11/28/2015

(#15) "Tajemny Ogień" C. Daugherty& C.Rozenfeld

Tą książkę chciałam przeczytać odkąd tylko wydawnictwo Moondrive opublikowało na stronie tę przepiękną okładkę, ale nie liczyłam na coś ogromnie wspaniałego. Akcja, przygody, magia-takich książek znam naprawdę sporo, więc nie myślałam, że "Tajemny Ogień" jakoś wpłynie na moje życie.
No więc, pomyliłam się. O ile sama jego treść (pomimo tego, że jest świetna, ale o tym za chwilę ;) ) nie wywróciła mnie do góry nogami, to sam sposób jej czytania-owszem.


































W tej książce króluje dwóch głównych bohaterów- Sacha (Francja) i Taylor (Anglia). Już od pierwszych stron zauważamy, że nie są to normalne, zwykłe dzieciaki. Otóż on nie może zginąć przed osiemnsatymi urodzinami. Mimo, że wiele razy skakał z mostu i dostawał kulą z pistoletu w głowę, największymi obrażeniami były siniaki. Co więcej, robił to za pieniądze.
Ona natomiast, kiedy targają nią silne emocje takie jak strach czy gniew, potrafi zapalić żarówkę. Tak ot, sama z siebie. Czerpiąc energię z otoczenia.
Mimo, że Sachę i Tay dzielą setki kilometrów, łączy przeznaczenie, starodawna klątwa i niebezpieczeństwo. Nastolatkowie będą musieli stawić czoła groźnym Zwiastunom pragnącym ich śmierci, borykać się ze śmiercią najbliższych, zastanowić sie, komu mogą ufać...Aha, i przy okazji uratować świat, zanim zniszczy go mityczny stwór. Ale to tylko taki poboczny punkt do odchaczenia.
Razem stają się silniejsi.

Fabuła
Zanim do niej przejdę, zdradzę o co chodziło mi w górnym opisie.
Otóż pewnego  przeglądałam facebooka, gdy w oczy rzuciło mi się wydarzenie "Book Tour-tajemny ogień" (dla niewiedzących- Book Tour to taka akcja, gdzie bloger/wydawnictwo wysyła książkę do paru ludzi z całej Polski-oczywiście po wcześniejszym skontaktowaniu się. Czytelnicy zaznaczają ołówkami, markerami i karteczkami zabawne lub mądre cytaty, robią notatki. Po określonym czasie książka wraca do blogera/wydawnictwa. Takie coś to wspaniała pamiątka i sama zastanawiam się, czy czegoś takiego nie zrobić :) ). Odpowiedziałam na pytanie "Dlaczego to właśnie do Ciebie powinna trafić książka?". Możecie sobie wyobrazić moje zdumienie/radość/niedowierzanie, kiedy w piątek (dzień przed urodzinami ;) ) napisała do mnie Kaja i spytała, czy chcę być w jej Teamie. Sądzę, że przewidzieliście już moją odpowiedź.
Skromne tło naszego Teamu <3













Tajemny Ogień to pierwsza (i mam nadzieję, że nie ostatnia) książka, którą przeczytałam dzięki Book Tourowi. Dlategto stała stała się dla mnie tak cenna i chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

No dobrze, sporo się nagadałam, więc już przechodzę do fabuły.
Jak już wspomniałam, książek o podobnej tematyce znam sporo i mimo akcji pędzącej jak fani danej książki do Empika, kiedy jest jej premiera, wspaniałych postaci, sekretów i zagadek, nie mogę jej uznać za stuprocentowo oryginalną, choć przyznaję-ciężko przewidzieć, co stanie się na następnej stronie, a co dopiero pod koniec. Fajnym elementem jest uciekający czas (osiem tygodni do śmierci Sachy), przez co bohaterowie czy akcja ani przez chwilę nie ma szans stać się nudzącą.
Ocena: 4.5/5

Bohaterowie 
Wydaje mi się, że byli największą iskierką tej historii. Prosta, skromna, inteligenta Taylor, zabawny, nieokrzesany, sarkastyczny Sacha, twarda, ale ciepła Louisa i roztrzepana, miejscami chamska i nieszczera, ale wzbudzająca sympatię przyjaciółka głównej bohaterki Georgia.
Najbardziej polubiłam Taylor za jej niezłomność, ogdwagę i miłość do nauki oraz książek. Nie rozumiałam paru blogerów, których recenzje czytałam, którzy twierdzili, że dziewczyna jest kujonką. Czy to, że jest roztropna i chce się dostać na dobrą uczelnię jest aż tak źle widziane w dzisiejszym świecie?
Jeśli chodzi o Sachę, to niemal każda dziewczyna się w nim zakochiwała. Z podkreśleniem słowa "niemal", ponieważ ja nie. Ogromnie go polubiłam za jego nieugiętość, poczucie humoru i oddanie, ale to nie było nic więcej. No ale zobaczymy co będzie w kolejnym tomie ;)
Ocena: 5/5

Styl pisania
Jak wiemy, za świetność "Tajemnego Ognia" odpowiadają dwie autorki. Jedna z nich, autorka Wybranych, czyli pani Daugherty odpowiedzialna była za rozdziały z punktu widzenia Taylor, a pani Rozenfeld-Sachy. Bardzo spodobał mi się ten podział, ponieważ pierwsza z nich mieszkała w Anglii a druga we Francji-co miejscami było po prostu czuć.
Poza tym uważam, że te dwie twórczynie ze swoim stylem zgrały się idealnie. Zanim nie dowiedziałam się, która z nich pisała o kim, nie czułam żadnej różnicy. Ogromny plus za fenomenalny, lekki, zabawny i szczery styl pisania!
Ocena: 5/5

Okładka
Jak już pisałam, po części to dzięki niej umieściłam "Tajemny Ogień" na mojej liście Must Have. Perfekcyjnie oddaję magię i tematykę powieści no i cóż-po prostu wpada w oko. Niektórym może nieco kojarzyć się z nową okładką "Kosogłosa", ale mi to w żadnym stopniu nie przeszkadzało.
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 19.5/20
PODSUMOWANIE: Tajemny Ogień to wybuchowa mieszanka akcij, przygód, ciekawie wykreowanych bohaterów, sekretów i oczywiście magii. Mimo, że raczej nie jest to jedyna książka tego typu, bardzo zaciekawia i pozostawia w stanie, który zna każdy książkoholik: "Kiedy kolejny tom?" czy "Jak to jeszcze go nie przetłumaczono?!" 
 ~~
Oto moje zdanie o tej książce. Czytaliście ją? Co o niej sądzicie? Wy też kochacie okładkę? ;)
Aha, pod spodem zostawiam Wam jeszcze kilka zdjęć książki pełnej naszych notatek.
Pozdrawiam Dziewczyny z najcudowniejszego KajaTeam! :)

   
 

(z serii: wszystko jest ważne :D )






11/21/2015

Przysłowiowy TAG książkowy

Witajcie,
dzisiaj zapraszam Was na Tag ( w sumie dawno ich nie było, prawda?) ;) W skrócie chodzi w nim oto, aby dopasować książkę do danego przysłowia. Zresztą, zoba
 czycie w teorii ;)

~~
1.Apetyt rośnie w miarę jedzenia, czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.
Nie ukrywam, jest sporo takich książek. Wybieram jednak "7 razy dziś", co jest mało możliwe zważając na końcówkę. Chętnie jednak przeczytałabym coś o przygodach Sam, jej przyjaciół...lub przeszłości. Znam jednak mało takich książek, gdyż zwykle czytam serie :)
  

2.Co za dużo, to niezdrowo, czyli kontynuacja, która była gorsza od pierwszej części
"Igrzyska Śmierci". Tomem pierwszym byłam oczarowana, tom drugi przeczytałam z przyjemnością, a trzeciego nie skończyłam. I pewnie nigdy nie dam rady skończyć, ale cóż. Próbowałam dwa razy.



 

3.Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, czyli książka, którą mogę czytać wielokrotnie
Może część z Was już się domyśla- "Zwiadowcy". Każdy tom czytałam przynajmniej 5 razy (oprócz 13, który premierę miał niedawno ;) ). czyli razy 12 daje ok. 60 razy. No, mniej więcej, oczywiście.
  

4.Stary, ale jary, czyli ulubiona książka z dzieciństwa
Przy tym pytaniu problem mam chyba zawsze. "Dzielny Despero" czy "Pafnucy"? To pytanie zostawię bez odpowiedzi, ponieważ zwyczajnie nie da się na nie odpowiedzieć.
   ,
















5.Nie taki diabeł straszny, jakim go malują, czyli książka, która mnie miło zaskoczyła
Tutaj Was zadziwię: "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. Myślałam, że będzie to kolena książka w stylu "Balladyny" (nie polecam) czy "Tego obcego" (zło, śmierć, udręka). A teraz jest to moja ulubiona lektura szkolna <3
  

6.Nie chwal dnia przed zachodem słońca, czyli książka, która rozczarowała mnie swoim zakończeniem
Wspominałam już, że do tego pytania pasowałby "Kosogłos", ale że użyłam go w pytaniu drugim, wybiorę "Misję Ivy" (KLIK ^^ ). To zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło i bynajmniej nie w pozytywnym sensie.





   
7.Wyśpisz się po śmierci, czyli książka, w którą tak się wciągnęłam, że mogłabym zarwać przy niej nockę
"Percy Jackson" (chociaż to jedna z wieelu pozycji). W nocy bywam zmęczona (łał!!), więc jeśli już mam czytać, potrzebuję czegoś żywego i zabawnego.






8.Mowa jest srebrem, a milczenie złotem, czyli książka z najlepszymi dialogami
Pierwsze o czym pomyślałam to "Saga o braciach Benedictach", czyli "Kim jesteś, Sky?" (klik), "Jak cię wykraść, Phoenix?" (klik) i "Znajdę cię, Crystal". Rodzina Benedictów pod względem humoru przebija większość postaci z większości książek, jakie czytałam. Jeśli nie zainteresuje Was tematyka, polecam te książki przeczytać właśnie dla dialogów ;) 
PS nareszcie mamy okładkę ładniejszą niż zagraniczna <3
 

9.Raz na wozie, raz pod wozem, czyli książka, która miała dużo zwrotów akcji
Tutaj potrafiłabym wymienić sporo pozycji, ale postawię na "Polowanie na prezydenta", gdyż jest to typowa ksiąka akcji i sporo się dzieje.
   

10.Pierwsze koty za płoty, czyli książka, przez której początek nie mogłam przebrnąć.
W sumie jeszcze tego nie skończyłam (właśnie czytam), ale "Fangirl". Na początku denerwowało mnie tam niemal wszystko- z główną bohaterką na czele (eh, Cath jest okropna! Nadal tak sądzę, mimo że już kończę).
 




11. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, czyli książka, którą zna prawie każdy.
Harry Potter. Ktoś się nie zgodzi? ;)
  




12.Co ma wisieć, nie utonie, czyli książka, której zakończenie przewidziałam, będąc w trakcie czytania
Nie domyśliłam się co do joty, ale byłam pewna, kogo wybierze Maxon w połowie pierwszego tomu- i oczywiście nie pomyliłam się. Mimo to autorce udało się mnie kilka razy zaskoczyć ;)
  

13.Od przybytku głowa nie boli, czyli ulubiona powieść licząca ponad 400 stron.
O kurczę, nie mam pojęcia, ile stron ma żadna z moich TOP 5, dlatego wybieram "Atramentowe serce", które również bardzo lubię (504 strony).No bo jak nie kochać książki o książkach? <3
  

14.Wszystko co dobre szybko się kończy, czyli ulubiona książka licząca mniej niż 200 stron.
"Opowieści Anioła"- krótka, ciepła, prawdziwa książka, która sporo pozmieniała w moim życiu. Właśnie tak można w skrócie tę lekturę opisać :)
 

15.Być kulą u nogi, czyli książka w której występuje trójkąt miłosny.
Moje ukochane "Diabelskie maszyny" (Jem+Tessa lub Jem+Will) mają najdziwniejszy trójkąt miłosny jaki znam. Łatwo się pogubić, ale za to przewidzieć zakończenia-powodzenia życzę. Przyda się.
 

16.Jedna jaskółka wiosny nie czyni, czyli autor, którego przeczytałam więcej niż jedną książkę i mi się podobała
"Zwiadowcy" i "Drużyna" Johna Flanagana oraz "Percy Jackson", "Olimpijscy Herosi" i "Kroniki Rodu Kane" Ricka Riordana. Chociaż wolę serię pierwszą, jakoś nie mogłam wybrać jednej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ gdy tylko skończyłam czytać zdanie, pomyślałam równocześnie o Johnie i Ricku :)

17.Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda, czyli bohater, który czuje się niekomfortowo w sytuacji, jakiej się znalazł
Dobre pytanie. Czasem mam wrażenie, że autorzy, czyniąc ze zwykłych nastolatków bohaterów ratujących świat, zapomina o ich młodym wieku. Dlatego tutaj najbardziej pasuje mi "Jutro", gdyż autor fajnie i prawdziwie wykreował (niepełnoletnich) bohaterów. A grupka dzieciaków napewno nie czuła się komfortowo, gdy okazało się, że wybuchła wojna...
    

18.Co cię nie zabije, to cię wzmocni, czyli bohater, który pod wpływem różnych czynników dorośleje
Sądzę, że Jonasz z "Dawcy" pasuje tu w ciekawy sposób. Mimo, że nauka trwa krótko, a on sam nie zmienia się za bardzo, nie jest tym samym Jonaszem co na początku. Chociaż, szczerze, ciężko powiedzieć, na czym polega zmiana.
 

~~
Uff, 18 pytań za nami. Nie był to najkrótszy Tag w moim życiu, ale jeden z fajniejszych poprzez różnorodność pytań...
dlatego do jego wykonania chciałabym zachęcić Just yśkę z  http://coraciemnosci.blogspot.com/   i  Karolę Smile z czytanie-nasza-pasja.blogspot.com .
Powodzenia i miłej zabawy ;)





11/20/2015

(#14) "Misja Ivy" A.Engel

Długo się zastanawiałam, czy dodać tę recenzję. "Misja Ivy" to jedna z tych książek, które nienawidzisz, ale jednocześnie lubisz, nudzi cię, ale czekasz na kolejny tom, irytuje cię główna bohaterka, ale życzysz jej jak najlepiej. W końcu jednak się przemogłam. Coś czuję, że ciężko mi będzie o tym pisać, ale spróbuję. A Wy ocenicie efekt ;) 
 
Ivy żyje w popularnej przyszłości, popularnie zniszczonej przez wojny atomowe i bakteriologiczne. Mamy też popularne miasto ogrodzone przez popularny mur ("Niezgodna?", "Igrzyska śmierci"? "Delirium"? Autorzy, błagam, kreatywności!) i popularną parę, nie mogądzą być razem (wszystkie jak wyżej plus tryliard innych?).I oczywiście wojnę i spisku przeciwko rządowi (jak wyżej, oczywiście. Na co komu oryginalność) Taa, wiem, że wstęp nie zachęca, ale po prostu musiałam go dodać.
Główna bohaterka żyje w Westfall, mieście liczącym około 10 tysięcy mieszkańców. Jest potomkinią przegranych- jej przodkowie i ród Latimerów stoczyli ze sobą walkę o władzę. Od odwóch pokoleń córy pokonanych wydawane są za synów zwycięzców. Ivy ma poślubić Bishopa-syna prezydenta. Niestety, w jej życiu nie ma miejsca na szczere uczucia. Otóż dziewczyna musi zabić swojego męża.
Niestety, czego nie przewidziała, w jej związek wkrada się nieproszona miłość. Ivy będzie musiała wybrać między swoim ukochanym a rodziną. Między nią samą, a przyszłością wielu młodych kobiet wydawanych za mąż wbrew swojej woli.

Fabuła
Powtórze się, mówiąc że tak mało oryginalna, że to aż bolało. Mur, przyszłość, wojna, nieznany świat-pisarze wałkowali ten temat już wiele razy, a jak widać nadal nie brakuje autorów, którzy uznają swoje dzieło za "jedyne w swoim rodzaju" i gratulują sobie kreatywności.
Poza tym pomysł był bardzo ciekawy. Nie mogliśmy przewidzieć ostatecznego wyboru Ivy, gdyż dziewczyna wahała się przez całą książkę. Co, w sumie, nie było plusem. Tylko ten element zaskoczenia "ratował" fabułę. Poza tym było to mdłe. Mdłe, ale wciągało.
Ocena: 2/5

Bohaterowie
Zacznę od Ivy. Mojej chyba-najbardziej-znienawidzonej-głównej-bohaterki-ever.
Każda jej decyzja była zdecydowanie, stuprocentowo nieprzemyślana. Miejscami miałam wrażenie, że po cichu użala się nad sobą (nie tylko ona wyszła za mąż z przymusu!), jednocześnie podziwiając samą siebie za odwagę i niezależność. Niezależność? I Ivy? Tak absurdalnego połączenia nie słyszałam nigdy. Dziewczyna, nie ukrywajmy, była wykorzystywaną, nie mającą swojego głosu ofiarą tak stworzoną, aby żyła w bańce swojej idealności. O ile się nie mylę, przez całą książkę podjęła dwie decyzję. I to, co zrobiła na koniec książki... Nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumiem. NIKT, nikt nie postąpiłby tak jak ona. To nie było normalne i napewno nie prawdziwe.
Potem, rodzina głównej bohaterki. Tak źli, denerwujący i nieidealni, że nie wyobrażam sobie, aby tacy ludzie istnieli. Autorka chyba nieco przesadziła.
Iskierką książki był Bishop, którego nie znienawidziłam, a to duże osiągnięcie.Prawda, był dobry, sumienny i niezależny, ale sztuczny. W sumie to nie jego wina, że Pani Angel tak go wykreowała, ale niestety, punkty lecą w dół.
Ocena: 2/5

Styl pisania
Po dłuższym zastanowieniu się stwierdzam, że to chyba dzięki niemu skończyłam "Misję Ivy". Autorka, mimo sporej ilości niedociągnięć, pisze bardzo ciekawie i lekko. Zwykle udawało jej się mnie nie zanudzać.
Ocena: 5/5 

Okładka
Okładka, nie ukrywam, nie jest okropna, przyciąga wzrok, ale przy kilku drobnych szczegółach można by ją uczunić niezwykłą.
Dziewczyna na okładce odrzuca włosy do tyłu. Nie widać szyi. Nie ukrywajmy, to nie wygląda ładnie. Ba, brzydko.
Brakuje mi tutaj też... jakichś kolorów, życia. Jedynym plusem jest ciekawe tło wmalowane w imię głównej bohaterki.
Ocena: 4/5 
 
 OCENA KOŃCOWA: 13/20
PODSUMOWANIE: "Misja Ivy" Amy Engel zdecydowanie ma "to coś", przez co czytelnik chce ją skończyć. Niestety, nie dodaje i nie wnosi do naszego życia nic, poza nerwami na główną bohaterkę. Tak było w moim odczuciu i odnoszę wrażenie, że nie jestem jedyna.
~~
Oto moje zdanie na temat "Misji Ivy". Czytaliście ją? Polecacie?
Pozdrawiam :)
PS: Aha, chciałabym wspomnieć o pewnym "przecudnym" obrazku krążącym po internecie. Otóż to dzieło twierdzi, że ta książka jest lepsza od "Niezgodnej" i "Igrzysk Śmierci". Moja rada- nie dajcie się oszukać. Nie jest :D 


11/15/2015

Jak to jest z tą weną...

Według niezastąpionej Wikipedii wena to "zapał twórczy, natchnienie, zdolność, łatwość tworzenia".
Czyli, prościej mówiąc,umiejętność zwykle napisania czegoś, co nie jest mdłe, nudne i ciągnące się za bardzo się przy tym nie męcząc.

Dlaczego mamy-lub tracimy- wenę?
Ja myślę, że wenę mamy zawsze. Ludzie są tak "skonstruowani", że gdyby ich obudzić w nocy o północy i kazać napisać, powiedzmy, list do przyjaciela, daliby radę. Dlaczego więc czasem siadamy przez pustą kartką, wpatrujemy się w nią przez parę minut a następnie
stwierdzamy, że to nie ma sensu? 
Na to pytanie ciężko odpowiedzieć. Ale postaram się nieco przybliżyć Wam ten temat...

v Co sprzyja wenie?
-> Systematyczność
To prawda, czasem lepiej nic nie napiać niż stworzyć coś nudnego. Ja przekonałam się jednak, że jeśli mamy do napisania określeną ilość tekstu w określonym czasie (w moim przypadku to dwa posty tygodniowo), łatwiej nam zebrać myśli czy pomysły i łatwiej ubrać je w słowa
-> Różne inspiracje 
Co może nimi być? Zdjęcia, muzyka, usłyszana rozmowa, zachowanie. Nie martw się, to nie będzie uznawane jako plagiat ;)
-> Słuchanie odpowiedniej muzyki
Czasem piszę recenzje czy Tagi mam przy muzyce płynącej z telefonu czy radia. Po pewnym czasie zauważyłam, że ma ona wpływ na całokształt. To, czy wplotłam gdzieś zabawniejsze zdania czy emotikonki w pewnym sensie uzależniam od nastroju słuchanej przeze mnie piosenki.
Jeśli więc jesteś zmeczony, a masz napisać coś wesołego, z własnego doświadczenia radzę ci posłuchać...
~Sun is shinng~ [KLIK]
~Smile~ [KLIK]
~Juicy wiggle~ [KLIK]
~Rotten to the core (Disney <3 ) [KLIK]
~Mmm yeach~ [KLIK]
~Rude~ [KLIK]
A jeśli, mimo dobrego humoru, zaplanowałeś napisać coś smutnego, polecam Ci...
~ I see fire~ [Klik]
~Say something~ [Klik]
~When the sun goes down~ [Klik]

-> Prowadzenie notesa blogowwego
I miej go zawsze przy sobie. A nuż wpadnie Ci do głowy jakiś ciekawy pomysł. No i masz wszystko ładnie zebrane w jednym miejscu ;)

v Co nie sprzyja wenie?
->Dekoncentrujące cię czynniki
Idealny przykład? Miły głos Pani z wiadomości, którą muszę słuchać w chwili pisania tego posta. Wierzcie mi, ciężko się skupić. Ciągle robię błędy językowe (napisanie "Różne" przez "u", bezcenne uczucie) i zapominam, co miałam napisać. Nie polecam.
-> Brak okularów (jeśli masz wadę wzroku)
Od razu mówię, że sama je noszę, więc to moje własne doświadczenie. Nie wiem dokładnie, jak to działa, ale o wiele łatwiej się skupić. Aha, i łatwiej wyłapujesz błędy językowe czy interpunkcyjne :) 
-> Pisanie na siłę.
Zdarzyło mi się raz napisać tak recenzję. Na szczęście w porę się opanowałam i stwierdziłam, że nie ma sensu tego wstawiać (to było naprawdę złe, wierzcie mi :D ). Tylko że potem, kiedy miałam idealny humor na pisanie...nie mogłam się do tego zabrać. Nadal miałam w pamięciu trudność, z jaką tworzyłam post ostatnio. Tak właśnie straciliście recenzję "Mechanicznego anioła", ale mam nadzieję, że kiedyś się przemogę.
->Ściąganie od innych blogerów
Wierzcie mi, nic tak nie przeszkadza pisać, niż wcześniejsze  "zainspirowanie się" tekstem kogoś innego. Chodzi mi o to, że jeśli najpierw przeczytamy czyjąś recenzję, potem będziemy mieć wrażenie, że od nich ściągamy. Mi także zdarzyło się to parę razy i- proszę, kolejna recenzja stracona. Na szczęście już nie robię takich błędów i wiem, że mój tekst jest mój :)
   
v Co zrobić, jeśli nie mam weny, a muszę napisać coś ważnego?
Cóż, masz wtedy parę opcji. Możesz sięgnąć po moje propozycje sprzyjające wenie. Możesz także postarać się zrobić to potem, kiedy będziesz czuł, że dasz już radę. A jeśli poprzednie propozycje nie działają- oczywiście nie masz wyboru, pisz. Pisz, ale jak najkrócej. Im krótszy tekst, tym mniejsza szansa, że będzie on nudny i tym mniej błędów będzie miał. Aha, no i oczywiście wtedy pełna dyscyplina. Telefon wyłączony ( z doświadczenia wiem, że samo wyciszenie nie dużo daje...), a najlepiej, jeśli masz jakąś motywację, np. "mogę pograć na komputerze dopiero, kiedy to skończę", lub, co lepsze "mogę wyjść ze znajomymi dopiero, kiedy skończę. A znajomi spotkali się 10 minut temu" Naprawę, mało kiedy będziesz pisał tak szybko jak w takiej sytuacji.  Oczywiście, nikomu czegoś takiego nie życzę.

~~
Mam nadzieję, że choć w najmniejszym stopniu udało mi się przybliżyć Wam to dziwne zjawisko, jakim jest wena. Jeśli macie jakieś własne sposoby na wenę (lub jej brak), śmiało piszcie. Chętnie je tu dodam ;)
  

11/13/2015

(#13) "Pomiędzy światami" J. Warman

To jedna z tych książęk, której nie przeczytałabym gdyby nie kaprys losu. "Pomiędzy światami" zobaczyłam w bibliotece a wypożyczyłam ją dzięki przyciągającej wzrok okładce i ciekawym opisie. 
Gdyby nie ten przypadek, nie spędziłabym dwóch wieczorów na odkrywaniu z zapartym tchem kolejnych sekretów przeszłości Elizabeth. I miałabym czego żałować.



Elisabeth Valcher. Idealna, piękna, popularna, zabawna, szczupła, wysportowana- w skrócie posiadająca cechy, o jakich każdy po cichu marzy.
W dzień swoich 18 urodzin Liz budzi się na statku, na którym świętowała wraz z piątką swoich najlepszych przyjaciół i ukochanym chłopakiem. Nie wie jeszcze, że to ten dzień zmieni ją na zawsze. Bowiem to w tym dniu znajdzie śliczną lecz martwą dziewczynę w wodzie. I to w tym dniu zrozumie, że to ona sama. Że znalazła się pomiędzy światami. Żywych i zmarłych. Że nie może odejść bo coś trzyma ją tu, na ziemi.
Liz nikt żywy nie widzi. Nie słyszy. Jednak, ciekawym zrządzeniem losu,nie jest sama...
Dziewczyna utraciła jednak wszystkie wspomnienia. Jak więc ma dowiedzieć się, jak, dlaczego i przez kogo została zamordowana? Elizabeth bowiem nie wierzy w "przypadki" lub "pomyłki".


Fabuła
Świetna, nie powiem. Prawda, wieje tu troszkę stereotypami (popularne osoby dręczą słabszych, niby idealna dziewczyna jednak z wieloma problemami, wielka miłość, znane dziewczyny muszą [!!!!!!] nakładać na siebie tonę makijażu i takie tam), co nieco mi przeszkadzało, ale poza tym, przynajmniej jeśli chodzi o fabułę, więcej minusów nie znalazłam. Mamy tutaj narkotyki, przemoc psyhiczną i fizyczną, alkohol, problemy z anoreksją, tajemnicę, śledztwo a nawet dwa morderstwa. Kto za tym stoi? Dlaczego? Czy te dwie sprawy można połączyć? Czy mordercą jest ktoś obcy? Albo może któryś z nas?
Autorka stworzyła świetną historię, gdzie razem z główną bohaterką rozwiązujemy każdą zagadkę, wiemy dokładnie tyle samo co ona. Książka, przynajmniej dla mnie, nie była w żadnym stopniu przewidywalna. Szczerzę mogę powiedzieć, że co średnio 3 strony dowiadywałam się czegoś nowego, istotnego do rozwiązania końcowej łamigłówki. Szkoda, że muszę odjąć za stereotypy, ale żadna książka (oprócz Zwiadowców i tych 20/20 na blogu :D ) nie jest idealna ;)
Ocena: 4.5/5

Bohaterowie
Zacznę od głównej bohatereki bo tak mi najłatwiej. Dziewczyna przechodzi tak przeogromną zmianę, że aż ciężko uwierzyć w taką możliwość, niestety mnie się to nie udało.
Kogo poznajemy na początku? Liz Valcher, idealną, pustą, płytką, powierzchną siedemnastolatkę, tak przekonaną o swojej genialności, że to aż bolało. 
"To nie mogło przydarzyć się mnie! Jestem Elisabeth Valcher". Tak, nie możesz umrzeć, bo jesteś, ekhem, "idealna" (z dużym naciskiem na cudzysłów).
Uważała też swoich przyjaciół za, cytuję "dobre dzieci", mimo że palili, pili alkochol, jeden z nich handlował narkotykami, poniżali młodszych...No, wzór dobra i miłości, prawda?
Szczęście dla autorki, że nieco poprawiła charakter dziewczyny, bo bez względu na ciekawość nie dałabym rady tej lektury dokończyć.
Potem, znajomi Liz. 
Nie będę opisywać każdego z osobna, bo możecie to uznać za spoiler, ale uważam ich za dobrych przyjaciół (nie dobrych ludzi, ale przyjaciół). Wszystko robili razem, wspierali się...
No i Alex. Chłopak, który, podobnie jak Elizabeth, utknął pomiędzy światami, który także musi rozwikłać tajemnicę swojej śmierci. Mimo, że na początku autorka dała nam obraz idealnego, skromnego chłopca, z biegiem kartek się zmieniał, zwykle na gorsze. Polubiłam go praktycznie tylko na ostatniej stronie z jego udziałem.
Mimo to bohaterowie wykreowani są nieźle. Ciekawie, nie mdło.
Ocena: 3.5/5 

Styl pisania
Nie wiem, gdzie powinnam  napisać to zdanie, więc "wcisnę" je tutaj--> nareszcie coś, co mogę śmiało polecić dla fanów książek młodzieżowych! Styl pisania jest, hm, "nastolatkowy" (?), ale nie banalny, czasem zabawny, miejscami śmiertelnie poważny, w zależności od sytuacji. Bardzo się cieszę, że pani Warman nie opisała przygód dziewczyny z narracji pierwszoosobowej, ponieważ znając myśli Liz, pewnie lubiłabym ją zdecydowanie mniej.
Ocena: 5/5

Okładka
Jak już wspominałam, to dzięki niej (po części) sięgnęłam po "Pomiędzy światami". Tajemnicza, baardzo ciekawy pomysł, fajnie dopracowana. Dziewczyna z okładki nie pasuje mi co prawda do moich wyobrażeń dotyczących Elisabeth, ale też jakoś bardzo mi nie przeszkadzała podczas czytania, więc przymknę oko ;) Niestety, okładka zagraniczna o nieebo ładniejsza, ale w sumie nie jest to wada polskiej oprawy wizualnej.
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 18/20
PODSUMOWANIE: "Pomiędzy światami" Jessici Warman to fascynująca, pełna sekretów książka, na długo zapadająca w pamięć i zapewniająca wiele dobrze spędzonego czasu. Mogę Wam zagwarantować, że przy tym nie da się nudzić! :)

11/11/2015

(#12) "Dawca" L.Lowry

Tę lekturę, stety lub niestety, poznałam dzięki filmowi. Stety-poniewż dzięki temu ją przeczytałam, to chyba logiczne, a niestety-bo jak większość ksiażkoholików najpierw czytam, potem oglądam. To taka moja mała, złota zasada, którą dotychczas złamałam tylko raz (przy "Więziu Labiryntu", ale podobno film mocno różni się od książki).
Dobra, wybiegam poza temat, więc wracając do "Dawcy"-jeśli jesteście do mnie choć trochę podobni, to on odmieni Wasze życie! (Tak, zdaję sobię sprawę z tego, że ten tekst brzmi jak słaby chwyt reklamowy. "Kup naszą bluzę/szczotkę/piłkę/cokolwiek innego a Wasze życie zmieni się na lepsze!", ale w moim przypadku to prawda :D )

 
Jonasz żyje w utopii. Nie ma bólu, skarg, zabójstw, dzieci rodzone są przez specjalnie dobrane kobiety, a każdy mieszkaniec ma swoje określone miejsce. Świat idealny, wydaje się. Ale czy napewno?
Dociekliwi mogą teraz spytać: "dlaczego wszystko, co złe, zniknęło?"
Odpowiedź jest prosta. Zostały zabrane kolory, uczucia a nawet wspomnienia o tym, co było kiedyś. Ludzie nie wiedzą czym jest strach, wojna, ból rozpacz. Ale i miłość. Nie znają tego.
Tylko jeden człowiek pamięta, co było wcześniej.
Dawca. A Jonasz zostaje wybrany na jego ucznia...
Chłopak zdobywa wspomnienia, poznaje kolory. Zwierzęta. Pożar. Ślub. Śmierć. Taniec. Zdrada. Muzyka. Kłamstwo.Śnieg. Nienawiść. Miłość.  Wszystko to zostało odebrane.
W pewnym momencie Jonasz będzie musiał wybrać pomiędzy miłością a bezpieczeństwem. Będzie musiał zostawić wszystko to, co zna. Czy starczy mu odwagi?

Fabuła
Hm, przyznam, że w porównaniu do innych książek, niewiele się tutaj dzieje. Akcja niemal przez cały czas rozgrywa się w jednym miejscu, a przez całą powieść następują, powiedzmy, cztery zwroty akcji.
Jednak gdyby ktoś nazwał przez to "Dawcę" nużącym czy przewidywalnym, mogłabym przywołać naprawdę wiele argumentów świadczących o tym, że się myli.
Jak już wspomniałam, przebied wydarzeń skupia się i jest powiążany z nauką Jonasza u tytułowego Dawcy. Razem z główym bohatererm przeżywamy okrucieństwo wojny czy mordowania niewinnych zwierząt. Lecz także razem z nim widzimy zakochanych, słyszymy śmiech, muzykę, doznajemy uczuć. I powoli, ale nie ustannie zaczynamy to doceniać
Aha, oczywiście muszę też wspomnieć o świecie wykreowanym. Jest on prosty, wydaje się, że przyjemny. Ale nie ma w nim ani grama, ba, części grama wolnej woli. Gdy zrobi się coś złego, trzeba przeprosić. Jeśłi nie nie odpowiesz:"Przeprosiny zostały przyjętę", uznają cię za innego.Masz liczbę godzin, które musisz przepracować. Godzinę policyjną. Nie kłamiesz. Klaszczesz tylko uderzając dłonią o nogi. Jesteś inny?  Zostajesz zwolniony poza granicę. Ale nie martw się. "Żyjesz, ale w gorszym społeczenśtwie"-obiecują władze. Ludzie im wierzą.  Nie znają przecież kłamstwa...
. Powiem Wam, że mimo niemal braku elementów fantastycznych czy baśniowych, ta książka jest naprawdę magiczna!
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Mamy ich tutaj naprawdę niewielu. Jonasz, jego rodzina, dwójka przyjaciół, Dawca. Koniec.
Nie powiem też, żeby byli jakoś idealnie wykreowani, ani żebym (oprócz Jonasza i Dawcy) szczególnie kogoś polubiła. A jednak...Bohaterowie, oprócz tych głównych, są tak prości, że pozwalają maksymalnie skupić się na głównym wątku, czyli przekazywaniu wspomnień. Czy to dobrze? Przecież nie lubię mało wyrazistych bohaterów.
No, ale jak już wspominałam, ta książka jest magiczna i inna niż wszystkie.
Ocena: 5/5

Styl pisania
Piękny, prosty, (powtarzam się) magiczny. Pani Lowry opisała wszystko tak, jakbyśmy sami tam byli, jakby to były nasze myśli, odczucia.
Skoro to taka "książka inna niż wszystkie" postanowiłam sypnąć parę cytatów, chociaż zazwyczaj tego nie robię.

"-Jonaszu, kiedyś ludzie mieli uczucia. Wiemy, że kiedyś ludzie czuli dumę, smutek...
-Miłość-dorzucił Jonasz.-I ból."
(Nie, wcale nie chciało mi się płakać przy tym fragmencie)

"-Bolało-powiedział mężczyźnie (...)
-To było oparzenie słoneczne (...)
-Rzeczywiście, bolało jak nie wiem co-stwierdził Jonasz.-Ale cieszę się, że to otrzymałem. To było ciekawe. Teraz lepiej rozumiem, co to miało znaczyć, że przyjdzie ból"
 

Dlaczego podałam akurat te fragmenty? Otóż idealnie ukazują one prawdę o świecie Jonasza. Gdybyśmy teraz, tutaj, w lato jak każde inne doznali oparzenia słonecznego, cóż-nie byłoby przyjemnie, ale po jakimś czasie byśmy o tym zapomnieli, można uznać, że od pierwszej sekudny uznalibyśmy to za normalne.
Wyznać Wam coś? Nie szukałam tych cytatów. Nie zaznaczyłam ich kiedyś karteczkami, mazakiem. Po prostu otworzyłam jakąś stronę. I przepisałam zdanie. Jak oceniacie efekt?
Ocena: 5/5

Okładka
Mam mały dylemat, bo nie wiem, którą okładkę wybrać. Filmową (), którą mam w domu czy , która miała czytana przeze mnie książka?
Ponieważ jednak nie umiem opisywać okładek (potwierdzenie, zostawiam Wam tutaj) a już w ogóle tych z internetu, poszłam po najmniejszej liczbie oporu.
Okładka wygląda jak (uwaga, zaskoczenie!)z baśni. Przepraszam, że się powtarzam, no ale sami zobaczcie! Drzewa, twarz, nawet kolorystyka (jeśli nie-zwłaszcza kolorystyka!). W skrócie, bez przedłużania, przepiękna.
Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOWANIE: "Dawca" Lois Lowry to przepiękna, wzruszająca, głęboka powieść. Uczy nas doceniać to, co mamy, nie żądać więcej. Zaskoczenie-zwala z nóg a osobom wrażliwym wyciska kolejne tony łez. Wiem, że kiedyś do niej wrócę. I Wam też bardzo, bardzo ją polecam.
 
~~
Taak, nie przesadzałam, "Dawca" ma w sobie to coś. Licząc, że Was zachęciłam, zabieram się do kolejnej książki, którą mam dla Was zamiar zrecenzjować :)  

11/10/2015

5 książek które...[4] (#2byH.)

To znowu ja Hania! Dzisiaj przychodzę do Was z moim drugim postem. Nie pytałam o zgode na niego Poli, ale mam nadzieję, że się nie obrazi. Nie pisałam tu dość długo, ale nadal nie obiecuję większej częstotliwości, gdyż mam mało wolnego czasu, a jak już go mam więcej, to czytam.
Dzisiaj pora na :
5 książek, które stoją u mnie na półce.

1. " Ocal mnie od złego " Alloma Gilbert
Dla mnie była to kolejna książka niezbyt znanej autorki, lecz po zapoznaniu się z opisem coś się we mnie poruszyło, zapragnełam ją przeczytać. Książka jest oparta na faktach, opisuje przeżycia Allomy i jej traumatyczne dzieciństwo. Traktuje o przemocy nad dziećmi w rodzinie, która pozornie wygląda na idealną. Mega wstrząsająca książka, z całego serca ją polecam, ale mniej osobom bardzo wrażliwym, gdyż momentami jest ona brutalna.
2. " Zwiadowcy " John Flanagan
Książka własności Poli, którą już raz czytałam. Uważam, że jest bardzo dobra, lecz muszę ją sobie odświerzyć. Gdyby ktoś jeszcze nie zauważył to właścicielka tego bloga wielbi tą książkę i szczerze ją poleca.
3. "Dary Anioła" Casandra Clare
Aktualnie czytam drugi tom tej serii i już jestem jej fanką. Może na miano najlepszej seri jaką czytałam jeszcze nie zasługuje ( zobaczymy co będzie w dalszych częściach), ale jest ona przyjemną lekturą- w niektórych momentach zaskakującą, ale czasami przewidywalną. 
4. " Bez mojej zgody " Jodi Picoult
To napewno nie jest kolejna nudna książka o osobie chorej na raka, chociaż kupułam ją spontanicznie, jestem całkowicie zadowolona z mojego zakupu. To kolejna pozycja do walki o miano mojej ulubionej książki i jest napewno w TOP 3. Wzruszająca, to mogę powiedzieć napewno, wypłakałam przy tej lekturze mnóstwo łez; nieprzewidywalna, bynajmniej dla mnie  ( no gdyby nie mały spoiler od koleżanki :( ). Piszęc o tej książce musze jeszcze dodać, że film jest totalnym dnem jeżeli myśli się o przeczytaniu książki, większość rzeczy została zmieniona, tak jakby film opiarał się na innej powieści.
5. " PS Kocham Cię " Cecelia Ahern
Ta książka stoi na mojej półce, a dokładniej biurku, czeka na swoją kolej. Tak, jeszcze jej nie przeczytałam, ale oglądałam film i okazał się bardzo ciekawy, więc zakupiłam wydanie papierowe. Na razie mogę polecić tylko film, ale jak już przeczytam powieść to zrecenzuje ją na blogu. Nie wiem czego się spodziewać, Pola czytał już jedną książkę tej autorki(Love, Rosie) i jej się bardzo spodobała, więc zobacze jakie będą moje wrażenia po "PS Kocham Cię"

To bybyło tyle, dziękuje za przeczytanie. Chętnie poznam wasze opinie na temat tych książek. Mam nadzieję, że niedługo znowu coś napiszę, tym razem coś bardziej dopracowanego.

11/07/2015

(#11)"Kosmos" T.Rożek

Gdzieś (na "5 książek, które...[3]) wspomniałam, że kocham wszystko-zdjęcie, pojęcię, lekcję czy tekst o kosmosie. Z tego powodu rok temu, na urodziny (które przypadają dzisiaj :D) dostałam wyżej wspomnianą książkę, a że była ona podarkiem urodzinowym, postanowiłam ją zrecenzjować.
Aha, wspomnę jeszcze, że autor jest znanym doktorem fizykii i  dziennikarzem, prowadzi także własny kanał na YouTubie (Nauka-to lubię). A teraz-zapraszam!
 


"Kosmos" jest zbiorem zadziwiających faktów, zabawnych tektów, ciekawych doświadczeń i trudnych pytań, na które odpowiedź autor podaje w zadziwiająco przystępny i zrozumiały. Mamy także ciekawostki czy nawet dialogi między bohaterami. I mimo, że nie jest to normalna książka, a pozycja naukowa, czyta się ją naprawdę łatwo.
Nie bardzo wiem, jak jeszcze mogę opisać "Kosmos", więc przejdźmy już do zakładki...

Bohaterowie
Główny bohater tej książki, to narrator, zapewne autor, opisujący i przybliżający nam piękno i niesamowitość kosmosu. Poza tym na kartach lektury przewijają się też dialogi dwóch osób, pytającego i wyjaśniającego. 
O bohaterach nie wiemy praktycznie nic. Jak się nazywają? Kim są? Ile mają lat? W pozycjach naukowych ciężko opisywać bohaterów, ale skoro już podjęłam się wyzwania recenzji, spróbuję podołać temu ciężkiemu zadaniu. 
Postacie są inteligentne, ciekawskie, szybko łączą fakty. Mają interesujące, czasem zabawne wypowiedzi. Ich teksty i pytania nie nudzą, a jedynie wzbudzają naszą ciekawością. Mimo to, autor mógłby przybliżyć nam ich bardziej. Słuchaliśmy ich, a jednak prawie nic o tych bohaterach nie wiemy.
Ocena: 4/5

Fabuła
I znowu schodki. Ale wybrnę :D
Fabuła opiera się tutaj na przekazywaniu faktów, informacji, ciekawostek. Ciężko powiedzieć, że akcja rośnie lub maleje- tutaj powiem, że jedne tematu były ciekawsze, inne mniej. Nie jest to oczywiście wina autora lub bohaterów. Jednak z ręką na sercu powiedzieć można, że niektóre rozdziały podobały mi się bardziej.
Mimo tego zrozumiałam dziesięć razy więcej niż z podręcznika od fizyki. I za to brawa ;)
Ocena: 4/5

Styl pisania   
Tutaj "wyjątkowo" nie mam żadnych zastrzeżeń. Jak już wspominałam-łatwy, przystępny, ale nie banalny, z lekką nutką naukowości i zaciekawiający. Widać, że osoba mówiąca zna się na rzeczy, a na napisaniu takiej ilości stron spędziła naprawdę wiele czasu! Tematy "Kosmosu" to 
1. Ta opowieść
2.Wszechświat
3.Galaktyka
4.Gwiazdy
5.Planety
6.Ziemia
7.Życie,
z czego każdy dział ma średnio 25 stron. A nie nudzi ani jedno zdanie. 
Ocena: 5/5

Okładka
Wow. Tak to można opisać.
Nie wiem, jakim cudem i jakim sposobem zdjęcia w tej książce są tak piękne, realistyczne i żywe. Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, ile czasu zajęło przygotowanie "Kosmosu".
Dodatkowym, ale ogromnym plusem zawartości książki są proste doświadczenia, jakie każdy z nas może bez większych problemów wykonać w domu, a które przybliżają nam zasady i logikę Wrzechświata. Wszystkie takie doświadczenia są także, oprócz szczegółowego opisu, dokładnie narysowane, tak więc przy ich realizacji nie ma nawet najmniejszego problemu.

Ocena: 5/5

OCENA KOŃCOWA: 18/20
PODSUMOWANIE: "Kosmos" Tomasza Rożka to dzieło przybliżające sekretu kosmosu jak żadne inne. Przeznaczona zarówno dla młodszych jak i starszych czytelników nie zanudzi nikogo, a czytelnik po skończeniu jeszcze długo będzie oczarowany pięknymi zdjęciami, a dzięki stylowi pisania informacje pozostaną w jego głowie na długo.
~~
Uff, nawet nie wiecie, o ile ciężej od zwykłej powieści jest zrecenzjować książkę naukową! Mimo tego to fajna zabawa, coś nowego :) 
Miłej soboty!