Całą serię (niestety nieskończoną, nad czym ubolewam do dziś) już czytałam, ale stwierdziłam, że wakacje to świetny moment, żeby ją sobie odświeżyć bo pamiętam, że mi się podobała. Czy moje odczucia co do pierwszego tomu są takie same?
Nastoletni bohater książki prowadzi...dość ciekawe życie. Kurczę, nawet nie mogę go nazwać po imieniu, bo zmienia je średnio raz w roku, może nawet częściej. Ale po kolei.
Tymczasowy John Smith nie pochodzi z Ziemi. Kilkanaście lat temu on i ośmioro innych dzieci wraz z ich opiekunami musieli się ratować ucieczką z Lorien, która po ataku Mogadorczyków (mieszkańców innej planety) zapadła w stan hibernacji.
John ma numer Cztery. Co to oznacza? Chwilę przed przylotem na Ziemię na jego i jego kolegów rzucono czar uniemożliwiający zabicie ich poza kolejnością. Pierwszy umarł. Drugi nie żyje. Trzeci zginął. Czwarty i jego opiekun, Henri, wiedzą, że teraz to oni staną się głównym celem i na każdy podejrzany sygnał będą musieli opuścić chwilowe miejsce zamieszkania. Wszystko komplikuje się, gdy w tymczasowym miejscu zamieszkania, miasteczku Paradise w stanie Ohio, chłopak nie dość, że zyskuje swojego pierwszego w życiu przyjaciela, to jeszcze poznaje smak miłości. Do tego wszystkiego uaktywniają się jego Dziedzictwa-magiczne moce, którymi Lorien obdarza wybranych, aby chronili niewinnych. Czy John zaryzykuje losy wszystkich Loryjczyków dla normalnego życia?
Fabuła
Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem, użyłabym: klimatyczna. Dawno nie czytałam tak dobrej książki o kosmitach, tak przesiąkniętej kosmitami. Lore wprowadza do słownika kilka nowych wyrażeń- Garda (mieszkaniec Lorien obdarzony mocami), Cepan (jego ochroniarz i nauczyciel, w naszym przypadku Henri) czy Scheda (to już musicie odkryć sami ;) ), przez co wszystko jest jeszcze bardziej tajemnicze i niezwykłe.
W ogóle za sam pomysł należą się brawa. Co prawda nie siędzę w sciene-fiction, więc nie wiem dokładnie, ale nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem. Całość urzeczywistnia fakt, że wszystko dzieje się na tu i teraz a nie gdzieś w przestrzeni międz
ykosmicznej jak w Gwiezdnych wojnach.
Czy książka jest napakowana akcją? Raczej nie, ale nie powinno nam to przeszkadzać- ja jak mało się działo zauważyłam dopiero pod koniec.
A teraz coś, co dziwnie brzmi nawet, gdy się to pisze- Jestem numerem cztery to połączenie s-f z...obyczajówką. Komuś innemu mogłoby się to nie udać, ale uwierzcie, przyjemnie czyta się dzieło Pittacusa o kosmicie, który chodzi do typowej amerykańskiej szkoły, który zakochuje się w najpopularniejszej dziewczynie w okolicy, który buntuje się przeciw zakazom swojego opiekuna. To było coś innego niż zwykle i cieszę się, że ktoś wpadł na ten pomysł.
I, już kończąc, dzieło Lore'a niesie ze sobą przesłanie. Wiecie, dlaczego Mogadorczycy zaatakowali Lorien, a potem przylecieli tu, na Ziemię? Otóż Mogadore kiedyś niewiele różniła się od naszej planety, była jedynie mniejsza i starsza. Jej mieszkańcy borykali się z tymi samymi problemami co my w tej chwili-zanieczyszczenie, przeludnienie, zaśmiecenie. Z książki nieustannie atakuje nas jedno pytanie: Czy taka przyszłość może kiedyś czekać nas samych?
Ocena: 4/5
Bohaterowie
Tak, jest to zupełnie bez sensu, ale skończyłam dzisiaj II tom i kurcze, John strasznie mnie denerwuje. Ale okej, wiem, oceniam tylko po pierwszej części.
Na początku Czwarty był okej, serio. "Na początku" czyli przez cały pierwszy tom- nawet wtedy gdy decydował się zostać w Paradise mimo zagrożenia, nie pochwalałam tego, ale całkowicie go rozumiałam. Przepraszam za "spoiler", ale w II tomie nasz łatwy do polubienia , zabawny Smith zmienia się nie do poznania. Ale dobra, ćsii, okej, myślimy o "Jestem numerem cztery", nic dalej. John był świetny.
Dalej, Sam. To moja zdecydowanie ulubiona postać, bo taka ludzka wśród tych wszystkich potężnych kosmitów. Nieustraszony, nieustępliwy i po prostu uroczy.
Ogólnie, bohaterowie wykrowani są dobrze. Henri, kochający, opiekuńczy i chcący dla swojego podopiecznego jak najlepiej, Sara, dziewczyna Johna, przykład ideału.
Ocena:5/5
Styl pisania
Tak to już jest, że styl pisania może ostatecznie zadecydować czy książka jest nudna czy nie. W tym przypadku był okej-ale nic więcej. Nie zapadał szczególnie w pamięć, mam wrażenie, że nie wnosił nic do całokształtu.
Do tego, niestety, pojawiało się w nim naprawdę sporo błędów. Wiem, że to "zasługa" naszego tłumaczenia, ale naprawdę miejscami stawało się to denerwujące, zwłaszcza, że niedociągnięcia pojawiały się niejednokrotnie.
Narratorem opowiadającym nam całą historię jest John, a że robi to w czasie teraźniejszym, to możemy się czuć, jakbyśmy czytali jego pamiętnik, bo nie brakuje tam opisów jego uczuć i przemyśleń.
Ocena: 4/5
Okładka
Po kolei. Jak może zdążyliście zauważyć, okładka jest filmowa. Niestety, jak widać, ekranizazja nie przyniosła oczekiwanych efektów, bo kolejne części mają już oprawę graficzną zwyczajną (ładniejszą, ale to przemilczmy). Tak, wiem, jestem wzrokowcem, ale kiedy mam mieć całą serię na półce, nie sądzicie, że jeden rodzaj okładek wyglądałby lepiej? Okej, dość tego narzekania (chyba że wiecie, gdzie można kupić pierwszy tom z wyglądem jak cała reszta, byłabym wdzięczna ^^)
Ta oprawa graficzna jest okej, ale nic więcej. Nie przyciąga szczególnie wzorku (ja, zanim nie obejrzałam filmu, w życiu o tych pozycjach nie słyszałam), nie sprawia, że mamy ochotę zagłębić się w lekturze-co nie znaczy, że jest brzydka, nie. Jest po prostu...przeciętna.
Ocena:3.5/5
OCENA KOŃCOWA: 16.5/20
PODSUMOWNANIE: "Jestem numerem cztery" Pittacusa Lore'a to bardzo klimatyczna, bardzo tajemnicza i bardzo rzeczywista powieść o kosmitach. Bohaterowie są dobrze wykreowani, a my nie mamy czasu zajmować się brakiem pędzącej akcji-musiamy skupiać się na zrozumieniu wszystkich tajemniczych wyrażeń i zwrotów. Nie jest to moja ulubiona seria i, niestety, dość szybko może wypaść nam z pamięci, ale cieszę się, że ją przeczytałam (i to dwukrotnie!) i Wam także to polecam :)
~~
I co, macie w planach "Jestem numerem cztery" i kontynuacje? :) Pamiętajcie, że jest to seria nieskończona, a wydawnictwo chyba nie kwapi się do wydania kolejnych tomów... Cóż zabieracie się za nią na własne ryzyko (skutki uboczne: chęć napisania do wydawnictwa co się o nich myśli, złamane serduszko, wielki smutek. Przed sięgnięciem po książki skontaktuj się z Twoim nauczycielem języka angielskiego, bo każda nieskończona seria zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. Pozdrawiam! :D
Raczej nie przeczytam - staram się stronić od kosmitów, innych planet i kosmosu w książkach. Ale film mam zamiar obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle świetna!
Viks Follow
Nie rozumiem jak można nie lubić kosmosu, dla mnie to drugie życie <3 Fajnie, że przynajmniej film masz w planach, może się przekonasz :)
UsuńI bardzo dziękuję <3
Zbieram się za przeczytanie tej książki odkąd obejrzałam film. bardzo mi się podoba pomysł na tę książkę, jest bardzo oryginalny. ogólnie muszę przeczytać całą serię!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Zdecydowanie cała seria jest warta polecenia, choć, niestety, film powstał tylko do 1 tomu :/
UsuńPozdrawiam ^^
Na pewno przeczytam tę książkę. Lubię takie klimaty, więc powinna mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, pozdrawiam :*
www.biblioteczkapati.blogspot.com
Daj znać jak Ci się podobała ;D
UsuńPozdrawiam także ^^
Witam, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttps://czytanie-nasza-pasja.blogspot.com/
Pozdrawiam, Katherine
Hej, dzięki za nominację :) postaram się wykonać Twoje LBA jak najszybciej :)
UsuńNie jestem do końca pewna, czy odnalazłabym się w tej książce.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję, lecz na pewno nie w najbliższym czasie :)
Pozdrawiam serdecznie! :*
napolceiwsercu.blogspot.com
Ja szczerze tez jej się trochę obawiałam, ale pozytywnie przekonał mnie film, więc może też od niego zaczniesz? Oczywiście każdy ma inaczej, ale to tylko taka rada ode mnie :)
UsuńPozdrawiam także ^^
Czytałam ją jakiś czas temu, ale odpuściłam sobie ostatnie kilkadziesiąt stron. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńszczerze-o-ksiazkach.blogspot.com
Dla mnie własnie te ostatnie strony były najbardziej wciągające :D To chyba serio musiały być nie Twoje klimaty :')
UsuńOglądałam film i bardzo mi się podobał. Do tej chwili nawet nie zdawałam sobie sprawy,że jest książka, poważnie. Strasznie chciałabym ją przeczytać, bo ekranizacja mnie zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://bookwormss-world.blogspot.com/
Ja tez po obejrzeniu nie wiedziałam że jest książka, mogę się mylić, ale chyba to tata słysząc ze podobał mi się film przypomniał sobie, że słyszał coś o papierowej wersji :P
UsuńPozdrawiam także ^^
Film mi się nie podobał i jakoś nie mogę przekonać się do serii. Sam temat mnie po prostu jakoś nie interesuje. W dodatku bez kontynuacji... Niestety, nie dla mnie. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Podróże w książki
Taa, niedokończone serie to zło, udręka itp, sama takich unikam. Niestety lub stety nie wiedziałam, że "Jestem numerem cztery" do nich należy...
UsuńPozdrawiam także!
Raczej nie przeczytam, ale miło było poznać twoją opinię <3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA (http://papierowa-dolina.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-award-1.html), więc jeżeli masz ochotę, zapraszam do odpowiedzi na moje pytania :)
Dzięki za nominację, postaram się odpowiedzieć jak najszybciej :D
Usuń