10/24/2015

Albo albo TAG



Dzisiaj prezentuję Wam ‘albo albo Tag’, który ja poznałam dzięki Mai z „Jestem Maja.K”. W tym Tagu chodzi o wybranie jednej z dwóch kategorii książkowej. Tak więc zapraszam ;)



1. Wolisz czytać tylko trylogie czy tylko powieści jedno tomowe?

Przy tym pytaniu nie zastanawiałam się ani przez chwilę, od razu wybierając-tylko trylogie. Nie lubię, kiedy historia szybko się kończy, a jako że mam szczęście zwykle trafiać na interesujące mnie pozycje, jeden tom to byłoby po prostu za mało. Rozumiem, że niektórzy wolą przeczytać powieść jednotomową, a potem dopisać sobie w wyobraźni resztę (czasem też tak robię), ale to jednak nie to samo :) Przyznaję, są trylogie napisane po prostu na siłe, a każda kolejna część jest gorsza od poprzedniej, a człowiek żałuje, że przeczytał kolejne tomy. Mimo to zdecydowanie podpisuję się pod trylogiami. Ktoś jeszcze?



2.Wolisz czytać tylko autorki czy tylko autorów?

O kurczę, mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona do czytania książek tylko autorów lub tylko autorek. Mimo, że moje większość moich ulubionych książek napisali autorzy, zdecydowanie częściej sięgam po lektury napisane przez kobiety. Streszczając, sprawa wygląda tak: moje ulubione książki zostały stworzone przez mężczyzn, ale większość genialnych książek napisały kobiety. Więc jeżeli już muszę, koniecznie i ostatecznie muszę wybrać, stawiam na autorki.



3.   Wolisz kupować książki tylko w Empiku czy na stronach internetowych?

Hm, jak już pisałam w poprzednim Tagu, ja nie kupuję książek. OK, rozumiem, że dla niektórych ludzi to nie zrozumiałe, ale takim typem człowieka jestem :D   Mimo to jeżeli już zdecydowałam się kupić książkę, to tylko w Empiku, osobiście. 
Jeśli chodzi o kupowanie książek przez internet, to zamówiłam tylko 2 książki (hm, tak szczerze to bardziej zrobiła to przyjaciółka, a ja oddałam jej pieniądze) (no dobra, jeszcze nie oddałam. Ale odddam).



4.  Wolisz, żeby wszystkie książki zostały zekranizowane czy przekształcone w serial?

Tutaj muszę zwrócić uwagę na słowo „wszystkie”, ponieważ zdecydowanie nie chciałabym ekranizacji każdej książki, jakiej przeczytam! Czasem lepiej, by lektura została po prostu lekturą.

Ale przechądząc do odpowiedzi na właściwe pytanie- zdecydowanie zekranizowane. Nigdy nie oglądałam seriali książkowych, typu „Pamiętniki Wampirów” czy „Grę o tron”, ale widziałam chyba wszystkie ekranizacje przeczytanych przeze mnie książek, np „Harry Potter”, „Igrzyska Śmierci” czy „Niezgodna”. Poza tym w zdecydowanej większości wolę obejrzeć film i „mieć to już za sobą”, niż czekać co tydzień, potem coś mi wypadnie, nie obejrzę odcinka, nie będe wiedziała o co chodzi... Podsumowując i streszczając: filmy.



5.  Wolisz czytać 5 stron dziennie czy 5 książek tygodniowo?

Błagam, nie wytrzymałabym czytając pięć stron dziennie! Książki, które czytam w około 3 dni, mają mniej więcej 300 stron. Czyli zamiast w 3 dni, przeczytałabym je w *tutaj nastąpiło długie liczenie i parę sprzecznych wyników* 60 dni! 2 miesiące! Przy jednej książce! Dramat!

Zdecydowanie wolę czytać 5 książek tygodniowo. Nikt nie powiedział, jakiej mają być długości, więc w razie potrzeby zawsze mogę przeczytać 5-stronową książkę dla dzieci :D



6.  Wolisz być profesjonalnym recenzjerem czy autorem?

Od kiedy tylko nauczyłam się czytać i pisać, od zawsze marzyłam, aby napisać książkę. Tematyka oczywiście wciąż się zmieniała: najpierw, jako 6-latka o księżniczce kucyków, potem jakieś fantasy o złotym kamieniu i wiedźmach... No, mało ważne, ale zdecydowanie wolałabym być profesjonalnym autorem. Oczywiście miło byłoby być cenionym recenzjerem, którego opinie pojawiają się na okładkach, a autorzy proszą o zrecenzjowanie ich książek, ale to jednak nie to samo... Najlepsze jest to, że mogę być tym autorem. Nie mówię, że od razu profesjonalnym, ale po wielu błędach i nauczkach... Kto wie? Nie jest to marzenie nie do spełnienia.



7.  Wolisz czytać dwadzieścia swoich ulubionych książek w kółko czy tylko nowe książki?

To chyba jasne i oczywiste, że, podobnie jak większość, wybieram drugą opcję. Z moich ulubionych książek tylko „Percy’ego” i „Zwiadowców” przeczytałam więcej niż raz. Gdybym robiła tak ze wszystkimi moim książkami...Błagam, życie stałoby się takie nudne!

Oczywiście cieszę się, że mam wybór, bo co jakiś czas wracam do tych najlepszych pozycji.



8.   Wolisz być bibliotekarką czy profesjonalnym sprzedawcą książek?

Szczerze, nie myślałam wcześniej o żadnej z tych prac.

Jako bibliotekarką mam więcej czasu wolnego i mniej pracy, co znaczy, że czas mogę przeznaczyć na czytanie. Niby ideał, ale już gorzej z zarobkami. Dlatego wybrałabym chyba być sprzedawcą, ponieważ tam też wszystko kręci się w wokół książek, a mamy szansę poznać więcej nowych osób, co jest dla mnie bardzo ważne.



9.   Wolisz czytać tylko ulubiony typ literatury czy wszystko poza ulubionym typem literatury?

Problem polega na tym, że to pytanie nie bardzo mnie dotyczy, ponieważ już czytam tylko ulubiony typ literatury (fantastyczno-przygodowe). To prawda, zdarza mi się czasami przeczytać jakiś romans czy obyczajówkę, ale zdarza się to tak rzadko, że bez większego problemu zrezygnowałabym z nich na rzecz dobrej, starej, prawdziwej przygodówki fantastycznej. Jednak, jak już wspominałam, cieszę się, że mogę czytać co i kiedy chcę.



10.  Wolisz czytać tylko książki fizyczne czy ebooki?

Na to pytanie też już odpowiadałam w poprzednim Tagu, razem z wytłumaczeniem i głębszym tekstem więc napiszę tylko: książki fizyczne. Nigdy, w całym życiu nie czytałam ebooka i jak na razie nie zamierzam.



I tutaj już Was żegnam, dziękując, że wytwaliście (jaką mam nadzieję) do końca. 
W życiu każdego recenzenta nadchodzi taki moment, że "wypada" kogoś nominować :) A więc ja prosiłabym o wykonanie tego Tagu Nurię Carax z Książkopatii  i Milenę z Łaciaty blog książkowy :) Powodzenia ;)




10/23/2015

"5 książek, które..." [2]

Niedawno pojawił się post "5 książek, które...pokochałam najbardziej". Teraz stwierdziłam, że czas na coś odwrotnego, czyli:
5 książek, które mnie zawiodły.
Pozycje są ponumerowane od tej najgorszej  (czyli tej, na której zawiodłam się najbardziej) do najlepszej .
*Aha, i chciałabym dodać jeszcze jedną rzecz: to, że na jakiejś książce się zawiodłam, nie zawsze znaczy, że mi się ona nie spodobała. Zresztą, wszystko wyjaśnię w opisie ;) * 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 1.Trylogia czasu 
 Krótki opis: historia opowiada o dziewczynie, która odkrywa, że potrafi przenosić się w czasie. Do tego dodajemy oczywiście złego bohatera, aroganckiego przystojnego chłopaka, na które towarzystko główna bohaterka jest skazana, i chociaż twierdzi, że go nienawidzi, marzy o nim nocami, mdłych bohaterów i dłużącą się akcję. A, i jeszcze, jak dla mnie, jeden z najsłabszych romansów, jakie czytałam. Jedynie końcówka III tomu (nie raz zastanawiałam się: jak ja tam dotarłam?) stanowiła niejakie zaskoczenie. Ale i tak, "Trylogia czasu" bardzo mnie zawiodła. A Gideon plus Gwendolyn? Kompletnie-nie-zaskoczenie, kompletnie-wyprane-z-emocji. Jak dla mnie, oczywiście. Przepraszam fanów :D
*Czy książka mimo tego podobała mi się? Średnio. Nie powiem, że nie, bo czytałam gorsze, ale liczyłam na coś zupełnie innego (lepszego)* 

 Wstawiam niepolską okładkę, bo jakoś bardziej do mnie przemawia, chociaż nasza też jest piękna.


2.Kosogłos
 Od razu uprzedzam: lubię Igrzyska Śmierci, Kosogłosa nawet też. Więc o co chodzi? O te ostatnie 150 stron. Akcja dłużyła się poprostu jak guma do żucia. Albo coś bardziej rozciągliwego, nie wiem. Niestety, stwierdziłam, że po prostu nie dam rady tego dokończyć (przeczytałam sam epilog). Wydaje mi się, że nie muszę tu się zbytnio rozpisywać o czym są "Igrzyska", bo większość z Was napewno gdzieś o tym słyszało.
*Czy książka mimo tego podobała mi się? Bardzo. Może nie uwielbiam, ale miło wspominam czas spędzony przy "Igrzyskach śmierci"*






3. Xanth     
   Wiem, pewnie mało kto słyszał, więc jeśli ktoś lubi nudne i dziecinne fantasy to odsyłam Was tutaj.
Cóż, powtarzam się, ale to, co przeczytaliście wyżej, to tylko moje zdanie, i to po połowie lektury pierwszego tomu.
Dlaczego więc "Xanth" nie znalazł się na pierwszym miejscu, skoro mam o nim taką opinię? Ponieważ niewiele od niego oczekiwałam. To znaczy miałam nadzieję, że mi się spodoba, ale nie czekałam na nią tak długo i niecierpliwie jak na dwie powyższe.

*Czy książka mimo tego podobała mi się? NIE. Jedno, wielkie, zdecydowane NIE*
 
4.Władcy pierścieni
Zdziwieni? Gdzieś już o tym pisałam, że kocham flim, ale odpadłam już po pierwszym tomie trylogii. Pomysł na fabułę, bohaterowie, miejsca, wszystkie piękne i wspaniałe (naprawdę, bo to brzmi trochę jak ironia :D ), ale styl pisania... Postawiłam sobie za punkt honoru spróbować jeszcze raz zabrać się do "Władców pierścieni", ale są oni na jednej z ostatnich pozycji mojej listy książek, które chcę przeczytać. A mam ich sporo. Naprawdę sporo. 
No, i pewnie spore znaczenie miały moje oczekiwania i miliardy dobrych opinii o tej książce. Jednak nie mogłam dać jej wyżej (w kategorii zawodzenia mnie [?]), bo widać, że Tolkien miał ogromny talent.
*Czy mimo tego książka podobała mi się? Bardzo! To dobra książka, naprawdę!*
  

5. Gwiazd naszych wina 
Ta książka znalazła się na ostatnim miejscu z prostego powodu-była genialna. John Green wykreował naprawdę cudnych bohaterów i spisał naprawdę cudną historię. No, więc logiczne jest pytanie "dlaczego ta książka znajduje się na tej liście?". Po prostu, oczekiwałam czegoś więcej, po tych wszystkich pozytywnych opiniach. Hm, może teraz troszkę przeczę temu, co napisałam przed chwilą, ale nie wylałam ani jeden łzy (nawet nie wiedziałam, gdzie miałam płakać. Może na tym, gdzie płaczą wszyscy? Wiecie, o co mi chodzi, prawda?), a historia Hazel i Gusa nie zostawiła za sobą żadnej nauki. Nie nauczyłam się dzięki niej korzystać z życia (co dała mi inna książka (patrz: tutaj, punkt 2).
*Czy mimo to książka podobała mi się? Oczywiście, nawet bardzo! Przeczytałam w jeden wieczór i chętnie sięgnełabym po kontynuację*
 (wstawię oryginalną okładkę, o której pewnie mało kto już pamięta :D )
~~
Oto moje "5 książek, które...mnie zawiodły". Przepraszam wszystkich fanów jakiejkolwiek wymienionej wyżej lektury :) 
Umiecie napisać swoją taką listę? Piszcie w komentarzach, a także jakie zdanie macie o mojej liście :)
 

10/17/2015

(#9) "Girl Online" Z. Sugg

"Girl online" skończyłam około 10 minut temu i od razu zabrałam się do pisania tej recenzji. Po internecie krążą opinie, że "każdy bloger znajdzie w Penny cząstkę siebie", dlatego jak najszybciej chciałam sięgnąć po pierwszą powieść amerykańskiej blogerki i youtuberki, Zoelli  Sugg. Zapraszam więc do poznania mojego zdania na temat powieści, o której teraz tak głośno (zwłaszcza, że wychodzi II tom!).


Główna bohaterka, Penny Porter, od roku pisze anonimowego bloga, na którym pod pseudonimem "Girl Online" dzieli się szczegółami i sekretami ze swojego życia codziennego. Mimo, że jej blog osiągnął ogromną popularność (w rok 1000 obserwatorów-czy to nie marzenie każdego z nas? :) ), ze znajomych Penny wie o nim tylko jej najlepszy przyjaciel.
Gdy podczas szkolnego przedstawienia dochodzi do naprawdę paskudnego incydentu, Penny wraz z rodzicami i przyjacielem udaje się do Nowego Jorku na okres świąteczny.
Tam dziewczyna poznaje Noaha, przystojnego gitarzystę, w którym powoli zaczyna się zakochiwać. Penn czuje, że odnalazła bratnią duszę, co też szczegółowo opisuje na blogu.

Jednak Noah ma pewien sekret. Sekret, przez który życie Penny przybierze naprawdę zły obrót. Czy dziewczyna będzie miała dość odwagi, by zmierzyć się z hejterami i Dawną-Najlepszą-Przyjaciółką-Która-Okazała-Się-Totalnym-Złem? I czy wybaczy Noahowi?

Fabuła
Świetna! Wiem, powinnam napisać coś ambitniejszego, albo przynajmniej poczekać chwilę zanim zabiorę się do pisania, ale, jak już wspominałam, "Girl Online" skończyłam ok. 10 minut temu, więc jestem mocno zakochana w tej książce. 
Bardzo spodobał mi się pomysł głównej bohaterki jako blogerki. Dziewczyna pisała naprawdę świetne posty, dzięki czemu książka nie była zwykłym romansem-obyczajówką. Dzięki fabule lektura uczy wiary w siebie, samoakceptacji, umiejętności pokonywania strachu i siły, by coś zmienić.Naprawdę, od tej książki nie da się oderwać! Nie wiem, jak to lepiej określić, więc po prostu dam maxa :D
Ocena: 5/5

Bohaterowie
Napisałabym, że to największy plus tej historii, ale to nieprawda, bo jest nim chyba wszystko ;D Zazwyczaj opisuję tylko głównych bohaterów, ale teraz muszę, no poprostu muszę wspomnieć o tych wszystkich, których pokochałam i znienawidziłam.
-> Penny: przeciętna w realnym świecie, będąca niemal inną osobą na blogu. Tylko tam, jak pisze, "nie musi udawać i może być sobą". Kocha robić zdjęcia i chce w przyszłości związać z tym swoją pracę. Jest wierna, uparta, przyjacielska i oddana. 
->Elliot: najlepszy przyjaciel Penny.Jest szczery, zabawny, nieprzerysowany i chodzącą encyklopedią. Wspomaga Penny niemal zawsze, często zrywając się o 6.30, by jej pomóc.
->Noah: chłopak, którego poznaje Penny w Nowym Jorku. Świetnie gra na gitarze, jest szczery, zabawny, uroczy i romantyczny. Widać, że bardzo zależy mu na Penny. 
->Rodzina Penny, czyli rodzice i starszy brat Tom: idealna, zabawna rodzinka
->Megan i Olle: od początku wiedziałam, że Penn i Ollie nie będą razem. Nie przewidziałam za to *sprawy_dotyczącej_Megan_której_nie_zdradzę*, za co duży plus :)
Napisałabym też o rodzinie Noaha, ale to byłby spoiler. Najlepiej odkryć to samemu.
No, mam nadzieję, że za bardzo się nie rozpisałam. Jeśli tak, to przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :D
Ocena: 5/5

Styl autorki
No i tutaj posypią się kolejne plusy. Styl Zoe jest tak szczery, tak prawdziwy i tak zabawny, a posty Penny tak naturalne i motywujące, że...Hm, teraz powinnam dodać że "coś tam", ale jakoś nic mi nie pasuje. Nieważne. I znów daję max.
5/5

Okładka
Baardzo mi się podoba. Jedna z moich ulubionych okładek. Jak wnioskuję, są to zdjęcia Penny, co uznaję za super pomysł. Czcionka jest czytelna, zarówno na okładce, jak i postach Penny. 
Bardzo cieszę się też, że tłumacz nie zmienił tytułu. "Dziewczyna online" czy "Dziewczyna w internecie" brzmi, jak dla mnie, mniej zachęcająco.
Ocena:5/5

OCENA KOŃCOWA: 20/20
PODSUMOMWANIE: Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, 20 punktów na 20 to u mnie rzadkość. Mam nadzieję, że poza świetną narracją, ciekawym pomysłem czy piękną okłądką będzie to dla Was kolejny atut zachęcający do sięgnięcia po "Girl Online" Zoelli (Zoe) Sugg.
(Autorka "Girl online" i jej książka)

10/14/2015

Nowa seria "5 książek, które..." [1]



Do tego czasu na blogu pojawiały się, jak obiecałam, przynajmniej dwa posty tygodniowo. Od teraz jednak chciałabym wprowadzić coś stałego. Chodzi mi tutaj o moją nową serię „5 książek, które...”. Co tydzień będę dodawać tego typu post zaczynający się od zdania „5 książek które”. Tematyka będzie różna :)

Pomyślałam sobie, że zacznę dzisiaj, tutaj, teraz, aby pokazać o co mi chodzi. Tak a więc zapraszam!

~~

„5 książek, które...” #1

Zaczynamy od czegoś prostego, a mianowicie- 5 książek, które pokochałam najbardziej.



1.          Na pierwszym miejscu dam (wszyscy już to wiedzą, prawda?) „Zwiadowców” Johna Flanagana. Kocham tą serię, kocham każdą postać, przygodę, miejsce i tekst. Śmiało mogę powiedzieć, że ta książka ukształtowała mój charakter.
 

2.          O ile pierwsze miejsce mogłam przyznać bez trudu, o tyle długo musiałam się zastanawiać nad miejscem II. W końcu dałam jednak „Dawcę” Lois Lowry, który sam w sobie jako książka nie był niczym szczególnie niezwykłym. Mnie chodzi bardziej o ślad, jaki zostawiła we mnie historia Jonasza. To dzięki tej lekturze zaczełam zupełnie inaczej i patrzeć na świat i doceniać to, co mam (chociażby kolory, wzrok, uczucia czy wspomnienia...).
 

3.          Tym razem bez przedłużania, na III miejsce wybrałam „Sagę o Merlinie” T.A.Barrona, a szczególnie jej pierwszy tom. „Merlin” był chyba pierwszą książką typowo fantastyczną, którą całkowicie pokochałam i od której nie mogłam się oderwać. No i dowiedziałam się wielu zaskakujących faktów o samym czarodzieju, z którym kiedyś jedyne spotkanie miałam podczas animowanego „Króla Artura” i powiedzonek „Na Merlina!” w Harrym Potterze.
I ta okładka...Oficjalnie przyznaję order "Najpiękniejszej okładki książek fantasy" (obok Zwiadowców) książce "Merlin. Nieznane lata" T.A.Barrona (brawa, oklaski) :D
 

4.          No i miejsce IV. Nie mam zielonego pojęcia, co tutaj wstawić. „Harry Potter”? „Percy Jackson”?,,Dzielny Despero”, książka z mojego dzieciństwa?Po naprawdę długich rozmyślaniach, czytaniach recenzji i wspominaniach, wybieram „Harry’ego Pottera”. Kiedyś miałam na tej serii fioła, teraz tylko (?) bardzo ją uwielbiam. Saga o młodym czarodzieju to teraz taki klasyk, który trzeba znać, ale to miano seria otrzymała zupełnie zasłużonie. J.K.Rowling odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty. No i to dzięki przeczytaniu „Harry’ego” pojechałam na pewny świetny obóz, o którym Wam już wspominałam :)
 

5.          No i ostatnie miejsce w tej zaszczytnej piątce. „Kim jesteś, Sky?”? „Kroniki Pradawnego Mroku?” „7 razy dziś”? „Dzielny Despero”? Tu miałam chyba jeszcze większy dylemat niż przy poprzednim punkcie. Każda z wymienionych wyżej pozycji w pełni zasługuje na to 5 miejsce.

 No, ale jak to często bywa, trzeba wybrać. Minimalnie lepsza od swoich rywalek okazała się dla mnie lektura „Dzielny Despero”. I jak w punkcie drugim, sama w sobie ta książka czymś bardzo szczególnym nie jest, ot, zwykła historyjka dla dzieci. Tutaj bardziej chodzi mi o zaznaczenie, podkreślenie wspomnień, jakie się z opowieścią o dzielnej myszce wiążą. 
 

~~

Oto moje „5 książek, które...pokochałam najbardziej”. Potraficie wymienić swoje 5? Wiem, że
 


, ale w Was wierzę :D

No i standardowe pytanie: podoba Wam się taka seria?

10/10/2015

(#1byH.) "Candy" Kevin Brooks

 Niezbyt popularna młodzieżówka.Czego się spodziewać? Narkotyki, alkohol, przemoc...  
 Miłość od pierwszego wejrzenia, czy poprostu  zwykłe młodzieńcze zauroczenie?


Opis okładkowy:
Jak we wszystkich swoich powieściach, tak i tym razem, Kevin Brooks nie oszukuje swoich czytelników. Rzeczywistość, którą przedstawia, na poły okrutna i bezwzględna, na poły piękna i pełna nieodpartego uroku, wciąga czytelnika swoją prawdziwością.

W życiu Joe wszystko zmieniło się od chwili, kiedy spotkał Candy. Co takiego przyciągnęło jego wzrok? Jej włosy, uśmiech, a może sposób poruszania się?
Joe myśli o Candy dzień i noc, uczucie do niej wyraża także poprzez muzykę. Ale Candy zabiera go do swojego świata: gorzkiej otchłani narkotyków, przemocy i rozpaczy.
Kiedy ponura prawda wychodzi na jaw, Joe musi zdecydować, czy miłość i nadzieja – oraz oczywiście Candy – warte są walki. I jak uciec przed niebezpieczeństwem, które czai się za każdym rogiem. 
Fabuła:
Hmm... Sięgnęłam po tą książkę zupełnie spontanicznie, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i podchodziłam do niej bardzo sceptycznie. Jednak zostałam pozytywnie zaskoczona, książka trzyma w napięciu, w wielu momentach zagryzałam zęby w obawie o los bohaterów. Akcja była wartka, a ja pochłaniałam strony w mgnieniu oka. Nie mam co się rozpisywać tylko przyznać maxa.
Ocena 5/5 

Bohaterowie: 
-Tajemnicza Candy, która wciąga nas do swojego świata.
-Typowy nastolatek Joe, musi teraz podjąć wiele trudnych decyzji, które wywracają jego świat do góry nogami.
Uważam, że głównych bohaterów nie da się nie polubić, mimo iż Candy nie jest przykładem godnego i wymarzonego życia.
Brooks wprowadził także kilku czarnych charakterów, którzy  dodają książce odrobinę dreszczyku.
Ocena 5/5

Styl autora:
Powiedziałabym, że nie mogę się do niczego przyczepić, a jednak. Odejmuję jeden punkt za zakończenie, a dokładniej za ostatnią stronę, jest ona wielką niewiadomą-dosłownie.
Ocena 4/5 

Okładka:
Nie jest może idealna, ale uważam, że ma w sobie to coś, co sprawiło, ze przykuła moją uwagę.
Ocena 4,5/5

OCENA KOŃCOWA: 18,5/20

Podsumowanie: 
"Candy" została jedną z moich ulubionych książek i wydaję mi się, że jedyną w swoim rodzaju.
~H.


Ale o co chodzi?
Jakie by H.?
 Ach, nie przedstawiłam się, wparowałam na tą stroną niczym nieproszony gość. Poznajcie mnie, jestem Hania, przyjaciółka założycielki tego bloga, ofiara jej książkomaniactwa. Zostałam wciągnięta przez Polę w ten nałóg, jakim jest czytanie i już od roku nie mogę się od niego uwolnić. Najbardziej polubiłam: romanse, obyczajówki, lekką fantastykę i książki młodzieżowe. Będę czasami tutaj zaglądać, w wolnych chwilach pisać coś dla Was. Jeżeli chcecie się ode mnie uwolnić jak najszybciej zgłoście to w komentarzu, a napewno nie będę się narzucać.

(#8) "Jak cię wykraść, Phoenix?" J.Stirling

| Tom 1: "Kim jesteś, Sky?"|



Przed Wami II tom bestsellerowej sagi o braciach Benedictach. Tym razem zostawiamy w spokoju Zeda i Sky, pozwalając im nacieszyć się sobią, a przechodzimy do Yvesa i jego przeznaczonej...




Phoenix odkąd pamięta żyje w nielegalnej społeczności sawantów (osób o ponadnaturalnych mocach), której członkowie używają swoich zdolności do niecnych celów. Lecz, co najdziwniejsze, nikt nie zatrzymuje tego, co ukradł, dla siebie. Każdy łup wpada w ręce Widzącego, jedynego i niekwestionowanego przywódcy wspólnoty.

Phoenix jak co dzień wykorzystuje swoje dary (zdecydowanie niebanalne: potrafia zamrażać czas i czytać w myślach), aby okradać niewinnych turystów. Tym razem jednak otrzymuje specjalny rozkaz od samego Widzącego: ma okraść Yvesa Benedicta, zdolnego i bogatego studenta. Wszystko jednak komplikuje się,gdy jej ofiara nie dość, że nie poddaje się jej zdolnościom, to jeszcze udaremnia kradzież.

Lecz jeśli Phoenix wcześniej sądziła, że to to zdarzenie zmieni jej życie, nie miała racji. Ponieważ to właśnie Yves jest jej Przeznaczonym...

Widzący dostrzega w prawie najmłodszym Benedictcie idealną ofiarę: wie, że zrobi wszystko, by ratować ukochaną Phee. Nawet zdradzi własną rodzinę...



Fabuła

Kiedy przeczytałam „Kim jesteś, Sky?”, myślałam, że pani Stirling osiągnęła szczyt swoich możliwości. Cóż, nie czytałam jeszcze „Jak cię wykraść, Phoenix?”, więc chyba możecie mi to wybaczyć.

Obecnie jestem już po lekturze trzeciego tomu i mogę stwierdzić, że II część podobała mi się najbardziej. Jednak saga o braciach Benedictach ma to do siebie, że każda część jest świetna i idealnie napisana, ale to drugi tom miał to COŚ.

Nie wiem, co mogę uznać za największy plus tej historii. Bohaterów? Przygody? Humor?

W „Jak cię wykraść, Phoenix?” pojawiają się nam dobrze znane postacie (Zed, Sky i reszta rodzina Benedictów), ale bez problemu można by zacząć tę niesamowitą trylogię od tego właśnie tomu.

Do końca, do ostatniej strony, nie mogłam przewidzieć, co zdaży się dalej. Takie książki kochamy chyba wszyscy...więc jak dać coś innego niż 5?

Ocena: 5/5



Bohaterowie

Tutaj nie będę się już skupiać na Zedzie i Sky, których opisałam wcześniej, a zajmę się Yvesem, którego przecież w I tomie prawie nie poznaliśmy i samą Phoenix.

Jak to się przyjęło, „Panie mają pierwszeństwo” (~Effie), więc zaczniemy od Phee.

Bardzo ją polubiłam od samego początku, z miejsca stała się jedną z moich ukochanych bohaterek tej trylogii. Kocham postacie takie jak ona: wyraziste, pewne siebie, nie dające się zastraszyć, ale nie samolubne czy przekonane o własnej idealności (chociaż miała ku temu powody- jak dla mnie była idealna). Szczególnie pokochałam ją za wierność, jaką okazywała przyjaciołom i to...że czasem umiała się poddać. Przestać walczyć, by na dłuższą metę wygrać.

Jeśli chodzi o Yvesa-zaskakiwał mnie swoimi pomysłami i decyzjami przez całą książkę. Podobało mi się też to, JAK walczył o Phee (nie: „...że walczył o Phee”, bo to jego przeznaczona, to chyba logiczne :) ).

Ale co do nich razem...Tak, są kompletnymi przeciwieństwami a „przeciwieństwa się przyciągają”, ale myślę, że gdyby nie ta cała moc przeznaczonych, nigdy nie zostaliby razem. Mimo to muszę dać 5, bo kocham tu każdą postać <3

Ocena: 5/5



Styl autorki

Przeczytałam książki wielu autorów. Ale to Joss Stirling góruje na jednym z trzech zaszczytnych pierwszysch miejsc (Obok „Zwiadowców” i „Percy’ego Jacksona”). Kocham jej styl pisania i nie mam jej nic a nic do zarzucenia. Nie wiem, skąd ona bierze te wszystkie pomysły na teksty, humor i opisy.

Ocena: 5/5



Okładka

Minimalnie brzydsza od „Kim jesteś, Sky?” ale nadal tak piękna, magiczna i tajemnicza, że muszę dać 5/5.

Ocena 5/5



OCENA KOŃCOWA: 20/20 (!)

PODSUMOWANIE: „Jak cię wykraść, Phoenix?” Joss Stirling to najlepszy tom trylogi o braciach Benedictach. Autorka miesza tu jeszcze więcej humoru, przygody, oryginalności i miłości niż w pierwszym i ostatnim tomie (które i tak same w sobie są świetne).

10/09/2015

(#7) "Ty, ja i fejs" J.Asher & C.Mackler




Jak trafiłam na tę książkę? Najpierw poleciła mi ją koleżanka, potem jakoś zobaczyłam ją w bibliotece…Czy żałuję, że ją przeczytałam? W sumie nie,bo miałam zajęcie na jeden wieczór,  ale niewiele straciłabym, gdybym tego nie zrobiła. 





Jest rok 1996. Siedemnastoletnia Emma dostała od swojego ojca komputer, co w tamtych czasach znaczyło naprawdę wiele. Josh, przyjaciel Emmy, który mógłby być kiedyś jej chłopakiem, ale wszystko zepsół (serio, wszystko!), dał jej link do...facebooka. Należy też wspomnieć, że ten portal zostanie założony dopiero za kilka lat...

Emma, pod wpływem chwili, loguje się do swojej przyszłości. Jej wpisy sięgają piętnastu lat do przodu. Z kim jest w związku? Jakich ma znajomych? Czy jest szczęśliwa?

Gdy dziewczyna czyta swoje wpisy, wnioskuje, że jej życie za paręnaście lat będzie okropne i że koniecznie musi je zmienić. Właśnie dlatego zaczyna eksperymentować z przyszłością... Czy odnajdzie prawdziwą miłość? A może... facebook nie zawsze jest najlepszym przyjacielem i doradcą?



Fabuła

Jak już pisałam, sama z siebie raczej nie sięgnęłabym po tę książkę. Zdecydowanie nie kręcą mnie nastolatki, które kłócą się z przyjacielem (oczywiście z jego winy te kłótnie wynikają, bo jakżeby inaczej!), a potem przez pół roku mają trzech kolejnych facetów...

(Dlatego też nie polubiłam zbytnio bohaterów,ale o tym potem). Co do fabuły, jest ona w miarę ciekawa, no bo wiecie-co byście zrobili, gdybyście dostali linka do swojego fejsa, tylko że za piętnaście lat? I gdyby okazało się, że nie jesteście szczęśliwi?

Narracja książki przeskakuję z Emmy na Josha i z Josha na Emmę, co uważam za spory plus. Nie zawsze pasuje mi pomysł dwóch narratorów, ale tutaj nie wyobrażałabym sobie tej książki z perspektywy tylko jednego z nich. Akcja rozwija się stopniowo, choć, muszę przyznać, za wielę jej tam nie ma. Cała książka kręci się wokół dwóch tematów: igrania z przyszłością, którą chcą zmienić (lub nie) bohaterowie i związku (lub nie) Emmy i Josha. Mało akcji, czasami nudnawa-to zdecydowanie nie moja bajka. Tutaj niestety nie mogę dać zbyt wysokiej opinii- jedyny plus za dwójkę narratorów i pomysł.

Żałuję też, że nie rozwiązał się temat związku Davida, brata Josha i sprawy dotyczącej Kellan, przyjaciółki Emmy *nie spojlerując :) *

Ocena: 3/5



Bohaterowie

I tutaj, niestety, posypią się kolejne minusy.

Zdecydowanie, ani trochę nie polubiłam Emmy. Dziewczyna jest samolubna, zgrywająca pokrzywdzoną przez los i miejscami nieszczera. Ma pretensję do Josha, że spotyka się z pewną dziewczyną (mimo, że sama odrzuciła jego miłość zaledwie pół roku temu!),gdy sama miała w tym czasie około trzech chłopaków, a już lata za następnymi. Mało kto w mało jakiej książce wkurzał mnie tak jak ona.

Co do Josha, nie jest może moim idealnym bohaterem, ale zdecydowanie polubiłam go bardziej od  Emmy (każdego polubiłam bardziej od Emmy). Nie mam mu wiele do zarzucenia: jest szczery, roztropny, uważny i oryginalny, nie poddaje się. Za niego mogę dać autorkom duży plus J Jedyne, co nie podobało mi się w Joshu, było nazwanie Sydney „nieco zadufaną w sobie”. Według mnie dziewczyna wcale, a wcale taka nie była, wręcz przeciwnie! Przykładając cytat:

„-Trochę gram w nogę-powiedziała.

-I jak ci idzie?-spytał Josh.

-Nie najgorzej-uśmiechnęła się-ale nie jestem tak zakręcona wokół sportu jak moje siostry”. A jak przyznał sam Josh-Sydney grała świetnie. Moim zdaniem chłopak nazwał ją tak, bo była inna od niego, bo zadufanie w sobie pasuje do osób ze sfery Sydney. Bo każdy tak myśli, więc on też.

Co do Kellan i Tysona raczej lubiłam ich oboje, jednak miejscami Tyson denerwował mnie swoimi głupimi żartami czy tekstami. Co do Kellan, miejscami dziwiłam się, że wytrzymuje z Emmą. Według mnie główna bohaterka nie zasługiwała na taką przyjaciółkę. No, ale może autorki chciały ukazać je jako TOTALNE przeciwieństwo?

Ocena: 3/5



Styl pisania autorek

Tutaj, muszę przyznać, trochę mnie zaskoczyły. Myślałam, że będzie to słaby romans z nutą s-f, ale dzięki stylowi pisania zadziwiająco szybko przeczytałam tą książkę. Nie mam chyba nic do zarzucenia. Idealnie wykreowały wszystkich bohaterów, tak, że wydawali się niezwykle realistyczni. Czasem miałam ochotę spotkać ich na żywo, co rzadko mi się zdarza, nawet przy fantasy, które są moim ulubionym gatunkiem.

Ocena: 5/5



Okładka

Nie, nie i jeszcze raz nie. Ta okładka jest na wielkie NIE.

Chłopak i dziewczyna na okładce (to Josh i Emma, prawda? Bardziej pasują mi na Tysona i Kellan) ani trochę nie wpasowali mi się w moje wyobrażenia o ich wyglądzie. Wygląda to tak, jakby wzięli pierwszą lepszą ładną dziewczynę i pierwszego lepszego przeciętnego chłopaka i kazali im się przytulić. Koniec.

Jedyne, co jest spoko, to prawdziwy wygląd wpisów na facebooku (czyli pod każdym postem godzina, lubię to!, komentarz itp.) i czcionka, która nie była idealna, ale nie była też zła.

Ocena: 2/5



OCENA KOŃCOWA:13/20

PODSUMOWANIE: „Ty, ja i fejs” to raczej mało abmitna lektura na max dwia wieczory, o której możemy zapomnieć już w przyszłym tygodniu. Mimo to nie mówię oczywiście, że nie polecam-każdy ma swój własny gust