawę jest Nurt i niesione przez niego dary, które są pozytywnie zaskakująco kreatywne - pani Roth postarała się bardziej niż umiejętność latania czy czytania w myślach. Takim sposobem mamy sprawianie ogromnego bólu samym dotykiem, umiejętność zamieniania wspomnień czy nawet przerywanie danego podarku.
Jak możemy się domyślić, Akos i Cyra żyją w dwóch różnych światach, pochodzą z dwóch różnych - wrogich sobie - ludów, różnią się sposobem bycia, mówienia, myślenia. Ich losy, co także jest do przewidzenia, dość brutalnie się splatają, powodując między nimi niechęć i wrogość. Jednak, co już kompletnie nie mogło się nie zdarzyć, stopniowo w ich relacji pojawia się zaufanie, a nawet miłość, na której chciałabym się skupić trochę dokładniej. Niewątpliwe jest, że takie uczucie w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale według mnie było dużo bardziej romantyczne, niewinne, szczere i trwałe niż w niejednych romansach, na które miałam (w większości nie)szczęście trafić.
Podsumowując, Naznaczeni śmiercią nie wyróżniają się jakoś szczególnie spośród tysięcy młodzieżowych powieści s-f, ale nie są nudni czy przeciętni i mają w sobie...klimat, to coś :)
Ocena: 4/5
Bohaterowie
Co warto zaznaczyć, autorka postanowiła wykreować swoich bohaterów, nie tylko tych głównych (ale o tym przekonacie się czytając), na zasadzie stuprocentowego kontrastu.
Ona jest ostra, twarda, przebiegła, bezkompromisowa, ale boi się brata i jest mu posłuszna, często wbrew własnej woli.
On jest cichy, spokojny, ale wytrwały, nigdy się nie poddaje, a życie najbliższych ceni bardziej niż swoje.
Jak można zauważyć, idealnie się dopełniają.
A co dziwne, nie mam pojęcia które z nich polubiłam bardziej. Cyra częściej mnie denerwowała, ale swoim bogatym... temperamentem, sposobem życia zwracała większą uwagę niż stojący w jej cieniu Akos. Wydaje mi się jednak, że był to celowy zabieg, chociażby dlatego, że rozdziały prowadzone przez nią mają narrację pierwszosobową, a przez niego są w trzecioosobówce.
Poza tą dwójką mamy jeszcze ich rodzinę i buntowników, ale myślę, że nie będę Wam o nich zbyt dużo zdradzać - ich charakter jest zbyt ukształtowany przez przeszłość by uniknąć spojlerów.
Ocena: 5/5
Styl pisania
Pierwsze, co przyszło mi na myśl gdy zaczęłam opisywać styl pisania jest jego nafaszerowanie nowymi słowami, jakby autorka (może nawet trochę na siłę) chciała zwiększyć klimat i zaznaczyć, że akcja dzieje się w innej rzeczywistości. Pory zamiast lat (np. miałam szesnaście pór, trzy pory temu), lodokwiaty, steroloty...Jak wspomniałam, było tego troszkę za dużo, a do tego przeszkadzało mi to do samego końca, gdy przy innych książkach już w połowie zaczynam się przyzwyczajać. I do tego ich wymawianie...Jak ja miałam czytać Thueve lub Eijah? Z angielskim akcentem? Polskim?
Poza tym było naprawdę dobrze, tak ponadprzeciętnie. Przykładem może być to, że dopiero w mniej więcej dwóch trzecich powieści zauważyłam jednoosobową narrację Cyry i trzecioosobową Arosa. Czyli, podsumowując, dosłownie prześlizgiwałam się wzrokiem po stronach :D
Ocena: 4/5
Okładka
Sama nie bardzo wiem co o niej sądzę. Pomysł był wspaniały - niebieski i złoty idealnie do siebie pasują, wykonanie jest bardzo porządne...Ale nie mogę uznać jej za coś wyjątkowego. Według mnie "Naznaczeni" zdecydowanie lepiej wyglądaliby w jednej linijce, tak jak w oryginalnej wersji (KLIK). Podobnie nie jestem całkowicie przekonana do tych odblasków na niektórych literach - jako mistrz painta i PiZapa sama tworzyłam podobne efekty i "doświadczonym" okiem stwierdzam, że wyglądają one dość mało profesjonalnie. Ale chciałabym zaznaczyć - nie uważam się za grafika w najmniejszym stopniu :")
Wiem, że może minimalnie przeczę sama sobie, ale ta oprawa graficzna podoba mi się mimo kilku znacznych niedociągnięć i po prostu staram się zrozumieć dlaczego :D
Ocena: 4/5
OCENA KOŃCOWA: 17/20
PODSUMOWANIE: "Naznaczeni śmiercią" to dobra, wciągająca i napakowana akcją powieść sciene-fiction, choć niestety nie można ją nazwać wybitną, a już na pewno nie oryginalną. Postacie są porządnie wykreowani, wątek miłosny uroczy i szczery, a my trzymamy za głównych bohaterów kciuki mimo dzielących ich różnic. Ja książkę polecam i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo, zwłaszcza po ostatnim rozdziale, czuję, że autorka przygotowała dla nas niejedną niespodziankę!
~~
Jak zwykle z opuźnieniem i kilka miesięcy po premierze, ale jest :D Standardowo: czytaliście? Macie zamiar?
Ja zaczęłam tę książkę i już po 20/30 stronach odepchnął mnie bardzo zły styl pisania, dlatego wręcz dziwi mnie twoja opinia. Dla mnie Roth faktycznie wpychała wiele nowomowy, ale to jednak nie przeszkadzało mi tak jak ten język... No nic, może w ostatecznym rozrachunku i u mnie ocena całości będzie zbliżona. Na razie walczę żeby się nie zrażać kunsztem (Albo raczej jego brakiem) autorki. Pozdrawiam, Wielopasja
OdpowiedzUsuńW sumie mi też na początku styl trochę bardzo przeszkadzał, ale recenzując setną z kolei książkę zauważyłam, że bardzo często powtarzam o "niezbyt zachęcającym początku", więc teraz daję każdej pozycji jak najdłuższą szansę, jeśli rozumiesz o co mi chodzi :D Poza tym wydaje mi się, że akcja i wątek miłosny wynagradzają inne niedociągnięcia <3
UsuńPozdrawiam także ^^
Zastanawiałam się ostatnio nad jej zakupem ale jednak zrezygnowałam i jak na razie nie żałuję.
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytananapoddaszu.blogspot.com/
Kupować też raczej nie polecam, ale wypożyczyć - zdecydowanie warto ^^
UsuńMi sie tez podobala ta ksiazka, chociaz poczatkowo nie mialam zamiaru jej czytac. Ale gdy zorientowalam sir ze to autorka Niezgodnej napisala te powiesc to chcialam ja poznac. I nie zaluje. Co do okladki to mam mkeszane uczucia. Niby fajny pomysl, oddaje tresc ksiazki ale... ale mi sie nie podoba xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
biblioteka-feniksa.blogspot.com
U mnie akurat było inaczej - miałam ochotę na tę książkę od momentu jej wydania (mimo, że kojarzyła mi się z 356262 innymi postanowiłam, że dam jej szansę), ale nazwisko autorki dość mocno mnie zniechęcało ("Niezgodna" była cudowna, ale "Zbuntowanej" nigdy nie udało mi się skończyć, a próbowałam dwa razy!). Na szczęście dałam jej szansę i nie żałuję :)
UsuńPozdrawiam takżee ^^
Mnie "Naznaczeni śmiercią" mocno rozczarowali, bo oprócz bohaterów (rzeczywiście świetnych), nie znalazłam tam nic wyróżniającego się. Przede wszystkim bardzo denerwowało mnie podobieństwo tej książki do Star Wars, choćby Nurt, a Moc :/
OdpowiedzUsuńCo do wymowy tych wszystkich nazw, mnie pomogło to, że zanim przeczytałam książkę, obejrzałam filmik na YT, w którym sama autorka uczy wymowy tych wszystkich rzeczy :D
Szczerze ja ani przez sekundę nie kojarzyłam Nurtu z Mocą i w sumie nadal nie dostrzegam jakiegoś znacznego podobieństwa. Od razu mówię że nie jestem niewiadomo jak wielkim fanem Star Wars, ale jeśli dobrze kojarzę, Moc nie ujawnia się u każdego w inny, oryginalny sposób, ale jakby...na każdego działa tak samo. Chyba xD
UsuńA co do filmiku, to lecę go poszukać i bardzo żałuję, że nie wiedziałam o nim wcześniej :P
Na początku kusiła mnie ta książka, ale naczytałam się wielu recenzji, że nie jest to zbyt oryginalna pozycja. Na razie ją sobie podaruję. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Według mnie nie zawiedziesz się, jeśli po nią sięgniesz, ale jeśli nie - nie powinnaś zbyt dużo stracić :)
UsuńPozdrawiam także ^^
Brzmi ciekawie, ale nie zaczytuję się w takich książkach, więc raczej nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie Twoje klimaty :(
UsuńCzytałam i byłam zaskoczona, ze coś spod pióra tej autorki może mi się spodobać. Miłe zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda z Dwie strony książek
Dokładnie :D To znaczy "Niezgodna", w sensie tom I, bardzo mi się podobała, ale do "Zbuntowanej" podchodziłam dwa razy i zawsze kończyłam na max 100 stronie :")
UsuńPozdrawiam także ^^
O tej książce w blogosferze jest całkiem głośno. Ja sama mam ją w planach, ale z drugiej strony trochę się jej obawiam. Niemniej jednak na pewno dam jej szansę i jestem ciekawa jakie będą moje odczucia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Według mnie zawsze warto dać szansę książce o której jest głośno, bo coś w niej jednak musi być :D
UsuńPozdrawiam takżee <3
Hej :) Właśnie skończyłam czytać tę książkę ( zapraszam do zapoznania się z moją recenzją) i odniosłam zupełnie inne wrażenia co do tej powieści niż Ty. Spodziewałam się bardziej rozbudowanego świata, bardziej realnych bohaterów i fabuły, która nie wlecze się jak flaki z olejem. A tak naprawdę dostałam dość przeciętną obyczajowkę z elementami fantasy. Nie dla mnie. Jednak napisałaś świetną recenzję co skłania mnie do tego by obserwować Twój blog i poznać inne spojrzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
czytankanadobranoc.blogspot.ie
Dzięki za zaproszenie na bloga, zaraz wpadam :D Co do książki, to ja na szczęście nie miałam aż takich oczekiwań jak Ty, bo nie spodziewałam się po niej niewiadomo czego. Nie żałuję że przeczytałam, ale nie zaprzeczam, że cudo toto nie było :P
UsuńI bardzo bardzo dziękuję za opinię, zwłaszcza taką cudną <3
Pozdrawiam także ^^
Wydaje mi się, że to kolejna książka o praktycznie tej samej fabule. Nieistniejące miasto, zbuntowani nastolatkowie, wielka miłość i walka o nowe życie. Chyba to coś nie dla mnie :)
Usuńhttp://zaczytananapoddaszu.blogspot.com/
Niestety nie sięgnę po nią, ponieważ spotkałam się z wieloma bardzo negatywnymi opiniami. Uznałam więc, że mimo wszystko szkoda mojego czasu.
OdpowiedzUsuńPS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
PS2. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com
Wg mnie książka napewno nie jest zła, ale nie jest to też arcydzieło, a jak wiemy so many books, so little time :")
UsuńPozdrawiam i bardzo bardzo dziękuję za obserwację <3