Strony

2/23/2017

(#55) "Bella i Sebastian" N.Vanier

Książka wzięta trochę na chybił - trafił, bo kojarzyłam, że podobał mi się film.
Książka o przyjaźni, zaufaniu, wojnie, odwadze.
Ksiązka, która ma sporą szansę okazać się największym odkryciem tego roku!



Jest rok 1943. Ośmioletni Sebastian jest dosłownie dzieckiem gór. Zna je jak własną kieszeń, nie chodzi do szkoły i dzień w dzień spaceruje z przybranym dziadkiem, Cezarem, ucząc się szacunku do natury.
Wszystko zmienia się, gdy zostaje zaatakowany jeden z okolicznych pasterzy, Andre, który twierdzi, że pogryzła go Bestia. Chłopiec nie wierzy ostrzeżeniom mieszkańców, że jest to niebezpieczne i krwiożercze zwierze i postanawia odnaleźć je i zaprzyjaźnić się z nim. Aby chronić ukochaną Bellę, Sebastian będzie musiał kłamać, ryzykować, ale i stawić czoła przeszłości.
Jakby tego było mało, wioska znajduje się pod niemiecką okupacją. Na jej czele stoi bezwzględny porucznik Peter Braun, próbujący za wszelką cenę rozbić organizację, która zajmuje się zapewnianiem ochrony Żydom.
Jaki udział w okrutnej i bezlitosnej wojnie będzie miał chłopiec i jego pies? Lub inaczej, pies i jego chłopiec?


Fabuła
Żeby przynajmniej zachować pozory lojalności, ostrzegam - ta recenzja będzie pełna zachwytów. Nie znajdziecie tu ani jednego złego słowa, a każdym zdaniem będę starała się Was do tej cudnej książki przekonać. 
Nie wiem, co mogę uznać za zajwiększą zaletę Belli i Sebastiana. Klimat? Mamy góry, majestatyczne i obojętne, mamy chłopca i psa, oboje skrzywdzonych i uczących się ufać na nowo, mamy Niemców, bezwzględnych i obcych. Mamy głęboką scenerię, zarówno czasową jak i miejscową. Wszystko to po prostu nie może nie złożyć się na przepiękną, przecudną lekturę o wojnie, zaufaniu i przyjaźni.
Zwykle zdradzam choć część fabuły, oczywiście tylko po to, żeby uzasadnić swoje zdanie, ale tutaj po prostu nie mogę Wam tego zrobić. Nie chcę odbierać nikomu tej prawie dziecięcej, magicznej przyjemności.
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Ta książka to istna kopalnia przecudnie wykreowanych postaci, pełnych różnorodnych cech.
Jednego faworyta wybrać nie umiem. Nie dlatego, że każdy ma jakieś wady, i nie wiem, które są gorsze, ale dlatego, że po prostu wybierając jednego ulubieńca byłabym nie fair w stosunku do innych.
Sebastiana oczywiście uwielbiam. Był pełen dziecięcej niewinności, odwagi, humoru - czegoś, czego często brakuje mi w książkach i chyba za czym po prostu się stęskniłam. Dopiero poznaje skomplikowany świat dorosłych, nie tracąc przy tym swojej osobowości.
Podobne odczucia mam co do Cezara. Popełniał sporo błędów, to prawda. Ale kiedy czytałam o jego miłości do wnuka i wzajemnego zaufania (a warto zaznaczyć, że działo się to na pierwszych stronach, czyli moja opinia miała wiele możliwości, aby się zmienić), od razu wiedziałam, że będę gotowa wybaczyć mu wszystko. I miałam rację :D
Postacie idealnie wpasowują się w klimat historii. Dodają mu jeszcze więcej magii i ...klimatyczności. Brawa dla autora!
Ocena: 5/5

Styl pisania
Nie żeby coś, ale ja podejrzewam autora o umiejętność zmiany osobowości, reinkarnacji, sama nie wiem. W jednym życiu - w jednym rozdziale - jest niufnym, ale niewinny ośmioletnim chłopcem, który stara się znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania o "świat dorosłych". Do swoich wypowiedzi dodaje zabawne wstawki, np. "jasne jak bum-cyk-cyk", które u każdego innego autora brzmiałyby po prostu żałośnie.
W drugim życiu - kolejnym fragmencie - zmienia się w wiekowego, kochającego, ale zagubionego we własnych kłamstwach górala, który wiecznie troszczy się o wnuczka i robi wszystko, by nie został przez nikogo skrzywdzony.
Dalej, odprawia magiczny rytułał i przeistacza się w odważnego przewodnika, który ryzykuje życie, aby uratować niewinne ofiary wojny.
Potem kontaktuje się z Gandalfem, Dumbledore'em czy innym mędrcem z długą brodą i czuje się jak dziewczyna, która musi dbać o swojego młodszego brata, troszczyć się o dziadka, a do tego ma wrażenie, że jest niedoceniana i chce znaczyć coś więcej.
Podsumuję. Pan Vanier to stylo-pisarski ideał. UWIELBIAM GO.

Ocena: 5/5

Okładka
To oczywiście "tylko okładka filmowa", a że film był przepiękny, więc nieciężko było wybrać pasującą scenę, ale...ta oprawa graficzna jest taka urocza, niewinna, ukazuje piękno i majestat gór i to, że Sebastian jest jeszcze dzieckiem. Może nawet nie ukazuje, ale przypomina nam o tym wszystkim, co chyba jeszcze bardziej mi się podoba :)
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Bella i Sebastian" to przepiękna historia o zdradzonym zaufaniu, wierze w siebie i swoje czyny, a także o II Wojnie Światowej z perspektywy dziecka. To książka dla osób w każdym wieku, dla fanów wszystkich gatunków - każdy co prawda odbierze ją inaczej, ale według mnie to czyni ją jeszcze bardziej magiczną.





2/17/2017

(#54) "Zanim zasnę" S.Watson

Ta książka miała być - i była - pierwszym thrillerem psychologicznym jaki czytałam. Stwierdziłam, że teraz albo nigdy, kiedyś muszę się do tego gatunku przekonać. I wiecie co? Nie było co prawda tragicznie, ale nauczyłam się, że cierpliwość jest cnotą!


Dwudziestoletnia Christine co rano budzi się w łóżku obcego mężczyzny, w obcym domu, próbując przypomnieć sobie wczorajszą noc i wydarzenia, które doprowadziły ją do takiej sytuacji.
Co rano przeżywa też wstrząs - okazuje się, że ma dwadzieścia pare lat więcej, męża (ww. obcy mężczyzna), własny dom (ww. obcy dom) i...amnezję. Co około dwadzieścia cztery godziny zapomina większą część swojego życia. Każdego dnia okazuje się także, że jej świat nie jest tak poukładny i prosty jak codziennie tłumaczy jej mąż, Ben. Kobieta odkrywa, że chodzi na terapię, o której nie wie Ben i prowadzi pamiętnik, z którego dowiaduje się o  przerażających sekretach z jej przeszłości. Dodatkowo, zaczyna mieć przebłyski, przypominając sobie to, czego zdecydowanie nie chciałaby pamiętać...


Fabuła
Zacznę od pomysłu - jest genialny! Może Napewno czytam za mało thrillerów psychologicznych, więc to pewnie dlatego, ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim pomysłem. Christinę poznajemy gdy budzi się któregoś ranka niczego nie pamiętając, więc przez całą książkę jesteśmy tak zdezorientowani jak ona. Razem z nią odkrywamy sekrety z jej przeszłości, a tych nie brakuje. Są małe, są duże, są zabawne, są przerażace. Ale są obecne, co bardzo, moim zdaniem, pozytywnie wpłynęło na klimat powieści.
Na początku mówiłam o cudnej cesze którą jest cierpliwość. Sądzę, że ta książka spodobałaby mi się dużo bardziej gdybym poczekała na nią kilka lat. Teraz miejscami się nudziłam, miejscami się ciągnęło, i chyba nie do końca umiałam postawić się na miejscu głównej bohaterki. Nie sądzę, aby była to wina pana Watsona, bo nie zdziwiłabym się, gdyby pisał swój debiut z myślą o starszych czytelnikach.
Dalej, była jedna rzecz, która mi się nie spodobała. Czy ta kobieta to jakiś robot? Na tym potyka się naprawdę ogromna ilość pisarzy. O czym mówię? Christine zapisywała rozmowy, uczucia, wiele stron dziennie. Jakim cudem to wszystko pamiętała? Jakim cudem nie odpadła jej ręka?!
A, i chciałam wspomnieć o jeszcze jednym. Zanim zasnę to ten rodzaj lektury, przy których niespodzianki przygotowane przez autora poznajemy z wielką ciekawością, ale kiedy dojdziemy już do ostatniej strony, wiemy, że za jakiś czas nie będzie nas ciągnęło do "powtórnego spotkania", ponieważ cały "smaczek" fabuły opiera się na odkrywaniu i niewiedzy.
Ocena: 3.5/5

Bohaterowie
Co do głównej bohaterki mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony naprawdę jej współczuję. Nie wyobrażam sobie co musi czuć co rano budząc się w obcym domu, co rano uświadamiając sobie ile straciła i ile traci każdego dnia.
Z drugiej strony ją podziwiam. Jest silna, odważna, nie boi się prawdy i nie poddaje się - walczy o swoje.
Z trzeciej strony jej nie rozumiem. Wielokrotnie chciała powiedzieć Benowi o pamiętniku i terapii, ale ostatecznie się rozmyślała. Okej, to jeszcze przełknę, ale wymówki, które wymyślała były tak na siłę...Lepiej by jej wyszło, gdyby po prostu się przyznała sama przed sobą - i przed czytelnikiem - że nie była do tego zdolna.
No i z (szybkie liczenie) czwartej strony potępiam kilka jej wyborów. Ale każda wzmianka o nich byłaby za dużym spojlerem, więc wiedzcie tylko, że Christine nie jest tylko biedną poszkodowaną ofiarą w pełni zasługującą na współczucie.
O Benie też nie mogę za dużo zdradzić, choć dlaczego dowiecie się dopiero na końcu.
O doktorze Nashu powiem tylko że go polubiłam, choć zasługiwał na nieco lepszą kreację.
O reszcie bohaterów - no nie mogę no, bo nie chcę odbierać Wam tej przyjemnej niewiedzy :)
Ocena: 5/5

Styl pisania
Nie zdziwię Was chyba jeśli powiem, że ta książka to podróż wgłąb psychiki i charakteru bohaterki. Dlatego styl pisania musiał być dość poważny, dość spokojny.
Jako że były momenty lekko nudzące i zdecydowanie nadrabiające, powinien też się zmieniać.
W skrócie, wymagałam od niego kilku cech. Niestety był on taki...nijaki. Jakby go nie było. Jest to oczywiście lepsze od nudnego tworu pisarza, który jest święcie przekonany, że ma lekkie pióro, ale nie ukrywam, że trochę się zawiodłam.
Ocena: 3.5/5 

Okładka
Nieszczególnie zachęcająca, trochę podobna do stylu pisania - nijaka. Gdybym nie natrafiła na pozytywne opinie co do tej książki, opis z tyłu czy sama oprawa graficzna napewno by mnie nie przekonała.
Motyw z okiem jest co prawda ładny i może nawet zaciekawiający, ale pytanie - po co? Do którego momentu lub wątku z fabuły nawiązuje?
Poza tym mam jeszcze jedną sprawę, do której muszę się przyczepić - zdażały się momenty, w którym teraźniejszość i przeszłość (czyli wpisy z pamiętnika) się ze sobą mieszały. Obie czcionki wyglądały niestety tak podobnie, że zdarzało mi się przeczytać kilka zdań i dopiero po formie czasowników zrozumieć, że wydarzenia dzieją się na innej płaszczyźnie czasowej.
Ocena: 3.5/5

OCENA KOŃCOWA: 15.5/20
PODSUMOWANIE: "Zanim zasnę" S.J.Watsona to oryginalny i dobrze przemyślany thriller psychologiczny. Fabuła opiera się na poznawaniu przeszłości głównej bohaterki, więc przez większą część czasu wiemy tyle co ona - czyli nic. Razem z nią odkrywamy sekrety, łączymy fakty, a dzięki pozycji obserwatora możemy oceniać zachowania bohaterów lub zastanawiać się, co byśmy zrobili na ich miejscu.
Książka mi się podobała, nie żałuję, że ją przeczytałam, ale wydaje mi się, że sięgnęłam po nią trochę za wcześnie. Za następny thriller psychologiczny sięgnę gdy będę już pełnoletnia, co też polecam młodszym czytelnikom.

~~
Czytaliście już Zanim zasnę lub widzieliście film? A może dopiero macie zamiar to zrobić? :)



2/14/2017

(#53) "W otchłani" B.Revis

Gwiazdy, kosmos, podróże międzyplanetarne i chłopak o imieniu Starszy...Połączenie tych motywów to mieszanka idealna dla mnie, przynajmniej na pierwszy rzut oka. 
O tej książce nie jest i chyba nigdy nie było zbyt głośno, sama pierwszy raz usłyszałam o niej podczas wymiany książkowej, gdzie wzięłam ją na trochę chybił - trafił. Mam czego żałować?




Nastoletnia Amy, jej rodzice i około setka pozostałych pasażerów bierze udział w trwającej trzysta lat podróży na nową planetę. Mimo, że akcja dzieje się w przyszłości, technologia nie pozwala jeszcze na tak długie życie, choć zostaje wynaleziony sposób na przetrwanie takiego okresu - zamrożenie. Podróżnicy mają się obudzić z lodowatego snu po wyznaczonym czasie. Wszystko wydaje się być zaplanowane i dopięte na ostatni guzik.

Pewnego dnia Amy zostaje brutalnie obudzona. Nie ma pojęcia ile lat minęło i co wydarzyło się przez te cały czas, który dla niej był mieszaniną strachu, snu i niewiedzy. Prawda okazuje się być przerażająca - ktoś próbował ją zamordować, a do wylądowania dzieli ją ponad dwadzieścia pięć lat. Do tego na "Błogosławionym", kosmicznym statku, na którym się znajduje, od lat panuje system Najstarszych, z czego obecny jest bezwględnym tyranem i manipulatorem. Jedyną nadzieją dziewczyny jest zafascynowany nią Starszy, następca Najstarszego, chłopak z duszą buntownika i otwartym umysłem. Czy razem zdołają odkryć przerażające tajemnice, które od stuleci ukrywa statek i jego przywódca?

Fabuła

Nie wiem ile razy już wspominałam, że uwielbiam książki o kosmosie. I tutaj muszę powiedzieć, że w najmniejszym stopniu się nie zawiodłam. Klimat był, i to naprawdę dobry, a do tego utrzymywał się przez całą trylogię. Były niebezpieczeństwa, zagadki, wskazówki, niepewność, wątek kryminalny... Akcja obfitowała w przygody i nieoczekiwane wydarzenia, a zakończenie jest zaskakujące i nieprzewidywalne. 
Nie ukrywam, ciężko było się oderwać, choć po skończeniu serii stwierdzam, że I tom był zdecydowanie najgorszy (co nie znaczy, że zły!). Trochę dziwnie to brzmi, kiedy po kilkuzdaniowych pochwałach od razu przechodzę do takiej nagany, ale co poradzę? :D Poza tym to w sumie też "reklama" dla kolejnych części :)
Żeby nie było tak kolorowo, nie podobał mi się jeden motyw - Godów. Rozumiem, po co się pojawił i jaki miał wpływ na fabułę, ale był taki...niesmaczny. Aż odechciewało się miejscami czytać.
Ocena: 4/5

Bohaterowie

Zacznę od jednego - jak autorka wpadła na taki cudny pomysł nazwania Starszego Starszym? To imię ma w sobie taki klimat, taki urok...
Ogólnie chłopak jest bardzo dobrze wykreowany i świetnie wpasowujący się w całokształt. Pochwalam większość jego wyborów, w większości podziwiam za charakter. Nie ma wad, choć nie ma też tego czegoś, przynajmniej nie w I tomie (powtarzam się, prawda? :D).
Amy przez większą część trylogii pozostawała dla mnie pozytywnie obojętna, w skrócie jej pozytywne i te niepasujące mi cechy wzajemnie się eliminowały, ale nie żywię dla niej żadnych negatywnych uczuć. Moje zdanie co do niej, jak chyba do wszystkiego, polepsza się wprost proporcjonalnie do Miliona słońc i Cieni ziemi (nie sądzicie, że te tytuły też są mega klimatyczne? <3)
Co do wątku miłosnego między tą dwójką - oczywiście był, choć subtelny i delikatny. Po części dlatego, że po prostu nie było dla niego miejsca, zbyt dużo się działo, a po drugie przez charakter dziewczyny, która zdecydowanie do romantyków nie należała i długo nie chciała przyznać przed samą sobą, że zależy jej na Starszym.
Ocena: 4.5/5 (ta połówka za imię Starszego :D)

Styl pisania

 Po raz pierwszy od dość długiego czasu nie umiałam się określić. Niby nie mam nic do zarzucenia, ale czegoś zdecydowanie mi zabrakło. Albo może inaczej, coś mi nie pasowało. Nie skarżę się tutaj na brak klimatu (jeju, klimat ratuje wszystko!), ale chyba po prostu czuć, że W otchłani to debiut pani Revis.
Bardzo ciekawym pomysłem było wprowadzenie jednolitości na "Błogosławionym". Wszyscy jego mieszkańcy byli brązowoskórzy, brązowo -i skośnoocy...Po zastanowieniu nie powinno być to dla nas zaskoczeniem - w środowisku, w którym nie ma dopływu "świeżej krwi" (bądź co bądź są zamknięci na statku :D) nie możemy się spodziewać niczego innego. 
Czemu o tym wspominam? Bo Amy nie miała łatwego życia na statku - bardzo się wyróżniała - a wpływało na jej charakter, czyli co za tym idzie - na styl pisania. Według mnie taka podróż wgłąb charakteru dziewczyny to świetny pomysł!
Ocena: 4.5/5

Okładka

Ogólnie jest prześliczna (bo ma w sobie motyw kosmosu, a kosmos zdecydowanie jest prześliczny), ale...czy ktoś mi powie, o co chodzi z tymi twarzami? Są jakieś takie...dziwne, nienaturalne, niewpasowujące się. Domyśliłam się (ha, brawo ja!), że należą do Amy i Starszego, ale...po prostu jestem dla nich na nie. I teraz wskazówka dla wszystkich grafików: jeśli nie masz pomysłu na okładkę, po prostu daj pierwsze zdjęcie, jakie pokaże się w internecie pod hasłem "wszechświat" - to nie może się nie udać :D
Ocena: 4/5

OCENA KOŃCOWA:  17/20

PODSUMOWANIE: "W otchłani" Beth Revis to po prostu dobry wprowadzający tom do naprawdę świetnej trylogii. Jest klimat, są bogato wykreowani bohaterowie, a także tajemnice i niebezpieczeństwa. To wszystko sprawia, że książkę ciężko odłożyć przed skończeniem mimo kilku wad - niesmacznych wątków czy lekko nudzącego i odpychajacego wstępu. Lekturę polecam fanom sf, przygodówek i międzygwiezdnych thrillerów, których sceneria dzieje się wśród zamkniętych czterech ścian, a mordercą może być każdy, nawet ktoś, komu się ufa. 



2/06/2017

(#52) "Chłopak na zastępstwo" K.West

Słyszeliście kiedyś kogoś, kto twierdził, że nie ocenia książce po okładce? NIE UFAJCIE TAKIEJ OSOBIE. Nigdy. 
Jestem przekonana, że gdyby nie okładka, nie sięgnęłabym po Chłopaka na zastępstwo. Może nie jestem nim jakoś szczególnie zachwycona, ale nie żałuję tych kilku godzin podczas których poznawałam świat popularnych nastolatków "z wyższych sfer".




Nastoletnia Gia to jedna z najpopularniejszych uczniów w szkole. Jest przewodniczącą samorządu, ma wspaniałego chłopaka, Bradley'a, dobre przyjaciółki i kochającą rodzinę.
Cały świat dziewczyny rozpada się w ciągu zaledwie minuty: chłopak, którego właśnie miała przedstawić koleżankom, zrywa z nią na chwilę przed balem maturalnym. Dręczona strachem Gia zwraca się o pomoc do przystojnego nieznajomego, który akurat podwiózł siostrę i błaga go, by udawał Bradley'a. Ten, nie wiedzieć czemu, zgadza się. Niestety pomysł ten jest szalony i nieprzemyślany i odbije się szerokim echem na życiu Gii. Chyba, że prawda nie wyjdzie na jaw...

Fabuła
Tak. Ja też nie pomyślałabym, że sięgnę po książkę tego typu, przeczytam ją w ekspresowym tempie, a do tego uznam jeszcze, że mi się podobała. Nadal utrzymuję, że to zasługa stylu pisania, bo tematyka jest delikatnie mówiąc nie moja.
Ogólnie sam pomysł na fabułę jest troche banalny, trochę zabawny i trochę uroczy, z czego ciężko wybrać które "trochę" przeważa. Nie zaskoczę Was chyba jeśli powiem, że to po prostu historia o dziewczynie i chłopaku, którzy się w sobie zakochują i jest to typowe love-story.
Żeby jednak czytelnicy tacy jak ja - minimalnie bardziej wymagający - się nie zanudzili, autorka wplotła też wątek samoakceptacji i uzależnienia, choć ten drugi był dodany według mnie nieco na siłę i niepotrzebnie. Gia zamartwiała się, że sens jej życia wyznaczają lajki na fejsbuku i oznaczenia na Tłiterze, ale swoim zachowaniem czy sposobem bycia ani razu tego nie pokazała.
Książkę przeczytałam w około jeden dzień, a do tego bardzo ją polubiłam, ale nie będę ukrywać, że głębszego sensu w tej powieści nie znalazłam. Ale wiecie co? O to mi chyba chodziło. To nie jest błąd pani West. Tak miało być, a ja powinnam to uszanować :)
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Żebym taka ja polubiła
a) główną bohaterkę
b) typu Gii
to dana ksiażka naprawdę musi coś w sobie mieć :)
Podczas czytania odbywamy z nią podróż wgłąb jej charakteru. Dowiadujemy się jakich cech w sobie nie lubi, co twierdzi, że powinna zmienić. A ja? Ani jednej wady u niej nie znalazłam! Mogłabym uznać, że te "użalanie się nad sobą" było typową nieudaną próbą wzbudzenia u czytelnika sympatii, ale tu nie odniosłam takiego wrażenia. Co jeszcze lepsze, bohaterka nie skończyła na samym nielubieniu się. Zaczęła się starać, zmieniać, próbować. I za to jeszcze mocniej ją podziwiam!
"Chłopaka na zastępstwo" także polubiłam, grał on rolę typowego, przystojnego romantyka troszczącego się o główną bohaterkę.
Dopiero pisząc tę recenzję uświadomiłam sobie jak dobrze byli wykreowani pozostali bohaterowie. Rzadko kiedy wspomnam o drugoplanowych postaciach, ale siostra Chłopaka czy przyjaciółki Gii zasługują na uwagę :)
Ocena: 5/5

Styl pisania
To chyba dzięki niemu tak szybko przeczytałam Chłopaka na zastępstwo. Książka była pełna przemyśleń, co w tym konkretnym przypadku ani trochę mi nie przeszkadzało. Klimat młodzieżowy, lekki, tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń :)
Ocena: 5/5

Okładka
No i jeszcze oprawa graficzna. Ostatnio zauważyłam, że jakoś podejrzanie często się nimi zachwycam. Ciekawe czemu. No bo przecież nie wybieram książki po okładce pff w życiu.
Ogroomnie podoba mi się ten cukierkowy akcent, tło, kolory, nawet stroje i sposób, w jaki zostały ukazane postacie są cukierkowy. Zwykle tego nie popieram, ale tutaj podoba się takie "ucięcie" twarzy bohaterów. Ojeju, ogólnie ta okładka mi się podoba <3
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Chłopak na zastępstwo" Katie West to urocza, romantyczna historia o dwójce zakochanych w sobie nastolatków i ich codziennych problemach. Okładka cudna, bohaterowie sympatyczni, znajdziemy nawet głębszy przekaz. Chciałabym jednak coś wytłumaczyć: są książki, które 20/20 otrzymują, bo nie mają w sobie nic złego, czyli właśnie ta. Są też takie, które pokochałam za coś specjalnego, które uwielbiam, polecam dookoła i chcę, by wszyscy o tym wiedzieli. Dlatego, podsumowując podsumowanie, lektura mi się podobała, ale nie była jakoś szczególnie wybitna :)
~~
Czytaliście już którąś z tych książek? Ja mam jeszcze w planach Chłopaka z sąsiedztwa, podobno jeszcze lepszy ^^