Z pozoru dwójkę zwyczajnych dzieciaków połączyło wspólne siedzenie w szkolnym autobusie. Potem ona zaczęła czytać jego komiksy, które przeglądał w drodze, a on zauważył to i wolniej przewracał stronę.
Potem ona przecudnie wyrecytowała wiersz a on przez cały dzień zastanawiał się jak jej to powiedzieć.
Potem ona przecudnie wyrecytowała wiersz a on przez cały dzień zastanawiał się jak jej to powiedzieć.
Na początku w ogóle ze sobą nie gadali. Głupi Azjata - myślała ona. Czy ona musi być tak odważnie inna? - zastanawiał się on.
Potem on zaczął przynosić jej komiksy, a ona zabrała je i oddała następnego dnia. Tak zaczęli rozmawiać.
Najpierw bywało drętwo, potem kończyli wspólną myśl, a kiedy się w czymś zgadzali, bez przerwy powtarzali; "tak tak tak tak!"
Była jednak jedna, zasadnicza różnica. Jego rodzina była normala. Miał własny pokój, łóżko wodne, młodszego brata i rodziców którzy się kochali.
Ona siostrę, trzech braci, przepiękną matkę i ojczyma, który niszczył wszystko, co kiedykolwiek udało im się zbudować - normalne relacje, lojalność, codzienność. Czy zniszczy także powoli rodzące się, młodzieńcze uczucie?
Fabuła
Przez większość czasu nie działo się praktycznie nic. Eleonora i Park poznawali się, wymieniali spostrzeżeniami, rzucali sobie ukradkowe spojrzenia na lekcjach. Miało się wrażenie, że wszyscy - ich koledzy, nauczyciele i czytelnicy - wiedzieli że są w sobie zakochani, tylko nie oni sami.
Ja nie wierzę, jak to powinno mnie denerwować. Dlaczego nie denerwowało?
Mimo, że taka powolność i...jak to powiedzieć, leniwość?, akurat w tym przypadku bardzo mi pasowała, i tak cieszę się, że był też wątek czegoś poważniejszego, przez co mogliśmy sobie z czystym sumieniem i bez większego problemu wytłumaczyć postępowania czy nawet niektóre cechy bohaterów. Mówię tu o sytuacji rodzinnej dziewczyny. Jest ona naprawdę...nieciekawa, a Eleonorze możemy tylko współczuć - żadne dziecko, które przecież niczym nie zawiniło, nie powinno przeżywać takiej codzienności.
Tak piszę o tym braku akcji, ale nie uznaję tego za błąd - niczego innego się nie spodziewałam sięgając po romans, a wiem, że dla niektórych (w tym - i tylko w tym! - przypadku też dla mnie) jest to nawet zaleta :)
Aha, i jeszcze jedno. Zakończenie. Co to ma być. CO TO MA BYĆ. To jakieś nielogiczne jest. Nie podobało mi się. Blebleblebleble.
Ocena: 4/5
Potem on zaczął przynosić jej komiksy, a ona zabrała je i oddała następnego dnia. Tak zaczęli rozmawiać.
Najpierw bywało drętwo, potem kończyli wspólną myśl, a kiedy się w czymś zgadzali, bez przerwy powtarzali; "tak tak tak tak!"
Była jednak jedna, zasadnicza różnica. Jego rodzina była normala. Miał własny pokój, łóżko wodne, młodszego brata i rodziców którzy się kochali.
Ona siostrę, trzech braci, przepiękną matkę i ojczyma, który niszczył wszystko, co kiedykolwiek udało im się zbudować - normalne relacje, lojalność, codzienność. Czy zniszczy także powoli rodzące się, młodzieńcze uczucie?
Fabuła
Przez większość czasu nie działo się praktycznie nic. Eleonora i Park poznawali się, wymieniali spostrzeżeniami, rzucali sobie ukradkowe spojrzenia na lekcjach. Miało się wrażenie, że wszyscy - ich koledzy, nauczyciele i czytelnicy - wiedzieli że są w sobie zakochani, tylko nie oni sami.
Ja nie wierzę, jak to powinno mnie denerwować. Dlaczego nie denerwowało?
Mimo, że taka powolność i...jak to powiedzieć, leniwość?, akurat w tym przypadku bardzo mi pasowała, i tak cieszę się, że był też wątek czegoś poważniejszego, przez co mogliśmy sobie z czystym sumieniem i bez większego problemu wytłumaczyć postępowania czy nawet niektóre cechy bohaterów. Mówię tu o sytuacji rodzinnej dziewczyny. Jest ona naprawdę...nieciekawa, a Eleonorze możemy tylko współczuć - żadne dziecko, które przecież niczym nie zawiniło, nie powinno przeżywać takiej codzienności.
Tak piszę o tym braku akcji, ale nie uznaję tego za błąd - niczego innego się nie spodziewałam sięgając po romans, a wiem, że dla niektórych (w tym - i tylko w tym! - przypadku też dla mnie) jest to nawet zaleta :)
Aha, i jeszcze jedno. Zakończenie. Co to ma być. CO TO MA BYĆ. To jakieś nielogiczne jest. Nie podobało mi się. Blebleblebleble.
Ocena: 4/5
Bohaterowie
Proporcjonalni do małej ilości akcji. Bohaterowie nie przeżywali jakichś szczególnych przygód, czyli nie zdobywali nowych przyjaciół czy wrogów, w większości nawet nie zmieniało się miejsce wydarzeń. Mamy Eleonorę, mamy Parka, ich rodzinę i kilku szkolnych znajomych. Wiem, że się powtarzam, ale czasami warto - niczego innego po romansie się nie spodziewałam.
Eleonora miała być tą, która zbiera sympatię i jak dla mnie naprawdę nieźle jej to wyszło. Ja raczej bym się z nią w życiu codziennym nie zaprzyjaźniła, ale to tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, mamy nieco odmienny charakter (czyli to tylko kwestia osobista), a po drugie nie znałabym jej sytuacji w domu i nie wiedziałabym, co musi znosić niemal codziennie.
Park miał być tym, w którym czytelniczki się zakochają. I też daje radę. Uprzejmy, troskliwy, lekko zagubiony, ale szczery i zabawny...no wiecie, taki książkowy ideał. Ale gdybym musiała się zastanowić, to najbardziej lubię w nim to, jak kochał Eleonorę. Ile był w stanie dla niej poświęcić, w skrócie jak dobrym człowiekiem był.
Rodzina chłopaka to taka, w której aż chciałoby się mieszkać. Oczywiście, zdażają się jakieś nieporozumienia, ale wszystko jest tam codzienne, nieprzerysowane, a mimo to nadal dobre.
Chciałabym opisać jeszcze kilka postaci, ale z przyczyn po części osobistych nie umiem tego ładnie ubrać w słowa. Też tak macie czasami?
Ocena: 5/5
Styl pisania
Kiedy oglądałam recenzję Mai (pseudopatronki tego bloga) o Eleonorze i Parku byłam pewna, że będzie tak samo zachwycona jak ja. No i nie wyszło. Według niej wszystko zepsuł styl pisania, a według mnie to on sprawił, że niemal całkowity brak akcji mi nie przeszkadzał. Źle się czuję nie zgadzając się z kimś takim jak Maja, więc powiem tylko, że od tej strony całość wypadła naprawdę, naprawdę dobrze.
Ocena: 5/5
Okładka
Według mnie nie można nazwać jej arcydziełem, ale dobrze oddaje ducha powieści, a do tego nie wygląda źle (powiedziałabym bardziej, że nie bardzo ładnie). Żałuję tylko, że Parka nie dali w ciemnym, bo wielokrotnie było mówione, że to jego ulubiony kolor jeśli chodzi o ubrania.
Ocena: 5/5
OCENA KOŃCOWA: 19/20
PODSUMOWANIE: "Eleonora i Park" Rainbow Rowell to chwytająca za serce, urocza i pełna ciepła opowieść o dwójce outsiderów z dwóch różnych światów, którzy znajdują w sobie oparcie i pomoc w przetrwaniu trudniejszych dni. Wiedzą, że nie są idealni, ale nie przeszkadza im to - albo inaczej, właśnie za swoje wady się kochają. Polecam dla fanów nieszczęśliwej, uroczej, nastoletniej miłości, obyczajówek i po prostu zapadających w pamięć książek.
Powoli uzupełniam zaległości ^^ Fajnie jest tak dodawać coś bez przerwy, ale zostawiać bloga na 2 tygodnie...Nigdy więcej :D
Zgadzam sie z ta opinia, ksiazka super, ale co z innymi ksiazkami tej autorki?
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Fangirl" i według mnie było naprawdę, naprawdę przeciętne. "Eleonora i Park" mieli uratować moje zdanie o tej autorce i całkowicie im się udało <3
UsuńZastanawiają mnie zachwyty nad tą książką. Dla mnie bohaterowie są dość irytujący, a całość nieszczególnie mnie poruszyła. Nie wiem jeszcze, czy dam autorce kolejną szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Ja Rowell poznałam przy "Fangirl", ale jednak dałam jej kolejnej książce szansę, mam nadzieję, że i Ty tak zrobisz :)
UsuńPozdrawiam także ^^
Ja jeszcze nie poznałam prozy tej autorki.
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć, że 100%-owo warto, bo np. "Fangirl" tej autorki mocno nie przypadła mi do gustu, ale...no, i tak mam nadzieję,że dasz jej szansę :D
UsuńMłodzieżówką podziękuje, za stara się na nie robie. :D
OdpowiedzUsuńW sumie ja mam dopiero 15 lat, więc może moje odczucia są "proporcjonalne" do wieku :D
Usuń"Miało się wrażenie, że wszyscy - ich koledzy, nauczyciele i czytelnicy - wiedzieli że są w sobie zakochani, tylko nie oni sami."
OdpowiedzUsuńMam w szkole taką dwójkę co do której mam podobne odczucia. Oprócz tego że wydaje się jakby brakowało im odwagi żeby zrobić następny krok
Oo, znam to uczucie, może nie osobiście, ale wiem o czym mówisz :D Trzymam za nich kciuki <3
UsuńCzytałam kiedyś Fangirl i patrząc z perspektywy czasu stwierdzam, że jedynie może kiedyś sięgnę po Linię serc, jeżeli w ogóle... ;/
OdpowiedzUsuńO,o,o, miałam dokładnie tak samo! To znaczy nawet nie planowałam sięgnięcia po "linię serc", z "Eleonorą i Parkiem" po prostu...jakoś tak wyszło.
UsuńPS liczę na recenzję "Linii serc", bo jestem jej strasznie ciekawa, zwłaszcza, że udało mi się pozytywnie przekonać do tej autorki :)
No i widzisz młodzieżówki mogą być fajne :D
OdpowiedzUsuńE&P uwielbiam za emocje i powolny rozwój akcji. Spokojnie, spokojnie i spokojnie, a ostatnie strony to dopiero BUM. Pani Tęcza wykonała doskonale swoje zadanie!
Właśnie powoli odzyskuję wiarę w młodzieżówki <3 A ta ostatnia strona...delikatnie mówiąc nie podobała mi się :D
UsuńPrzeczytałam dwie książki tej autorki i obie mi się nie podobały. ;/
OdpowiedzUsuńTej nie czytałam, ale siostrze się całkiem spodobała.
Pozdrawiam, Jools and her books
Ja przeczytałam dwie i na razie jest remis, więc "Załącznik", "Nie poddawaj się" lub "Linia serc", w sensie jedna z nich, będzie tą decydującą - jeśli mi sie spodoba, sięgnę też po inne. Dobra, rozgadałam sie, będę kończyć, pozdrów siostrę :D
UsuńJa jeszcze nie czytałam (o zgrozo!) żadnej książki Rowell, ale wiele słyszałam na jej temat. Opis fabuły "Eleonora i Park" brzmi trochę jak streszczenie jakiegoś amerykańskiego filmu obyczajowego, mam na myśli: dość zwyczajnie. Czasami jednak miło przeczytać coś zwyczajnego, więc może za jakiś czas zaopatrzę się w tę książkę - szczególnie, że dostała taką dobrą ocenę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Poszukiwaczka Książek
W sumie nie zastanawiałam się nad tą "podobnością" do filmu, ale cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę :D Mam wrażenie, że ekranizacja "E&P" nie powstanie, ale, jak powiedziałaś, fajnie czasem mieć styczność z czymś takim zwyczajnym, może nawet trochę stereotypowym :)
UsuńPozdrawiam także ^^
Z jednej strony mnie ciekawi, z drugiej trochę się obawiam bo styl autorki znam z opowiadania świątecznego i po prostu jak dla mnie masakra jedna wielka :D
OdpowiedzUsuńTakże nie wiem co z tym fantem zrobić i na razie zostawię to bez czytania :d
Buziaki
coraciemnosci.blogspot.com
Miałam tak samo :( Swoją przygodę z Rowell zaczęłam od "Fangirl" i...nie wspominam jej zbyt dobrze. Naprawdę nie wiem jakim cudem udało mi się zmotywować do sięgnięcia po E&P, ale nie żałuję...Może też się kiedyś przekonasz? :)
UsuńPozdrawiam ^^
Muszę ją koniecznie poznać, ale czasu mało :(
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :( Teraz niby święta i czasu więcej, ale pewnie i tak nic wtedy nie przeczytam, bo nie wypada itp :D
UsuńOooo jaki ładny nagłówek, chwaliłam już? Chyba nie <3
OdpowiedzUsuńAle klimatycznie tutaj jest teraz, nawet czytasz teraz niebieską książkę xD
"Brejk de ruls" - no i umarłam xD Serio xDD
Ja do tej pory czytałam tylko Nie poddawaj się tej autorki i strasznie się jaram xD
Aczkolwiek to podobno pierwsza ksiązka fantasy Rowell, a do reszty póki co mnie nie ciągnie.
Ale mam podobnie jak Ty, powieść w sumie była dziadowska, ale ja się zakochałam xD
Nie, nie chwaliłaś, ale Hani będzie strasznie miło :D Przekażę jej (choć pewnie to czyta, Hania, pozdrawiam :") )
UsuńWłaśnie też miałam taką podjarkę, kiedy zobaczyłam okładkę "Przebudzenia króla" i teraz trochę żałuję, że go już skończyłam :D Coś czuję, że początek 2017 będzie pełen książek z niebieskimi okładkami ;D
"Nie poddawaj się" mam w planach, ale to dopiero za jakiś czas - moja lista Must Read jest aż za bardzo wypełniona ;c
Pozdrawiam :P
Czytam(jak prawie każdy komentarz tutaj) :) mi też się podoba nagłówek, ale jednak zawsze mi czegoś brakuje
UsuńDziękuję i pozdrawiam :D
Rzygam zachwytami nad tą książką, wybacz, ale przez te zachwyty po nią sięgnęłam, po czym od góry do dołu zjechałam na blogu :D
OdpowiedzUsuńOo, lecę szukać tej recenzji :D Ja też nasłuchałam się strasznie dużo dobrego o tej książce, więc chętnie posłucham trochę "hejtu" dla odmiany :D
UsuńAutorka ta nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia i raczej do niej nie wrócę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Miałam tak samo, ale jakoś jednak się przekonałam (patrząc na okładkę "Fangirl" sama w to nie wierzę ;-;), więc...no, mam nadzieję, że u Ciebie będzie tak samo :D
UsuńZgadzam się z Tobą, ta książka była świetna :D I też nie podobało mi się zakończenie :/
OdpowiedzUsuńzabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Nawet nie chodzi o to, że było smutne, ale że trochę...mało realne :)
UsuńPodobają mi się takie kreacje bohaterów i przyznaję, że chociaż do młodzieży już dawno się nie zaliczam, to samą lekturę przeczytam z przyjemnością. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJa jestem młodzież w każdym calu, czyli nic dziwnego, że mi się spodobała, ale szczerze nie sądziłam, że przypadnie też do gustu osobom nieco starszym :)
UsuńPozdrawiam także ^^
Po Rowell muszę koniecznie sięgnąć! :)
OdpowiedzUsuńPoluję na jej książki, ale jakoś nie chcą trafić na moje półki :/
Liczę na to, że niedługo przeczytam i "Eleonorę i Parka" (tym bardziej, że polecasz!) i "Fangirl"! :)
Pozdrawiam,
Ola aka Zaczytana Iadala
Co do pierwszego zdania, to wykreśliłabym "Rowell" a wpisała "Eleonorę i Parka", bo sama autorka na razie prezentuje się dość przeciętnie - jedna dobra i jedna mocno zła pozycja ( właśnie Fangirl </3):D
UsuńPozdrawiam także ^^
Wow, skoro ją tak wysoko oceniłaś to na pewno przeczytam. Fangirl tej autorki nie było złe, choć też jakoś bardzo mi się nie podobało, mam nadzieję, że ta książka będzie lepsza...
OdpowiedzUsuńMetropolia Książek
O, to akurat dla mnie "Fangirl" BYŁO złe, więc "Eleonora i Park" byli bardzo miłym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że dla Ciebie też będą ^^
Usuń