Strony

12/30/2015

(#18) "Wszechświat kontra Alex Woods" G.Extence

W dzisiejszej recenzji książka o zwyczajnej okładce, zdecydowanie pozytywnych recenzjach -podobne można jednak znaleźć w większości książek-, nieznanym (przynajmniej dla mnie) autorze i takiej fabule, takim bohaterze i poruszanych problemach  i takiemu stylowi pisania, że czytelnik szybko umieszcza ją na swoim TOP 10, a nawet jest to jego #1 (no chyba, że przeczytał "Zwiadowców", wtedy sytuacja jest nieco inna). Oto moje zdanie o książce, która zmienia życie, punkt widzenia i opinie na temat "schematycznych młodzieżówek".
~~Aha, i dziękuję za motywację Hani, która cały czas namawiała mnie do pisania :D~~
 




Historia opowiadana przez Alexa w pierwszoosobówce w czasie przeszłym zaczyna się w dość nietypowym momencie. Otóż tytułowy bohater zostaje zatrzymany przy granicy Daver. Nic nadzwyczajnego? No cóż, tak by było, gdyby w jego samochodzie celnik nie znalazł około stu trzynastu gramów marihuany, dość sporej ilości pieniędzy-franków, dolarów, funtów-oraz, co najbardziej zastanawiające, urny z ludzkimi prochami. Warto też wspomnieć-a nuż się przyda?-że owa urna zawierała prochy jego najlepszego przyjaciela-weterana wojennego, pana Petersona.
Już w drugim rozdziale cofamy się parenaście lat wcześniej, mianowicie do pewnego "punktu zaczepienia", jak to nazywa Alex, ponieważ to zdarzenie ogromnie wpłynęło na życie chłopaka. Przeprowadzka? Wygranie na loterii? Dostanie się do wymarzonej szkoły? Niestety, dla Woodsa to zbyt banalne. Otóż dostał on w głowę meteorytem-kawałkiem meteorytu. To zdarzenie ukszatłowało jego charakter, punkt widzenia, zainteresowania oraz to, kim chciał zostać w przyszłości.
Pewnego dnia Alex na wskutek, ekhm, pewnych losowych zdarzeń zaprzyjaźnia się z panem Petersonem, samotnym weteranem wojennym. Ta książka opowiada o ich przyjaźni, o poświęceniu, dojrzałości i Kurcie Vonnegucie, który (mimo, że zmarły) odrywa tu znaczącą rolę.

Fabuła
Jestem całkowicie zakochana w fabule, chociaż przez 99% niemal nic się nie dzieje. Alex pogłębia więzi przyjaźni z Isaaciem Petersonem, informuje nas o swoich przemyśleniach, punktach widzenia i mądrościach szkolnych (dowiemy się między innymi jak być popularnym w szkole i czego za wszelką cenę nie robić). Mimo tej względnej "nudy", od samego początku nie mamy prawa się nudzić, z zapartym tchem śledzimy, hm, conajmniej ciekawe przygody tych dwójki przyjaciół-którzy w większości przypadków nie ruszają się na więcej niż parę kilometrów od miejsca zamieszkania. Zaznaczam jednak słowo zazwyczaj (kto czytał, ten wie, a kto nie czytał, ten się dowie sam, bo byłby to za duży spoiler).
Na potwierdzenie- oto moja rozmowa z Hanią (tą, która napisała tu chyba dwa posty i od trzech dni co parę godzin wysyłała mi wiadomości o podobnych treściach: "PISZ TEGO POSTA"), kiedy byłam mniej więcej w połowie:



("Koedy" to inaczej "kiedy" :D)


Nie ma chyba sensu dalej przedłużać, po prostu wpiszę to w pełni zasłużone 5/5 :D
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Wiem, fabułę opisałam jako "idealną", ale bohaterowie są idealniejsi (czyli bardziej idealni od idealnych). Powtarzam się, ale dla Alexa warto.
No właśnie, opisy postaci zacznę od niego. Alex(ander) Morgan Woods z miejsca stał się moim drugim (na równi z Jemem z "Diabelskich Maszyn") ulubionych bohaterem literackim. Biła od niego taka prawdziwość, energia, ale zarazem tak ogromna inteligencja, że chciałabym być taka jak on. Skromna, spokojna, opanowana, ambitna, zdolna do tak ogromnych poświęceń, jakich dokonywała ta postać.
Co do jego nieszczęśliwego przypadku (druga osoba na świecie, w którą uderzył meteoryt)-głównie zainteresowały się tym media. Nigdy nie interesowało mnie życie prywatne sławnych ludzi, nawet im trochę współczułam tego braku prywarności, no ale w sumie-to oni wybrali swoją karierę. Alex natomiast nie miał najmniejszego wpływu na to, co się stało, a i tak z każdej strony przez parę miesięcy był bombardowany pytaniami "Jak się pan czuje?" "Opowie pan o tym?" "Co pan o tym sądzi?" "Co powiedział lekarz?". Komuś innemu sława mogłaby uderzyć do głowy, na szczęście tytułowy bohater zdecydowanie taki nie jest, za co ogromny plus.
Ponieważ ogromnie rozpisałam się o Alexie-przepraszam, to było silniejsze ode mnie :D- pozostałych opiszę już nieco mniej szczegółowo.
Co do pana Petersona, przypominał mi nieco Halta ze "Zwiadowców"-stary, niezwykle mądry, raczej ponury przyjaciel głównego bohatera. Isaac jest niezaprzeczalnie postacią zabawną i pozytywną-ale dopiero po zdjęciu maski naburmuszonego, kręcącego na wszystko nosem starszego człowieka.
Mama Alexa też szybko zdobyła moje serce-lekko nadopiekuńcza, lekko szalona, ale twarda i umie postawić na swoim. Nie radzę się z taką osobą kłócić-i tak będziesz musiał przeprosić, tylko po dłuższym gadaniu.
(Przepraszam za takie długaśne opisy. Mam nadzieję, że Wam nie przeszkadzają, ale jakby coś to oczywiście piszcie ;) )
Ocena: 5/5 (ktoś zdziwiony? Nie? To miło :) )

Styl pisania
Taki świetny, że po skończeniu ostatnich stron przeczytałam podziękowania, czego nie robię niemal nigdy-i też bardzo mi się podobały. Pan Extence amatorsko zajmuje się astronomią, więc wplatał w różne miejsca ciekawostki fizyczne i-co bardzo mnie interesuje, jak już wiecie-o kosmosie.
Czytając "Alexa" dowiedziałam się, że gdyby powiększyć atom do wielkości piłeczki pingpongowej, miał by on średnicę siedemset (!) razy większą od Słońca. Nie sprawdziłam tego osobiście, wybaczcie, ale Alexowi ufam na słowo i wierzę, że tak jest.
O ile wiem, Gavin nie cierpiał na padaczkę, ani też nie miał z nią nigdy doczynienia-a jej objawy i myśli chorego opisał tak prawdziwie, jakby przeprowadził wywiad z osobą cierpiącą na tę chorobę. W naszym przypadku chory na padaczkę jest sam Alex (skutek uboczny uderzenia meteorytu).
Ocena: 5/5

Okładka
Na początku, przed przeczytaniem książki, myślałam, że ocenię ją na 3.5/5. Ot, zwykła, nic specjalnego, nie widać nawet bohaterów, a w dodatku- co to jest za budynek?
Dopiero po skończeniu naprawdę ją doceniłam(nie odpowiem na poprzednie pytanie, bo byłabym naprawdę bezdusznym chodzącym spoilerem). Jeśli więc dziwicie się mojej ocenie-zaufajcie mi, jest w pełni zasłużona.
Ocena: 5/5 
OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Wrzechświat kontra Alex Woods" Gavina Extence'a to piękna, wzruszająca, zabawna, smutna, skłaniająca do reflekcji, inteligentna i wszystkie inne synonimy słowa "idealna" książka. Dla czytelników, którzy chcą zastanowić się nad sensem życie, nad tym, co będzie potem, a także dla tych, którzy chcą po prostu miło spędzić czas przy naprawdę dobrej lekturze. Bardzo polecam!
~~
Hej, miło mi, jeśli dotąd wytrwaliście :D Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam, a ktoś, być może, dzięki mnie "Alexa" przeczyta. Pozdrawiam ;)
PS A pod spodem mała sesja zdjęciowa książki tak genialnej, że musiałam ją sfotografować ;)
 

8 komentarzy:

  1. Ojej, czuję zaszczycona :)
    Nareszcie jest ta recenzja!
    Gdy pierwszy raz zobaczyłam tą książkę, przeczytałam, to nic mnie do niej nie ciągneło, nie planowałam jej czytać.
    Ale tą recenzją nie powiem, zaciekawiłaś mnie, z pewnością wyciągnę Alexa od ciebie i przeczytam.
    Recenzja może długa, ale przeczytałam w całości <3
    Zdjęcia są bardzo ładne, a teraz powiem Ci:
    Czytaj kolejne książki, bo pragnę nowych postów ! :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję ^^
      W sumie ja też przeczytałam ją po poleceniu Mai, sama bym raczej tego nie zrobiła.
      Czekam aż oddasz mi "Oddesę" i "Alex" wędruje do Ciebie ;)
      Czytam jak najwięcej się da, ale chemia (a zwłaszcza wodorotlenki) sama się nie nauczy </3 :D

      Usuń
  2. Zajeżdża idealnością *o*
    Książka wydaje się być mega ciekawa i świetnie napisana (przepraszam, że powtarzam Twoje słowa :') ).
    Ogólnie zawarłaś w poście wszystko to, co mogłabym napisać w komenatrzu (nie mam zdolności pisania, a to w połączeniu z moim aktualnym brakiem aktualności źle wróży - dziękuję "Panie Tadeuszu" za wysysanie ze mnie wszystkiego, co dobre).
    Książkę zakoduję w pamięci i z pewnością przeczytam! Znając moje żółwie tempo, stanie się tak za 10 lat, ale stanie! (Dlatego nie polecam wchodzić zbyt głęboko w świat fanfiction, bo się nie można się nie wygrzebać... XD)
    Chciałabym pogratulować Ci 29 obserwatorów! Zdecydowanie należy Ci się (jeszcze więcej) za robotę, którą wykonujesz! Jeszcze raz gratuluję! :)
    Szczęśliwego Nowego Roku, jeszcze więcej czytelników, świetnych książek i postów oraz siły do prowadzenia bloga! No i oczywiście zdrowia, dużo kasy na dużo książek, kota (żebyś miała czyje imieniny obchodzić) i spełnienia marzeń! :D
    Pozdrawiam przeserdecznie,
    Feltson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki długi komentarz <3 Dziękuję ^^
      Oczywiście nie ma problemu z powtarzaniem-ja sama miałam ochotę wpisać w Wikipedię "synonim słowa świetny" :D
      W świat fanfiction jeszcze nigdy nie weszłam(może dlatego, że nie umiem pisać fancfiction?), ale podobnie jest u mnie z książkami-doba ma nagle mniej niż 24 godziny :D
      Dziękuję dziękuję dziękuję , ja sama byłam ogromnie zdziwiona! Pamiętam, kiedy się cieszyłam na pierwszych pięciu, dziesięciu, piętnastu czytelników... Ale 29 w tak "krótkim" czasie to spełnienie marzeń <3
      Haha, życzenia świetne :* Oczywiście nawzajem, pojechania do Rzymu i weny, oczywiście :')
      DZIĘKUJĘ ZA BYCIE TAK WSPANIAŁYM CZYTELNIKIEM <3 :)

      Usuń
  3. jak to nic się nie dzieje? :D ej no... xD ja tu oczekiwałam akcji, a nie pogłębiania więzi - nie wiem, jakieś wybuchy, kraksy, strzelaniny? :D Nic? :D
    Ale i ta mam zamiar spróbować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Wybuchy, strzelaniny i tego typu rzeczy to zdecydowanie nie działka Alexa xD ale jeśli lubisz takie książki, bardzo polecam "Polowanie na prezydenta" - powinno być idealne :)
      Pozdrawiam
      PS mam nadzieję że Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Jestem zaintrygowana historią, a i okładka robi wrażenie:)
    Pozdrawiam!
    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie ogromną motywacją ;) Zostawcie linka do swojego bloga, na pewno wpadnę :D