Strony

8/18/2016

(#36) "Wyścig śmierci" M. Stiefvater

O "Wyścigu śmierci" po raz pierwszy usłyszałam dość dawno, ale jakoś nigdy nie mogłam go dostać- aż do niedawna, bo dzięki moim ukochanym wymianom książkowym w końcu trafił on w moje ręce. Dalej, znowu musiał czekać na swoją kolej,  bo wiecie, książkom z biblioteki kończy się termin i takie tam... Aż w końcu, czystym przypadkiem, zabrałam go na wyjazd. I powiem Wam, że to jest dobre. Naprawdę, naprawdę dobre. 
Na wyspie Thisby co roku odbywa się Wyścig Skorpiona. Jeźdźcy na swoich potężnych, niebezpiecznych rumakach- koniach wodnych, legendarnych each uisce ścigają się do mety. Zasady są proste- zwycięzca bierze wszystko, a o kolejnych miejscach można powiedzieć, że ryzykowali swoje życie za nic. 
On, Sean Kendrick zwyciężył w Wyścigu już cztery razy. Świetnie rozumie konie, kocha je i szanuje, a jego ulubieńcem jest krwiście czerwony Corr- to na nim chłopak odnosił każde ze zwycięstw. W tym roku wszystko jednak się zmienia. Sean będzie musiał wygrać nie tylko dla siebie, ale aby uratować ukochanego- i jedynego- przyjaciela, swojego konia, a do tego pojawi się jeden czynnik, którego nikt nie przewidział... 
Ona, Kate "Puck" Conolly jest pierwszą kobietą, która odważyła się wziąć udział w tym śmiercionośnym wydarzeniu. Nie robi tego jednak dla czystej zabawy- wygrana pozwoliłaby jej rodzinie zachować dom i zwyczajne życie. Niestety, poza jawną dyskryminacją ze względu na płeć, będzie musiała kłopotać się z jeszcze jednym problem- sercowym. 

Fabuła 
Zacznijmy może od tego, że lubię konie (Nadal pamiętam największe marzenie pięcioletniej mnie- mieć własną stadninę pełną koni. Rodzina nadal życzy mi tego na niemal każde urodziny, mimo, że minęło 10 lat). Kiedyś były dosłownie całym moim życiem, a czytając tę książkę czułam się, jakbym znów była dzieckiem. I nie, raczej nie przez cukierkową fabułę czy śmiechy przy ognisku połączone z pieczeniem pianek i opowiadaniem sobie historii o księżniczkach, bo to nie ta tematyka. Chodzi o wszechobecne, dosłownie wszechobecne konie. Widać, że są głównym motywem tej historii- przyćmiewają nawet wątek miłosny. Czy to źle? Raczej nie, według mnie był to ciekawy pomysł pozwolić tym zwierzęciom grać tak dużą rolę. Ale, ale, żeby nie było, że to wszystko. Wspomniałam o wątku miłosnym i choć każdy wie, kto z kim będzie, poudawajmy wspólnie, że nie mamy o niczym pojęcia. Nie no, serio, CI bohaterowie tworzą jedną z najsłodszych par w historii. Obecnie są pierwsi w moim rankingu OTP, choć może kiedy emocje przygasną Percabeth wróci na swoje miejsce.  Mamy też oczywiście rywalizację. I Sean i Kate walczą o pierwsze miejsce w zawodach, gdzie, jak wspomniałam, może być tylko jeden zwycięzca. Ja osobiście troszkę bardziej trzymałam kciuki za Kendricka, mimo, że powinnam być za Puck, która bardziej tej wygranej potrzebowała. Ale to tylko patrząc z punktu widzenia praktyki, ja całym serduszkiem byłam za Seanem- zasłużył. 
A teraz, żeby tak już tylko nie gratulować, przejdę do tempa akcji. Mimo, że bardzo ładnie poprawiło się w końcówce (powiedzmy ostatnie 3/5 całej powieści), to początki były miejscami tak nudne, że moje myśli nieraz krążyły wokół ponad 8 na 10 na lubimyczytac pytając tylko "jak?". Na szczęście, jak mówiłam, tylko miejscami, a te wolne i lekko nużące momenty były szybko wynagradzane (chociaż mi do szczęścia wystarczył tylko rozdział z POV Seana). 
Ocena: 4/5

Bohaterowie 
Nie znudziło Wam się jeszcze moje gadanie o Seanie? Nie? 
To dobrze, bo Wyścig skończyłam  parę godzin temu i nie mogę przestać o nim myśleć. 
Słowem wstępu, to naprawdę ciekawa postać. Taka inna niż wszystkie, zwłaszcza, że znamy jego myśli. Jakby go opisać jednym zdaniem? Tajemniczy, skryty miłośnik koni, który całym sercem i całym sobą angażuje się w to, co robi, a najlepiej wychodzi mu rozszyfrowywanie i manipulowanie psychiką innych. Ha, udało się! Wiem, że ta ostatnia cecha może brzmieć trochę przerażająco, ale on po prostu zawsze wie kiedy, jak i w ogóle czy się odezwać, jak popatrzeć, jaki wyraz twarzy przybrać. A najlepsze, że robi to wszystko nieświadomie. Aha, no i podobno jest mega przystojny. 
Kate równie irytuje co daje się polubić. Podziwiam ją za cięty język, samodzielność i upór w dążeniu do celu, ale ma w sobie to coś, przez co nie ma szans stać się moją ulubioną bohaterką. 
Poza tymi dwoma w historii mamy dość sporo postaci. Jeden z moich ulubieńców, bogaty kupiec z Ameryki, Holly, bracia Kate, pracodawca Seana, mamy nawet proboszcza... Mimo, że występują tu bohaterowie z dość podobnym charakterem, których zwyczajnie od siebie nie odróżniamy, to ci główni są wykreowani bardzo dobrze. 
Ocena: 5/5

Styl pisania
Trochę jak z fabułą- na początku kulał, ale potem widocznie się poprawił. Niemal przez cały czas pisania tej recenzji zastanawiałam się, czy to przez niego pierwsze dziesiąt stron były takie nudne nie całkowicie zachęcające (bo "nudne" to źle słowo, serio, bywało gorzej). Wiecie, odjąć te punkty czy nie, był nawet plan dać obu kategoriom 4,75 żeby ocena końcowa była jak najwyższa. Ale, mimo że, przypominam, książka bardzo mi się podobała, byłoby to po prostu nie fair- nieciekawy początek to nie jest coś, co można dyplomatycznie przemilczeć. 
Warto jeszcze dodać, że pani Stiefvater ma ogromny talent do opisywania uczuć. Jeju, w końcówce, czyli w dniach przed wyścigiem jak i w jego trakcie denerwowałam się jak przy mało której książce! Nie żartuje, bolał mnie brzuch, a serce waliło mi jak przed jakimś występem. Wow, że się tak wyrażę, bo tego, co dokonała ta pisarka nie da się opisać słowami! 
Ocena: 4. 5/5

Okładka 
Tutaj chyba wszyscy się ze mną zgodzą- piękna. Kropla krwi w tytule, ogólnie jego czcionka, kolorystyka, postać na okładce, tło, kolorystyka, tajemnicze symbole, kolorystyka, opis na końcu... Mówiłam coś o kolorystyce? Jeśli nie, to powiem teraz, bo naprawdę strasznie mi się podoba :D
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 18.5/20
PODSUMOWANIE: "Wyścig śmierci" Maggie Stiefvater to cudowna książka o koniach, miłości, poświęceniu i ciężkiej pracy, w większości trzymająca w napięciu. Oferuje wachlarz porządnie wykreowanych bohaterów, w tym Seana, szczere emocje i piękną okładkę- serio, jeśli te trzy ostatnie czynniki Was nie przekonają to nie wiem, co jeszcze mogę napisać, aby zachęcić Was do tej pozycji. W trakcie czytania mamy na przemian ochotę śmiać się i płakać, jednocześnie z całych sił kibicując bohaterom (nie wierzę, po prostu nie wierzę, że ktoś chce, by TA para nie była razem), a końcówka dosłownie rozwala. Ja tam polecam ;) 

~~
Szczerze, cała ta recenzja była walką między odczuciami co do pierwszej połowy, drugiej i całokształtu. Wynik widzicie na górze ale nie mogę obiecać, że jest on sprawiedliwy. Aby przekonać się o co mi chodzi, po prostu przeczytajcie. Nie powinniście żałować. 

30 komentarzy:

  1. Już od dawna chcę przeczytać coś pióra tej autorki, ale jakoś tak nigdy mi nie po drodze. Jednak naprawdę mnie zachęciłaś i na pewno gdy skończę drżenie (tej samej autorki) za które niedługo chcę się zabrać (co z tego, że leży na mojej półce już ok. 2 lata ;/) To na pewno sięgnę po tę książkę :D Ja też jak byłam mała chciałam mieć własną stadninę dla koni :D Co ja gadam, nadal chcę :P
    Świetna recenzja :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dawna przymierzam się na "Drżenie", bo nie dość, że jest bardzo wychwalane, to jeszcze jednym z wątków głównych są wilki (kocham wilki) (aha, i cała trylogia ma piękną okładkę, zwłaszcza to nowe wydanie)
      Przyszli właściciele stadnin, łączmy się! :D

      Usuń
  2. Na początku trochę ciężko mi się to czytało, bo autorka wprowadziła dużo różnych opisów i przez pierwsze kilkadziesiąt stron męczyłam tą książkę, ale później było tylko lepiej i w sumie książka mi się podobała. No i Sean <3 xD
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no to dokładnie tak jak u mnie. Na szczęście Sean, późniejsze ciekawe opisy, Sean, wątek miłosny, Sean i trzymające w napięciu zakończenie (aha no i Sean) wszystko mi wynagrodzili <3

      Usuń
  3. Chyba ją sobie odpuszczę. W "Panice" zetknęłam się z podobną fabułą - i tam był turniej, w którym zwycięzca był oczywiście tylko jeden. Jakoś nie przypadła mi do gustu tamta książka, jak i sam motyw turnieju. Konie również nie są moją pasją, więc "Wyścig śmierci" raczej nie jest dla mnie :)
    szczerze-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam "Paniki" nie czytałam, więc nie wiem, ale według mnie "Wyścig" i tak jest wart przeczytania. Chociaż, skoro nie lubisz nie dość, że takiego motywu, to jeszcze koni to naprawdę może być Ci ciężko... Cóż, ja polecam, a czy sięgniesz, to już Twoja decyzja :D

      Usuń
  4. Mnie nadal kusi książka :P
    Hahha, jeju kolejny bohater do haremu by był.... Czym ja ich wykarmię! :P
    Dlatego ja nie oceniam książek ani punktowo, ani gwiazdkowo - bo to nie zawsze oddaje to, co sądzę o książce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, wyobraziłam sobie harem z moimi ulubionymi bohaterami, pomocy! XD
      Może akurat w tym przypadku punktowe ocenianie się nie sprawdziło, ale w 99% pozostałych książek jest mi z tym o niebo łatwiej- chociaż jak kto woli ;)

      Usuń
  5. Świetnie opisałaś tą książkę. Wysoko oceniłaś. Bardzo chętnie do niej zajrzę. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wysoko ją oceniłaś, a zarazem niesamowicie recenzowałaś ^^ O tej książce dużo słyszałam, a jeszcze dodatkowo Twoja recenzja przekonała mnie, abym przeczytała tę pozycję <3
    Wiem, że jesteś fanką Mai (jak ja :) więc mam takie nietypowe pytanie... Zgłaszasz się do drugiego sezonu GoB? :)
    Buziaki! 💖
    Viks Follow
    powojniekatnisspeeta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3 Koniecznie musisz przeczytać, tematyka może trochę przypominac Igrzyska :D
      A co do GOB... To moje marzenie wziąć w nim udział, ale a)boję się, że sparaliżowałoby mnie nie tyle co przed kamerą, to co przed Mają i b)mam słomiany zapał i mogę w ogóle się za to nie zabrać. Cóż, zobaczymy...
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. Igrzyska? Biblioteko, nadchodzę po Wyścig śmierci! :)
      O, nie bój się! Do odważnych świat należy, a Maja wydaje się wyluzowaną osobą ;)
      Daj znać, czy się zgłaszasz, a jak się dostaniesz, to będę trzymać za ciebie kciuki! :)
      Viks Follow

      Usuń
    3. Od razu mówię, że wątek jest tylko delikatnie zaciągnięty, chociaż według mnie pozycja dużo lepsza od IŚ (nie bij xD)
      Spróbować spróbuję...chyba. Mam nadzieję że mi się uda. Trzymaj kciuki, szczęście będzie potrzebne :')
      Pozdrawiam! ^^

      Usuń
  7. Cudnie, że Ci się tak podobała! Jak dotąd czytałam kilka książek tej autorki - dwie pierwsze części Kruczego Cyklu i trylogię o wilkołakach z Mercy Falls - i sama nie jestem pewna, co o niej sądzić. Jednak po Twojej zachęcającej recenzji jestem w stu procentach pewna, że sięgnę po "Wyścig śmierci" :)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją przygodę z tą autorką zaczęłam właśnie z "Wyścigiem", a Drżenie i Król kruków są na mojej liście Must Read (zwłaszcza z tymi ich pięknymi okładkami *-*)
      Pozdrawiam także :=

      Usuń
  8. O tej autorce czytałam całe eseje pochwalne xD
    Chyba do tej pory nie widziałam krytycznej recenzji jakiejkolwiek jej książki.
    Mimo to...nie jestem przekonana, może kiedyś kiedyś sięgnę po jakieś dzieło Maggie, ale zbyt szybko to nie nastąpi;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Same pozytywnie opinie, a mam wrażenie, że jakoś mało osób wie o tej książce. Mam nadzieję, że się do niej przekonasz :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  9. Wyścig śmierci jest jedną z najlepszych książek, jakie czytałam, należy do moich ulubionych, bo sama uwielbiam konie i sposób, w jaki autorka przedstawiła więź między wierzchowcem a jeźdźcem jest po prostu przepiękny. Kiedy zabierałam się za powieść, spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale dostałam coś zdecydowanie lepszego. Ponadto byłam zauroczona wątkiem romantycznym, ktory jest niezwykle subtelny - aż żałuję, że nie pojawiło się więcej wspólnych scen Seana i Puck. A koniec doprowadził mnie do łez.
    Wyścig śmierci jest zdecydowanie niedocenianą książką, więcej osób powinno się za nią zabrać i doświadczyć na własnej skórze tej wspaniałej historii!

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, mogę skopiować to co napisałaś i dodać to do recenzji? Idealnie opisałaś moje odczucia. Wow <3

      Usuń
  10. To książka daleka od mojego gustu czytelniczego, więc muszę ją sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo według mnie warta przeczytania, no ale co kto lubi :D

      Usuń
  11. Ciekawie, choć nie w moim stylu. Jednak rozumiem Twoje zauroczenie głównym bohaterem, ja też miewam tak często. Mam w sumie kilku bohaterów do których wracam myślami, czasami nawet codziennie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sądziłam jakiś czas i pare nowych książek po Sean nie zajmuje juz u mnie pierwszego miejsca, ale nadal go uwielbiam :D

      Usuń
  12. Chyba naprawdę warto poświęcić czas dla tej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się Twój sposób oceniania. Takie rozdzielenia na części może być pomocne dla osób, które mają coś, na czym najbardziej skupiają uwagę w książkach. :) Powieść Stiefvater czytałam i choć jako mała dziewczynka nie marzyłam o stadninie to z przyjemnością ją czytałam. Jednocześnie realnie i bajeczna opowieść.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^^ Sama bardzo rzadko spotykam się z takim pomysłem i sądzę, że to (jeszcze) za mało znany sposób :D
      A "Wyścig" prawda, ma coś w sobie ;)
      Pozdrawiam także =)

      Usuń
  14. Masz racje, trudno o niej jednoznacznie napisać, ale i tak uważam, że to bardzo dobra książka. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który jest dla mnie ogromną motywacją ;) Zostawcie linka do swojego bloga, na pewno wpadnę :D